Witam.
Nazywam się Bartek, obecnie mieszkam w mieście Krasnystaw, znajduję się ono +/- 50 km. od większego miasta Lublin, w którym też przyszło mi przez jakiś czas mieszkać.
W dniu dzisiejszym mam już skończone 21 lat.
W nałóg tytoniowy popadłem świadomie, z własnej woli 4 lata temu, z czego nie jestem dumny już od pewnego czasu.
Paliłem, bardzo dużo od samego początku kiedy to jeszcze nie zdawałem sobie sprawy z tego, że mogę się uzależnić.
Pieniędzy na używki nigdy nie było mi szkoda, traktowałem je jak coś co muszę mieć, do tego wszystkiego równie bardzo mi to smakowało.
Papieros z czasem, ze zwykłej odskoczni, przerwy, przywileju, stał się dla mnie rytuałem.
Zaczęło się, paczka dziennie, długich czerwonych, szybko przestała mi wystarczać.
Otacząjący mnie przyjaciele, przestali być dla mnie źródłem inspiracji, hobby i nauka zeszły na drugi plan, traciłem ich tak szybko jak moje pieniądze.
Popadałem wciąż w długi, "pożyczałem" również papierosy.
Nie było dla mnie dnia, bym za plecami nie usłyszał jakiegoś epitetu odnośnie swojej osoby.
Stałem się agresywny, odseparowany, pogrążony, trzeba coś w sobie zmienić: pomyślałem.
Moja walka zaczęła się, bezskutecznie próbowałem na wszelkie sposoby ograniczyć swoje uzależnienie.
Czytałem, co tylko mogłem, głowa spuszczona w kierunku ekranu telefonu, stała się szybko moim znakiem rozpoznawczym, trwa to do dzisiaj, ale internet też się kiedyś kończy, to co mnie interesuje, nie jest publikowane codziennie.
Fora, artykuły, recenzje, wpisy najgorszych pismaków, a jednak wypełniało to lukę, w której najczęściej sięgałem do kieszeni, nuda...
Zacząłem się udzielać, dyskutować, przede wszystkim rozmawiać, na nowo.
Oczywiście dalej śmierdziałem, poznałem osobę o tak szerokim wachlarzu zainteresowań, że szybko się tym zainteresowałem.
O tak!
Elektronika! Lampki, świecidełka, wentylatory, łał! To się świeci, a to kręci! Dlaczego?
Laik, poznałem to słowo na własnej skórze.
Tak to nie będzie, ucz mnie!
Spędzałem godziny nad czymś czego zupełnie nie rozumiałem, ciekawość nie dawała mi minuty wytchnienia, miałem cierpliwego nauczyciela, nie takiego na szkolną piątkę.
No i jestem tutaj, z zera stałem się kimś, tak mi się wydawało.
Naprawdę drobne rzeczy sprawiały mi ogromną frajdę!
Słuchawki mi nie grają, urwałem wtyczkę Jack, sam to naprawię, komputer wyje w niebogłosy, wyczyszczę.
Jednak swojego sprzętu miałem nie wiele, z racji tego gdzie mieszkałem, mój pokój stał się moim warsztatem, a dla innych, miejscem budżetowego majsterkowicza.
Za papierosa robiłem wszystko, moja wiedza z czasem się rozrosła, zaopatrzyłem się w niezbędne rzeczy sam, i przyszedł ten dzień kiedy jakość zaczęła sprawiać mi większą przyjemność niż ilość.
Znudziłem się ponownie, z nowo zdobytą wiedzą ponownie zacząłem szukać.
No i jest!
Patrz co mam!
Jakieś długie coś, dymi się z tego, i drapie w gardło, co to jest?
Tak, to w tym momencie zaczęła się moja przygoda z E-papierosami.
Odkupiony od kolegi Mild-Master za całe 70-dziesiąt złotych, to było coś!
Smak (jeszcze wtedy) olejku tytoniowego wcale mnie nie przekonywał, moc nie wystarczała, a sam sprzęt nie był już pierwszej nowości.
Pierwsze koty za płoty.
Pierwsze "machy" może i były w porządku, szybko sprzęt domagał się konserwacji, wymiana grzałek to było wszystko na co mnie stać.
Pro-Tank III - mini, brzmi nieźle, różni się od pierwszego clearomizer'a, grzałkę wkręcam, ona jest na dole, ależ to były czasy, czułem się jak ten Kolumb! Odkryłem Amerykę.
