- 05 maja 2014, 15:17
#1070772
Ja również nabyłem Lite+ i również jestem pozytywnie zaskoczony stosunkiem cena/jakość.
Nie powiem żebym był jakimś wielkim fanem Kaytków. Kiedyś, dość dawno temu, miałem okazję potestować (oryginał SM) i miałem wtedy wrażenia bardzo pozytywne. Ale nie były znowu aż tak gigantycznie pozytywne, że móc (wówczas) zapłacić oidp ok 500zł za parownik. Teraz, kiedy cena klonu zeszła do liczby dwucyfrowej, i do tego ma dobre recenzje, trudno mi było się oprzeć. Nabyłem. I co? I dobrze jest. Wszystko dobrze spasowane, nie przecieka, nie gwiżdże, działa.
Ale żeby nie było za słodko, mankamenty również są. No cóż, niska cena nie wzięła się z niczego:
- Smród. Po rozpakowaniu, chemiczny smród smarów, smród uszczelek jest nie do przyjęcia. Rozebranie na części pierwsze i wielogodzinna kąpiel w wodzie z dużą ilością płynu do naczyń, na szczęście pomogła.
- Zadziory. Jest trochę tego w strategicznych miejscach. Na głowicy, w okolicy teflonowych (?) uszczelek, na śrubie pina plusowego w okolicy poprzecznego otworu na wylot. Trzeba to usunąć, bo ciężko wchodzi i niszczy uszczelkę. Z lupą w ręku i z iglakiem, jakoś sobie dałem z tym radę. Powygładzałem wszystko co trzeba.
- Kanaliki dopływu liquidu. Te pionowe w gwincie. Nie powiem żeby były za płytkie, bo działają. Ale tak pobieżnie patrząc, wydaje mi się że są płytsze niż w oryginale, i nie zaszkodziłoby je trochę pogłębić i poprawić w ten sposób transport. Na razie nie mam odpowiednich narzędzi, ale przy najbliższej okazji postaram się zrobić taką poprawkę.
- Śrubki do przykręcania grzałki. Są jakieś nie teges. Zbyt 'pozaokrąglane', zbyt małe łebki, sam nie wiem... Cienkie druty przykręca się dobrze, ale drut 0.3mm montuje się już ciężko. A przykręcenie drutu 0.32 zaczyna już graniczyć z cudem. Śrubki też do wymiany, przy najbliższej okazji.
- Brak przezroczystych tulejek. Tylko stalowe. Raczej trzeba dokupić, bo przy braku 'podglądu', ciągle nie wiem ile liquidu jeszcze mam.
- W moim przypadku, uszkodzony jeden o-ring. Na szczęście są zapasowe.
Więcej grzechów nie pamiętam.
Reasumując, nawet bez poprawek, w takim stanie w jakim wydała go fabryka, nie jest źle, uwzględniając niską cenę. A jeśli ktoś ma złotą rączkę, i jest w stanie wykonać kilka nie tak bardzo skomplikowanych poprawek, może mieć parownik który wcale nie ustąpi oryginałowi.
pierwsze knoty za płoty