By Xalen - 19 sty 2014, 11:48
Posty: 261
Rejestracja: 11 gru 2013, 14:49
Posty: 261
Rejestracja: 11 gru 2013, 14:49
- 19 sty 2014, 11:48
#966238
Witajcie!
Za kilka dni minie miesiąc od kiedy nawróciłem się na dobrą drogę To dobry czas żeby opowiedzieć Wam swoją historię...
Mam na imię Maciej i jestem nałogowym palaczem... Oops to chyba nie to forum Niedługo stuknie mi "trzydziestka", analogi paliłem od kilkunastu lat. Zaczęło się w ósmej klasie podstawówki (wtedy jeszcze gimnazjów nie było), ale to były raczej próby palenia i spróbowania czegoś nowego - oczywiście totalny idiotyzm, ale wiadomo człowiek młody, to i głupi. Potem czasy liceum, 3/4 mojej klasy próbowało palić, a żeby się zintegrować to się chodziło grupkami na przerwach za garaże na osiedlu, żeby pogadać, a przy okazji zapalić. Także na poważnie zacząłem właśnie wtedy. I tak się za mną ciągnął ten nałóg przez liceum, potem studia i po, praca itd. Fajki coraz droższe, ale zawsze musiałyby być, nawet jak nie miałem przez pewien okres pracy. Aż w końcu postanowiłem coś zmienić...
Zaczynałem jak większość od normalnych analogów, z czasem przeszedłem na Marlboro Lighty. Ale kilka lat temu przestały mi smakować. Niestety nie byłem na tyle silny, żeby rzucić to w cholerę, dlatego przerzuciłem się na mentole. Marlboro Frosty, Ice Blasty, Camele Activate itd. Ile paliłem? Około pół paczki dziennie, ale w ostatnim pół roku zauważyłem, że palę coraz więcej, paczka starczała na dzień, półtora. To też był argument, że całe to palenie robi się coraz większym obciążeniem dla budżetu i zaczyna brakować na inne rzeczy...
Przez ten cały okres mojego nałogu najdłużej udało się wytrzymać bez papierosa jeden dzień. Wiedziałem, że nie uda mi się tak po prostu rzucić, bo prędzej czy później wrócę do fajek. Rodzinka marudziła, że za dużo wydaję na papierosy, dziewczyna też, w dodatku śmierdziałem jak popielniczka, chociaż ja oczywiście tego nie czułem. Zbliżały się święta, czas prezentów, miałem sobie coś wymyślić. I nagle olśnienie - a może przerzucić się na e-palenie? Podobno wychodzi taniej, człowiek nie śmierdzi itd. Jak pomyślał tak zrobił
Ale, że jestem człowiekiem, który zanim w coś zainwestuję to musi dokładnie sprawdzić to udałem się do , żeby co nieco się o tym dowiedzieć. Dość szybko znalazłem to forum i zacząłem czytać, czytać, czytać... Potem rejestracja, pomoc w wyborze od bardziej doświadczonych e-palaczy i postanowiłem zamawiać.
Wybór padł na zestaw 2x Vision Spinner 1300 + Vivi Nova Slim, do tego w zestawie ładowarka, smycz, dodatkowe grzałki i parę liquidów. Przesyłka błyskawiczna, 19 grudnia już miałem swój prezent w łapkach, ale miałem poczekać do Gwiazdki. To były bardzo długie dni oczekiwania. W międzyczasie dalej dokształcałem się jak się obchodzić z e-p, jak przepalać, myć itd.
Od 24 grudnia mogłem już na dobre zacząć przygodę z moim Spinnerkiem. Pierwsze trzy dni to niepewność, czy sobie poradzę, czy nie rzucę go w kąt, czy się nie popsuje. Dlatego awaryjnie zostawiłem sobie prawie pół paczki fajek.
Na szczęście od samego początku dosłownie się wkręciłem, ba, nawet uzależniłem od e-palenia. Nie myślę tylko o samym wapowaniu, ale o całej otoczce, ale o tym za chwilę. W każdym razie po Wigilii zapaliłem tego dnia już tylko dwie fajki, 25 grudnia pięć, 26 grudnia dwie fajki, ale już czułem, jak po nich mi się kręci w głowie. To samo było 27 grudnia i wtedy postanowiłem zapalić wieczorem ostatnią fajkę (pierwotnie miałem ją spalić w Sylwestra na pożegnanie roku, ale stwierdziłem, że im szybciej, tym lepiej). Oficjalnie od 27 grudnia 2013 roku godziny 22.15 NIE ZAPALIŁEM żadnego analoga aż do teraz. Jestem z tego niesamowicie dumny! Co ciekawe, w tym czasie nie miałem żadnego kryzysu analogowego, kompletnie mnie nie ciągnie, żeby zapalić śmierdziela. Całkowicie wystarcza mi mój e-p. Co jest dla mnie szokiem, po tylu latach palenia, gdzie nie było dnia bez śmierdziela w łapie.