Zbierane korpusy wraz z wiedzą na temat E-P, zmusiły mnie ponownie do majsterkowania.
Igła, wata pozyskana z wacików, a drut z suszarki, to był dopiero początek.
Dlaczego ta grzałka działa tak, a ta już inaczej? Hmm.
Laik, dokształć się, półmuzgu...
Prawo Ohm'a, w porządku, nie.
Nic nie rozumiem
Zabrałem się do tego poważnie, z czasem zrozumiałem, że oprócz długości drutu liczy się także jego średnica, zaraz, zaraz...
Jako, że na suszarce nie pisało nic na temat użytych materiałów, zmusiło mnie to do kolejnych wydatków.
Tym razem, będę przygotowany, obiecuję...
Rozlatująca się Caravela, siatka Mesh (#500), atomizer AGA T+, pozyskane Sanyo i drut o znanej mi średnicy, jest świetnie!
Godziny, dni, w końcu miesiące, przybywało smaku, chmurki, wiedzy i...
Udało się!
Truskawka o mocy 12-stu mg. ciepła soczysta, gęsta chmurka, papieros?
Nie dziękuję...
Zarżnąłem akumulator, spaliłem izolator, wyrobiłem gwinty, ups...
No cóż... Paczki, w międzyczasie praca dorywcza, wiem czego chcę!
No i o to jest, listonosz u drzwi, banan na twarzy.
SMPL, Efest 3000 mah. 35A, Mutation x v2, Nitecore UM10, grubszy drut, prawdziwa wata.
Opór zacząłem dzielić na pół, drut znikał w mgnieniu oka, znalazłem swoje ulubione setup'y.
Zaczynało się robić naprawdę groźnie...
Kanthal D o średnicy 0.4mm szybko mi się znudził, podobnie jak i 0.5mm.
Odkryłem stal nierdzewną, doznania smakowe na plus, ale wciąż chciałem więcej.
Wpadłem w szał, całe szczęście, granicą, która utrzymała mnie przy zdrowiu, było zasilanie Subox, 0.3 ohma, i ani cyfry mniej.
Trwało to ponad pół roku, bym zebrał się na odwagę, czy było warto?
Nie wiem, chociaż skrętki ledwo się mieściły w otworach montażowych mojego dripper'a, nic złego mi się nie stało... po za, codziennym bólem gardła.
Stało się, na szczęście nie mi, przykra sprawa, podobny mod, z zainteresowań podobnemu koledze, wyrządził nie mały atak serca.
Zacięty przycisk w modzie mechanicznym, przykra sprawa.
Ucierpiała tylko duma i budżet.
Przerażony całą tą sytuacją pozbyłem się dotychczasowego zasilania na rzecz moda elektronicznego, mianowicie Evic VTC Mini.
Wyposażony w markowe zasilanie, akumulatory i parowniki, nie zaprzestałem szukać.
Było ich wiele, Subtank'i, Aromamizer'y, drippery typu Velocity, coraz to nowsze "mutacje".
Zmieniałem zasilania, nie wypałem był tylko Subvod, ale za to byłem właścicielem Sigelei'a 150w TC, po to by ostatecznie zostać z nową IPV'ką.
W sumie, nie palę już dwa lata, przestałem śmierdzieć
Dziś wapuję liquid'y o mocy ~3 mg, moimi faworytami nadal są skrętki, ciągle jestem fanem gorącej obfitej chmurki, smak od dłuższego czasu nie ma dla mnie znaczenia, teraz tylko się zaspokajam.
Pykam co prawda naprawdę dużo, jest to około 20-stu mililitrów dziennie, mimo to cieszę się z posiadanego sprzętu, pozyskanych doświadczeń, zmiany priorytetów.
Przede wszystkim, myślę, że są to wszystko zmiany na lepsze, dzisiaj jestem bardzo kulturalnym i cierpliwym człowiekiem, który dalej szuka, ale zostanie tutaj z Wami, by dzielić się wrażeniami!
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie, mam nadzieję, że przyjmiecie mnie ciepło, a moje słowa kiedyś jeszcze komuś pomogą.
Zamierzam się od Was uczyć, podziwiam Wasz wkład pracy, i dziękuję za zmianę mojego życia.
Podpisano przez Waszego stałego czytelnika od ponad trzech lat.