EPF
Luźne rozmowy o wapowaniu i nie tylko.
By kajan5
#148216
Tusia pisze:A ja kawałkiem smoły pomazałam całą czyściutką, żółciutką lamperię na klatce schodowej... od parteru po III piętro... bo mieszkałam na trzecim...
Potem musiałam to szorować bo ktoś podkablował rodzicom, że to ja :twisted:

Ależ droga Tusiu, Ty taka wręcz grzeczna dziewczynka ?? No nie mogę, aż do 3 pietra? (ja też mieszkałem na 3cim :P ) Czego to się jednak człowiek nie dowie, ja bym się wstydził, wstydzisz się? Powinnaś, jestem pod wrażeniem, no nie mieści się wprost w głowie, okropieństwo, taka piękna klatka, lamperia czysta, swieże powietrze, nie, nie akceptuję tego, zapewne zmyślasz :P
Awatar użytkownika
By Tusia
#148217
Jak Ci powiem jeszcze, że kluczykiem samochodzik na parkingu komuś po lakierze przejechałam to też pewnie nie uwierzysz :mrgreen:
Tak fajnie lakier w niteczkę się oddzielał...

Ale byłam też dobra... jak się bawiłyśmy w Niewidzialną Rękę to kisielki w torebkach zostawiałyśmy ludziom pod drzwiami... bo na pewno byli biedni i ich nie stać było... tak myślałyśmy... że bardzo im pomagamy... :lol:
Oczywiście kisielki wykradzione mamie z szafki...
Awatar użytkownika
By Dżako
#148221
iowa74 pisze:Co do zabaw z sąsiadami , to przypomne jedną z najlepszych.
Warunek zabawy łatwy do spełnienia: drzwi do mieszkań otwierane do środka i mieszkania na przeciw siebie. Co bystrzejsi już pewnie wiedzą o co chodzi :mrgreen:
A więc do rzeczy biżemu dobry mocny sznurek i przywiązujemy do klamek owych mieszkań. Następnie dzwonimy/pukamy do mieszkań i myk na piętro niżej. Obserwacja siłujących się ludzi ze sznurkiem bezcenne :lol:

:lol: :lol: Pamiętam ale w wersji hard core tuż przed zpukaniem do sąsiadów podpalaliśmy kopcia z piłeczki pingpongowej(najlepiej tzw czeszki) oj się działo
Awatar użytkownika
By iowa74
#148237
Ale sie uśmiałem :D
Kajan ja stateczny gość , no dobre :Dz
Z kumplami i bratem mieliśmy jeszcze jedną zabawe. Siadaliśmy przy otwartym oknie(1p) i do woreczków foliowych laliśmy wode, Potem je trza było zawiązać, a następnie rzucić tuż przed idącego( niczego sie nie spodziewającego) człeka. Jak pięknie sobie pękały te woreczki, jednocześnie oblewając buty i nogi przechodniów :D
Albo inna zabawa , na śmingus-dyngus. Otóż mieliśmy zaprzyjaźnionego palacza w kotłowni osiedlowej. No i od niego sobie rozwijaliśmy wąż strażacki z prądownicą; cholera 3 nas trza było aby ją utrzymać; Potem jeden odkręcał zawór i hajda lać wodą po oknach. Ładne ciśnienie ma taki hydrant do 3p sięgało.
No i na parterze i 1p paere szyb wodą żeśmy stłukli :D
By kajan5
#148245
Tusia pisze:Jak Ci powiem jeszcze, że kluczykiem samochodzik na parkingu komuś po lakierze przejechałam to też pewnie nie uwierzysz :mrgreen:
Tak fajnie lakier w niteczkę się oddzielał...

Ale byłam też dobra... jak się bawiłyśmy w Niewidzialną Rękę to kisielki w torebkach zostawiałyśmy ludziom pod drzwiami... bo na pewno byli biedni i ich nie stać było... tak myślałyśmy... że bardzo im pomagamy... :lol:
Oczywiście kisielki wykradzione mamie z szafki...

