sawas pisze:Nieśmiało tylko zauważę, iż niektóre działania organów kontrolnych, wyśmiane wyżej, są jak najbardziej sensowne. Ale nie będę myślał za innych. Za to, jako zadanie domowe dla chęt ych, polecam się zastanowić na zagadnieniem: czy, i jaki wpływ ma umienscowienie i wyposażenie szatni pracowników zakładu przetwórstwa spożywczego (lub całkowity brak takowej) na jakość produktu końcowego tego zakładu?
Z wykształcenia jestem między innymi, jak to się ładnie nazywa, instruktorem higieny sanitarno-epidemiologicznej czyli sanepidowcem
Odpowiem Ci tak - zakres kontroli, a zwłaszcza jej wyniki rzadko zależą od stanu faktycznego
A gros przepisów jest wydumanych i spokojnie mógłby je zastąpić zwykły zdrowy rozsądek.
Co do Twojego pytania szatniowego. Uwierz, że jeszcze 25 lat temu nie istniały tak wyśrubowane wymogi higieniczne przy produkcji spożywczej. Wystarczała tak naprawdę książeczka z ważnymi badaniami pracowników i najnormalniejsza higiena osobista.
I nie było masowych zatruć ani innych kataklizmów epidemiologicznych w ilości większej, niż obecnie.
To, że teraz muszą wisieć instrukcje mycia rąk i korzystania z toalety, to niestety znak czasów. Ludzie coraz głupsi, przepisy coraz śmieszniejsze. Ale za brak takowej instrukcji mandat wystawić najłatwiej.