Trochę się zaniedbałem w temacie więc nadrabiam. Otóż pisałem ostatnio mało o tych kartomizerach, ponieważ nie mam z nimi żadnych problemów i potrafię je już tak obsługiwać, co by służyły jak najdłużej. A jest to w dalszym ciągu mój sprzęt podstawowy do inhalacji. Próbowałem co prawda w między czasie innych wynalazków, tak chwalonych na forum, ale mimo wszystko ten kartomizer mi najbardziej podszedł. Nadal wymieniam w nich włókna, dzisiaj np oporządziłem 4 sztuki. Doszedłem już do takiej wprawy, że zajęło mi to około pół godziny. Jeżeli chodzi o długość użytkowania takiego kartka, to bez względu na to czy z oryginalnym włóknem, czy włożonym przeze mnie, wytrzymuje przynajmniej tydzień. Zdarzają się też często egzemplarze które świetnie dymią 2 i 3 tygodnie. Jeżeli po jednym tygodniu jeszcze dobrze dymi, to robię mu kąpiel profilaktyczną w Ludwiku i wymieniam watkę. Dodam jeszcze, że ja używam tych kartków w wersji po tuningu, o czym pisałem na str. 6. Z tym jednak, że w finalnej wersji grzałka wsadzona jest w skróconą obudowę od DSE 901, no i oczywiście płaski ustnik. Wyszedł z tego fajny, mały atomek, krótszy nawet od zwykłej 510. W związku z tym trzeba to trochę częściej napełniać, ale ja robię to 4-5 razy dziennie i mnie wystarcza. Dziennie wychodzi mi około 2 ml płynu. Spalonej grzałki jak do tej pory nie miałem. Z 8 kartomizerów (na dwie osoby - żona też tylko tych używa) wyrzuciłem 3 sztuki. Spirale grzałek nie wytrzymały czyszczenia z nagaru, po prostu urwały się.
Edit. Jak by ktoś chciał spróbować tuningu, to wygląda to tak.
Uploaded with
ImageShack.usOd lewej: atomek c118p, w środku w częściach po tuningu, po prawej złożony.
Uploaded with
ImageShack.usAtomek po tuningu z eGOnem pożyczonym do zdjęcia od małżonki.
Uploaded with
ImageShack.usŻeby był komplet, to tutaj z coverkiem.
Dodatkowa informacja: obudowę od 901 trzeba uciąć na długość 17-17,5 mm. Wtedy watka elegancko styka się z knotem i pięknie dymi.