Ja piernicze, jestem pod wrażeniem, no nie, a pamiętasz Tolka Banana? to bylo dopiero cos :P Ale ja nie byłem tak dobry, raczej podkradałem mleko w butelkach (tak tak, kiedys stalo pod drzwiami na klatce tak po 6 rano :P ) sąsiadkom, wcześnie kaca leczyłem hi hi :P
Awatar użytkownika
By analog3
#148256
kajan5 pisze:
Tusia pisze:Jak Ci powiem jeszcze, że kluczykiem samochodzik na parkingu komuś po lakierze przejechałam to też pewnie nie uwierzysz :mrgreen:
Tak fajnie lakier w niteczkę się oddzielał...

Ale byłam też dobra... jak się bawiłyśmy w Niewidzialną Rękę to kisielki w torebkach zostawiałyśmy ludziom pod drzwiami... bo na pewno byli biedni i ich nie stać było... tak myślałyśmy... że bardzo im pomagamy... :lol:
Oczywiście kisielki wykradzione mamie z szafki...

Ja piernicze, jestem pod wrażeniem, no nie, a pamiętasz Tolka Banana? to bylo dopiero cos :P Ale ja nie byłem tak dobry, raczej podkradałem mleko w butelkach (tak tak, kiedys stalo pod drzwiami na klatce tak po 6 rano :P ) sąsiadkom, wcześnie kaca leczyłem hi hi :P

no to masz problem jutro rano-nie ma juz butelek..................
Awatar użytkownika
By Dżako
#148260
Jeszcze jedną zabawę sobie wymyśliliśmy za młodu tzw lina.Dwie osoby stawały na przeciwko siebie po dwóch stronach ruchliwej jezdni gdy nadjeżdżały samochody wtedy markowaliśmy napinanie liny.Do dziś słyszę ten pisk opon.
Zabawa była głupia i niebezpieczna lecz dopiero po latach i zdobyciu prawa jazdy dotarło to do nas.
Awatar użytkownika
By StaryChemik
#148295
HA! To teraz wiem, co dodają do liquidów! Serum prawdy, czyli mieszaninę skopolaminy z morfiną.
Sprawdźcie po chmurzeniu - będziecie mieli nienaturalnie szerokie źrenice, bez reakcji na światło.
A po przeczytaniu całego wątku poczułem się znów młody. Przypomniał mi się zapach karbidu reagującego z wodą (10 ml liquidu dla osoby, która napisze mi na PW, jaki związek tam pachniał), klipa, gra w palanta, lodowisko na szkolnym boisku.

Do przedszkola nie chodziłem - u mnie nie było.
Słodowy był idolem mojego brata. Ja na pamięć znałem z kolei książki Stefana Sękowskiego ("Moje laboratorium" itd.). Już wtedy postanowiłem zostać chemikiem.
Kiedyś postanowiłem sprawdzić czy pasta do butów się pali. Wziąłem pudełko i postawiłem na zewnętrznym parapecie okiennym. Miałem zapałki - okazało się, że pali się całkiem nieźle. Gdy chciałem strącić z parapetu, ciecz się rozlała i zaczęła się palić farba na parapecie, a potem na futrynach okna...
Uuuu.. już miałem wezwać Tatę, ale... na całe szczęście wszystko zgasło.
Przyznałem się do wszystkiego po jakichś 20 latach. ;)

@tatsu: skakanie na górę piachu też miałem opanowane. Potem zdecydowałem się na większy hardkor. Mieszkałem na 1. piętrze. Przeskakiwałem przez barierkę na balkonie, opuszczałem się na dół na rękach i spadałem na ziemię. Potem spokojnie wracałem do domu i jak gdyby nigdy nic dzwoniłem do drzwi :)
autko na pedały - echhhhh.. moje największe marzenie - niespełnione.

@DELL: śruby i siarka... ooo... wszystkie kombinacje wypróbowaliśmy. Z węglem też.
By maniak
#148298
StaryChemik pisze:@DELL: śruby i siarka... ooo... wszystkie kombinacje wypróbowaliśmy. Z węglem też.

