Dotarł do mnie wczoraj. Z uwagi na to że paczkę otwierałem po pracy (o 23) nie kręciłem grzałki. Pobierznie stwierdziłem tylko że ma niedociągnięcia typu nie do końca nawiercony wlew (jakby zatkany w 1/4 - uściślając, od strony wewnętrznej), małe naddatki na gwincie itp. Ogólnie nic szczególnego, ale miejscami dla kosmetyki papier ścierny i wiertarka.
Pół godziny temu próbowałem odpalić toto.
Pomijając że sam Kayfunek mimo że mini, to mini jest tylko z nazwy (długie to cholerstwo strasznie, z Ego 1100mAh tworzy maczugę), to akurat w środku jest na prawdę mini.
Mam zdolności manualne, nie jedną grzałkę nakręciłem, ale z tym się męczyłem zbyt długo
Ostatecznie wrzuciłem ulubionego microcoila, bo składanie na sznurkach doprowadzało mnie do szału (rozjeżdżający się sznurek, wypadający drut spod tych mikro śrubek - od dawna kręcę microcoil, odzwyczaiłem się, a mała ilość miejsca wcale mi nie pomaga).
Odpalam na Ego - mrygnął i nic. No tak, zapomniałem że ten Egonek nie odpala na Kanthalu...
Odpalam na mechaniku - pali. Chmurzy. Smakuje nowym kajfunem. Typowe... Niby czysty, a smaczy smarem. Po dwóch baniaczkach minie...
Podsumowując - atomizer sympatyczny, ale nadaje się bardziej na coś w stylu hybrydy w boxie. Jeśli liczysz że złożysz sobie poręcznego krótkiego papierosa - moda, to się mylisz
Dodam jeszcze, że jest to zestaw z FT (ten za 14 dolarów z groszami), i nie różni się niczym od tego zestawu od Inawery (poza tym że Inawera zdaje się oddaje zestaw w ładnym pudełku, a to dostałem w zwykłym białym).
P.S Zdjęć nie będzie, bo nie mam aparatu, a klon Caraveli ma za małą rozdzielczość
Wiem że strasznie chaotyczny opis, miałem ciężki dzień, a forum wzywa...