Ja może nie będę się rozpisywał o ulubionych patentach... Ale dwa z czasów szkoły podstawowej były rewelacyjne (choć niebezpieczne). Mg + KMnO4 i oczywiście coś co to zapali... Najlepsza była jednak wersja "dla hardcorowców" - tzn płonący Mg + H2O (na podstawie swoich doświadczeń - odradzam tego rodzaju próby...).
Awatar użytkownika
By bigbaster
#148302
Nie będę opisywał proporcji składników naszych zabaw ale używaliśmy „jodyny i wody amonialnej”, „sodu kaustycznej i saletry amonowej”. W podstawówce robiłem granaty łzawiące z nadmanganianu potasu i wodu amoniakalnej. Świece dymne z pertlenonu i wybielacza Biel taki pamiętny z białym łabądziem :)
Saletra, siarka a co za tym idzie proch dymny czarny były na porządku dziennym. Pamiętam miałem taką niebieską książke o chemii. A to wszystko przez to, że kochani rodzice dali mi na komunię „Małego chemika”. Kiedyś to były czasy. CSH :) Centralna Składnica Harcerska. A w niej raj. Odczynniki, silniki rakietowe, „elektronika” jednym słowem wszystko co można było chcieć.
Nie chciałbym podawać przepisów na granaty zapalające rzucane po drzwi nielubianych sąsiadów ani na jajka wypełniane farbą, atramentem i kwasem masłowym i setki wówczas „świetnych ” zabaw, które często mogły doprowadzić do tragedi. Nie chciałbym by obecna młodzież (dzieci) kultywowały moje tradycje jakby nie było o zabarwieniu chuligańskim. Bo jak nazwać wrzucenie jajka śmierdzioszki w dodatku z atramentem komuś do domu? Albo podrzucenie podpalonej torebki papierowej z psią kupą na wycieraczkę sąsiada? Czy też masową produkcję gazu łzawiącego w ilościach powodujących ewakuacje szkoły?
I tym optymistycznym akcentem zakończę mój wywód wspomnieniowy zanim wymsknie mi się pare fajnych przepisów.

PS.
Moim mentorem był wujek kolegi, który tak się złożyło skończył chemię. Oryginalne pisane jego ręką przepisy mam do dziś a minęło przeszło ćwieć wieku :)
Awatar użytkownika
By DELL
#148305
StaryChemik pisze:Serum prawdy, czyli mieszaninę skopolaminy z morfiną.

A pisałem nie podawać szczegółów ( fakt napisałem technicznych nie pomyślałem o chemicznych) :D
Witam Starego Chemika
By user
#148369
Z tymi "Małymi Chemikami" to był zasadniczo dobry pomysł, ale nie wtedy gdy sie miało kolegę "chemika" z zamiłowania, zwłaszcza w kierunku pirotechnicznym.
Pamiętam lanie za dziury w dywanie po jednym z pierwszych eksperymentów: KMnO4 + C3H5(OH)3 Po chwili probówka okazała się być mini wulkanem :)
Potem używaliśmy tego jako zapalnik chemiczny do odpalania innych mieszanin.
Pamiętam też jak kolega (ten sam chemik-piroman) wymyślił jak lepiej robić zadymę saletrą z cukrem. Trzeba było delikatnie podgrzać, aż uzyskała plastyczność. Formowało się ręcznie, jeszcze gorące, w wałeczki. Po odpaleniu działało to jak świeca dymna, paląc się o wiele bardziej gwałtownie.
"Najciekawsze" było wtedy, gdy podczas podgrzewania mieszanina się zapaliła. Cud czysty, że Straż Pożarna nie przyjechała.
Ehhh......... wiele innych ciekawych rzeczy można było stworzyć mając dostęp do odczynników. Wiele nawet niebezpiecznych, ale o tym szczegółowo już nie napiszę. Któremuś z młodszych forumowiczów mogłoby urwać łapki, albo i gorzej ;)
Awatar użytkownika
By kotkaaa
#148375
O pochodach w Święto Pracy było co prawda wcześniej ,ale ja je wspominam z rozrzewnieniem .
Dla dziecka ,potem podlotka to była świetna rozrywka .
Tyle się działo;tyle kolorów ,tyle muzyki i wielki ruch w mieście .
A na koniec strzelanie ze szpilek w balony które nieśli ludzie maszerujący ,dumnie w pochodzie.
Awatar użytkownika
By pawko2009
#148380
Pamiętam pochody te duże lizaki w środku parę cukierków groszków za topionych,kiełbasa z kotła i piwo dla rodziców,koguciki piszczałki,wiatraczki ale była balanga a wieczorem w parku koncerty armii radzieckiej,i regionalne.
By Pilot353
#148414
Dziś pierwszy maja. Czy u Was też kiedyś były takie miejskie wyścigi rowerowe w różnych kat wiekowych. Pochodzę z małego miasteczka. Tam były co roku. Potem festyny na stadionie, wesołe miasteczka. I ludzie, którzy się bawili. Zabawy strażackie. Zbieranie butelek za gówniarza,
Awatar użytkownika
By kotkaaa
#148433
reed pisze:Tiiiaaaaaaaaaa, i te ptaszki na kółkach z patykiem d... pupie :D
"Piłeczki" na gumkach i piszczące balony różowe z kondomów :) (ktoś już o nich pisał)


O przepraszam ale takie cuda to są obecnie na odpuście .
Wiem bo jeżdżę do Teściowej na takie imprezy.
Awatar użytkownika
By iowa74
#148438
A tak zbieranie butli pamiętam. Największe zagłębie butli dostępne dla mnie i kumpli, to było zaplecze klasy naszego wychowawcy w szkole :mrgreen:
Co do zabaw chemicznych to tylko karbid, saletra, i korki/kapiszony.
Za to mam na końcie wiele wynazazków mechanicznych :D O kuszy już pisałem, do tego łuki, proce, kije hokejowe, bunkry kopane w lesie i przykrywane młodymi świekami. O to była zabawa , przez 3-4 lata z kumplami nakopaliśmy tych bunkrów chyba 5, a leśniczy do dziś nie wie kto mu drzewa ścinał i doły kopał :mrgreen:
Awatar użytkownika
By Amosicho
#148555
reed pisze:Tiiiaaaaaaaaaa, i te ptaszki na kółkach z patykiem d... pupie :D
"Piłeczki" na gumkach i piszczące balony różowe z kondomów :) (ktoś już o nich pisał)

Kondomy w tamtym czasie miały jeszcze jedno zastosowanie - pompowało je się wodą, leciało na dach i jak ludziska wracali z pracy, to ... zrzucało się na chodnik :D
Awatar użytkownika
By Dziadzio_Julki
#148846
StaryChemik pisze: A po przeczytaniu całego wątku poczułem się znów młody. Przypomniał mi się zapach karbidu reagującego z wodą (10 ml liquidu dla osoby, która napisze mi na PW, jaki związek tam pachniał)...

Ha, trudne pytanie, spalał się acetylen, ale ten zapach to z zanieczyszczeń... bodajże fosforku wapnia.
Pamiętam te lampki u kolejarzy.
Pozdrawiam ;)
By user
#148893
pawko2009 pisze:A wracając do kondomów to były super takie opakowanie czerwono niebiesko srebrne chyba stomil gorzów były po 1zł.Guma była super nie musiał stać a po włożeniu już stał.Wiadro wody wchodziło.


EROS-O-LEX na tym opakowaniu pisało :lol:
A wiadro wchodziło, fakt.
BTW, gumka "nośna" z tego kondoma znakomicie sprawdzala się w wielu magnetofonach kasetowych Grundig (z Pewexu!) i Kasprzak, jako ..... pasek napędowy :D
By kajan5
#149480
Tyle, że wtedy nazywało się ten wyrób popularnie kondoN. Ale najlepszy był inny numer. Z żoną prowadziliśmy wtedy przez krótki okres kiosk Ruchu, do czasu, aż nie narobiła mi baba solidnego manka, które trza było spłacać przez kolejne pół roku :D Otóż to był piątek około 15ej. Ustawiła się długa kolejka oczekujących na dostawę szmatławca tamtych lat, mianowicie Expresu Wieczornego. Podszedł jakiś jegomość niepewnym krokiem, zakrywając się przed natrętami z kolejki podniesionym kołnierzem i wyszeptał w kierunku okienka: ..."poproszę Erosa"... Żona niedosłysząc, niemalże się wychylając ryknęła: ..."jakiego papierosa???"... I tyle go widzieli, oj nie pociupciał sobie biedak tamtego pięknego wieczoru :D :P
Awatar użytkownika
By tatsu
#149495
A strzelaliście z procy zagiętymi szpilkami?
Ja strzelałam. I miałam niezły ubaw widząc, jak trafieni podskakują i prostują się jak struny. Do czasu aż sama nie dostałam takim pociskiem. :P
A (pod wpływem telewizji) bawiliście się w bohaterów kultowych seriali? W "czterech pancernych", w "załogę dżi", w "czarne chmury"? :P
Te czołgi ze stołów, te peleryny z koców... koleżanka miała konika na biegunach, więc zawsze była kłótnia, kto teraz będzie na nim jechał. Często kończyło się tym, że wszyscy (cała czwórka dzieciaków w przedziale wiekowym 4-7 lat) upychała się na tej biednej zabawce i hajda! Na Szwedów! :P
Tak... kolejne niespełnione marzenie - konik na biegunach. Teraz próbuję sobie odbić jeżdżąc (zupełnie okazyjnie) na prawdziwych :P
A w zimie można było zarobić śnieżką z "wkładką" :( Auć...
Awatar użytkownika
By gotronkk
#149510
Tatsu to z Ciebie niezły rojber był :P
Awatar użytkownika
By iowa74
#149581
Tatsu pewnie że strzelałem. Na codzień to się strzelało z pocisków papierowych -ał, dalej były spinacze - ałuć, potem szpilki - no to już była mocna broń aałaa. A najcięższa amunicja to były igły, te to bolały. I je się odzyskiwało, tak samo szpilkowe, i nosiło dwa pudełka od zapałek z tymi pociskami :D Wyrzutnia dla nich to była sama gumka( modelarska), zawiązana na palcach.
Awatar użytkownika
By gotronkk
#149584
O urazy. To ja dorzucę swoje. Kiedyś dzieci (w tym i ja wtedy) miały potrzaskane pomysły. Ja paliłem katiusze z worków po mleku zawieszonych na kiju. No i kiedyś podczas tej "zabawy" założyłem się z jedną dziewczyną, że tego nie zgasi. Niestety nie przyszło mi do głowy, że owa dziewczyna weźmie kij i wyrzuci palący się worek w powietrze. Zakończyło się na oparzeniach wszystkich stopni na ręce i klatce piersiowej. Do dzisiaj patrząc na blizny przypomina mi się ta głupia zabawa.
Awatar użytkownika
By iowa74
#149585
Oj były to niebezpieczne zabawy. A w szczególności igły, nie dało się tego zgiąć w w "U" . Bardzo twarda stal i zawsze się gieło w "V", teraz ktoś kto strzelał wie dlaczego to była najlepsza amunicja. A tak cenne że igłyciężko było dostać i trudno zgiąć , bo się cholery łamały :D
Awatar użytkownika
By gotronkk
#149596
ja do strzelania z procy stosowałem drut zagięty w U. Całe szczęście nie udało mi się nikomu zrobić krzywdy.
Awatar użytkownika
By miskowski
#149763
Wersja w razie nagłego braku amunicji - skrętka z papieru memłana przez chwilę w ustach. Ból podobny do tego zadanego przez "skobel". A najlepsze gumki do tego typu zabaw pozyskiwało się wyciagając takie cienkie gumowe "niteczki" ze zwykłej, białej gumy do majtek :)
Ostatnio zmieniony 04 maja 2010, 19:41 przez miskowski, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
By Agalloch
#149764
Potek pisze:oj strzelało sie z takich wynalazków... u nas był popularny kawałek drutu fi 2 mm zgięty w literę U. Sztyft sie to nazywało. Zresztą dostałem czymś takim w oko... do dziś mam je uszkodzone :(


u nas mówiło się na to "skoble". Zawsze u ojca w garażu znajdowałem sobie kawał drutu, kombinerki w dłoń i wychodziłem z pełnym pudełkiem po zapałkach tej amunicji :D Te druty/igły które gięły się w V, był niebezpieczne dla strzelającego, czasami zostawały w gumie procy i można było samemu nieźle tym oberwać, zwłaszcza, jeśli ktoś celował "z oka" :lol: :shock:
Awatar użytkownika
By tatsu
#149807
Nie tam, mnie nigdy nie zostawały, bo wiedziałam, kiedy puścić :P
A szpilki były dobre, właśnie ze względu na ten "V" kształt.
Teraz procę wymieniłam na łuk tradycyjny i mierzę w tarczę, nie ludzi :P

A że byłam nieznośnym dzieciakiem, to wiem. Współczuję moim rodzicom, bo musieli mieć oczy wokół głowy i jeszcze na piętach, żeby za mną nadążyć :P
A jakim wredniolem byłam, niech świadczy ta opowieść: na wakacje zwykle jeździliśmy do rodziców mojego ojca na wieś, gdzie mieszkała cała jego najbliższa rodzina. Z całym stadem kuzynów i kuzynek (bo to rodziny wielodzietne z rodzin wielodzietnych), a także ich kolegów wymyślaliśmy co dzień inne zabawy. Jeśli dodam, że stare kopalnie piasku, las i rzeczka były niedaleko, to możecie uwierzyć, że nigdy nie byliśmy się w stanie znudzić - nawet podczas deszczu. I w ten sielankowy, spokojny (wsi spokojna, wsi wesoła :P) pejzaż wcisnęło się takie smoczę, które umiaru nie miało chyba w niczym. Dość, że dnia pewnego zobaczyło drabinę przy ścianie jednego z domów wujków. Niewiele myśląc wzięło się i w drapało. Na sam dach. I nuże po nim biegać, by okolicę lepiej oglądnąć.
Potem się okazało, że wujek ledwo co dach wysmołował...
Żaden z miejscowych urwipołci nie wpadł na ten pomysł. Musiała miastowa przyjechać, żeby wleźć i pobiegać :P
Skaranie boskie z takim dzieckiem :P
Awatar użytkownika
By miskowski
#149849
Malutkie ptaszki. Te żółte i tamte żółte. Jedne pływają - drugie nie. No to trzeba było dać korepetycje... :) Dopiero później dowiedziałem się, że kura i kaczka to niekoniecznie to samo :) Od razu uprzedzam: byłem w takim wieku, że usprawiedliwiony jest brak tak elelmentarnej wiedzy :)
Awatar użytkownika
By tatsu
#149963
No tak... takie rzeczy się zdarzają.
Dorośli nie zawsze zauważą brak takiej wiedzy u dziecka, póki niewiedza nie wypłynie ;) No bo to przecież oczywiste, że kurczaki wykąpać się mogą tylko w misce, a kaczęta wypłyną na szerokie wody ;)
Mnie zarzucono, że zamęczyłam świnkę morską, bo po tym, jak mnie z nią zostawili (miałam się opiekować i pilnować, żeby nie uciekła nigdzie póki kuzyni nie wrócą), na drugi dzień była martwa. :(
Nie wiem, gdzie leży prawda, ale rzecz ta leży mi wciąż na wątrobie :(
Awatar użytkownika
By bigbaster
#150000
Były proce z gumek z foteli z Emik´u. Były skoblówki i strzelanie do wszystkiego co się dało. Były katiusze z worków foliowych. Grało się w hacele. W dołek na pieniądze. Robiło się bączki z saletry. Strzelało się ze szprychy.
Były łuki ze strzałami zakończonymi gwożdziami. Trudno wymienić wszystkie niebezpieczne zabawy ale żyjemy. Nikt nikogo nie katował i nie kopał na przystankach. Nikt nie katował bezdomnych. I mimo, że sporo zabaw było niebezpiecznych to obecnie widać różnicę i brutalizację młodzieży.
Awatar użytkownika
By Amosicho
#150013
Być może dlatego, że dzisiejsza młodzież zamiast wyszaleć się na podwórku ogląda ogłupiającą TV i od najmłodszych lat ogląda bajki z elementami przemocy. Za naszych czasów bajki na dobranoc były raczej edukacyjne :)
Awatar użytkownika
By gotronkk
#150034
A ja zainspirowany innym wątkiem przerwę ten smutny temat młodzieży i zapytam czy pamiętacie te cuda techniki pt. C64, Atari, ZX Spectrum i inne "konsole" do gier?? Dłuuuuuugie godziny spędzane na grze w packmana czy mario bros?
Awatar użytkownika
By Amosicho
#150056
Oj tak - to były czasy :). Siedziało się przed radiem z magnetofonem gotowym do nagrania kolejnej gierki puszczanej w radiu ;). C-64 to była wspaniała maszyna - z SID-a dawało się wycisnąć wspaniałe dźwięki, no i ten magnetofon, bez wkrętaka zazwyczaj LOAD ERROR ;)
Awatar użytkownika
By Agalloch
#150075
gotronkk pisze:A ja zainspirowany innym wątkiem przerwę ten smutny temat młodzieży i zapytam czy pamiętacie te cuda techniki pt. C64, Atari, ZX Spectrum i inne "konsole" do gier?? Dłuuuuuugie godziny spędzane na grze w packmana czy mario bros?


Mario Bros to już była zaawansowana technologia. Wcześniej grało się w coś takiego:
Obrazek

:D :D :D
Awatar użytkownika
By gotronkk
#150077
Oj zabijało się joysticki na czymś takim.
By user
#150139
gotronkk pisze:Oj zabijało się joysticki na czymś takim.


W tej grze którą pokazał Agalloch, to jeszcze joyów nie było :) To był taki "kontroler" jakby, z 2 kawałków "rurki" którymi sie okręcało w obie strony.
Ehhh, ale Ojcu "baty" dawałem w tej hardkorowej grze :D
Awatar użytkownika
By tatsu
#150141
O! Moja pierwsza gra wideo :D
Od kuzyna mamy pożyczona została konsola i zainstalowana do małego, czarno-białego telewizorka w moim pokoju :D
Konsola była czarna i miała wyjmowane dwa pomarańczowe pokrętła na bokach. Te pokrętła służyły do kierowania "paletkami". Jeny, ile godzin przesiedziałam i pingałam w tę grę :P

Na Pacmana, BoulderDasha, Mario Bros biegałam do kolegi albo koleżanki. Moi rodzice nie chcieli mnie komputerem uszczęśliwić, bo (i słusznie) obawiali się, że nie dam się od gier odciągnąć :P
W szkole w ósmej klasie mieliśmy dostęp do Atarynek szkolnych. Ledwie zipały, ale dało się na nich uczyć programowania w Logo :D
Faaajnie było :D
A w grze ortograficznej miałam 100% poprawnych wyników :D :P
Się pochwaliłam :D
Awatar użytkownika
By gotronkk
#150448
reed pisze:W tej grze którą pokazał Agalloch, to jeszcze joyów nie było :) To był taki "kontroler" jakby, z 2 kawałków "rurki" którymi sie okręcało w obie strony.
Ehhh, ale Ojcu "baty" dawałem w tej hardkorowej grze :D

reed
Ja jestem młodszy i już bawiłem się na joyach.
  • 1
  • 5
  • 6
  • 7
  • 8
  • 9
Mam proble z Nordem5

Zakupiłem go wczoraj w sklepie, dostałem z nim w o[…]

Problem ze sprzętem

Hej, mam Urse Nano 2 i w ciągu 2 tygodni spaliły m[…]

Pomocy

Witam! Kupiłem e papierosa EGO-CE8 1800mAH,niestet[…]

Szukam czegoś dobrego

Dzień dobry. Mój drugi post tutaj, a zarazem wiem,[…]

UWAGA! Na blogu Starego Chemika BARDZO WAŻNE informacje! Dotyczą zdrowia i życia.