Zapytacie o co chodzi z tym uzależnieniem? No cóż... Codziennie jestem na forum i nadal czytam, póki co wszystko dla początkujących itd. bo nadal uważam się za "świeżaka" w kwestii e-p. Ale wkręciłem się w próbowanie nowych smaków - właśnie wczoraj skończyłem próbować nową dostawę liquidów, w sumie już spróbowałem ponad 30 smaków Hangsena, od dziś już normalnie wapuję te ulubione. Z tym, że pewnie w lutym zamówię te, których nie było teraz w sklepie i zastanawiam się też nad kupnem z okazji imienin jakiegoś innego klirka, może dolnogrzałkowca? Żeby sprawdzić czy istnieje życie poza Vivką (chociaż jak dla mnie świetny sprzęt). Szaleństwo...
Problemy? Właściwie nie, chyba mam szczęście. Poza przepalonymi sznurkami w trzech grzałkach resztę jakoś ogarniam, a mycie i suszenie klirka oraz przepalanie grzałki po każdym wywapowanym zbiorniczku to już dla mnie rytuał (chyba za często, ale to dla mnie też nałóg). E-palenie zaczynam traktować jako hobby, chociaż to nadal tylko wierzchołek góry, przecież pewnie w końcu przekonam się też do próby kręcenia grzałek, robienia własnych samogonów itd.
Póki co palę 18mg, ale daję sobie dwa miesiące żeby zejść z mocą do 12mg. Czasem wapuję aż za dużo (3-4ml dziennie), ale to pewnie przypadłość nowych e-palaczy. Skutki uboczne? Może z dwa razy czułem, że przesadziłem z nikotyną (ból głowy, gorąco, małe mdłości). No i czasem drapie w gardło, ale to raczej zależy od liquidu.
To tyle, jeśli ktoś dotrwał do końca mojego długiego wywodu to gratuluję samozaparcia
Pozdrawiam wszystkich forumowiczów i życzę wytrwałości oraz rzucenia kiedyś tego nałogu, bo o to w tym wszystkim chodzi? (chyba )
Jeśli chcesz mnie wesprzeć dobrym słowem (albo i nie) to zapraszam
Za kilka dni minie miesiąc od kiedy nawróciłem się na dobrą drogę To dobry czas żeby opowiedzieć Wam swoją historię...
Mam na imię Maciej i jestem nałogowym palaczem... Oops to chyba nie to forum Niedługo stuknie mi "trzydziestka", analogi paliłem od kilkunastu lat. Zaczęło się w ósmej klasie podstawówki (wtedy jeszcze gimnazjów nie było), ale to były raczej próby palenia i spróbowania czegoś nowego - oczywiście totalny idiotyzm, ale wiadomo człowiek młody, to i głupi. Potem czasy liceum, 3/4 mojej klasy próbowało palić, a żeby się zintegrować to się chodziło grupkami na przerwach za garaże na osiedlu, żeby pogadać, a przy okazji zapalić. Także na poważnie zacząłem właśnie wtedy. I tak się za mną ciągnął ten nałóg przez liceum, potem studia i po, praca itd. Fajki coraz droższe, ale zawsze musiałyby być, nawet jak nie miałem przez pewien okres pracy. Aż w końcu postanowiłem coś zmienić...
Zaczynałem jak większość od normalnych analogów, z czasem przeszedłem na Marlboro Lighty. Ale kilka lat temu przestały mi smakować. Niestety nie byłem na tyle silny, żeby rzucić to w cholerę, dlatego przerzuciłem się na mentole. Marlboro Frosty, Ice Blasty, Camele Activate itd. Ile paliłem? Około pół paczki dziennie, ale w ostatnim pół roku zauważyłem, że palę coraz więcej, paczka starczała na dzień, półtora. To też był argument, że całe to palenie robi się coraz większym obciążeniem dla budżetu i zaczyna brakować na inne rzeczy...
Przez ten cały okres mojego nałogu najdłużej udało się wytrzymać bez papierosa jeden dzień. Wiedziałem, że nie uda mi się tak po prostu rzucić, bo prędzej czy później wrócę do fajek. Rodzinka marudziła, że za dużo wydaję na papierosy, dziewczyna też, w dodatku śmierdziałem jak popielniczka, chociaż ja oczywiście tego nie czułem. Zbliżały się święta, czas prezentów, miałem sobie coś wymyślić. I nagle olśnienie - a może przerzucić się na e-palenie? Podobno wychodzi taniej, człowiek nie śmierdzi itd. Jak pomyślał tak zrobił
Ale, że jestem człowiekiem, który zanim w coś zainwestuję to musi dokładnie sprawdzić to udałem się do , żeby co nieco się o tym dowiedzieć. Dość szybko znalazłem to forum i zacząłem czytać, czytać, czytać... Potem rejestracja, pomoc w wyborze od bardziej doświadczonych e-palaczy i postanowiłem zamawiać.
Wybór padł na zestaw 2x Vision Spinner 1300 + Vivi Nova Slim, do tego w zestawie ładowarka, smycz, dodatkowe grzałki i parę liquidów. Przesyłka błyskawiczna, 19 grudnia już miałem swój prezent w łapkach, ale miałem poczekać do Gwiazdki. To były bardzo długie dni oczekiwania. W międzyczasie dalej dokształcałem się jak się obchodzić z e-p, jak przepalać, myć itd.
Od 24 grudnia mogłem już na dobre zacząć przygodę z moim Spinnerkiem. Pierwsze trzy dni to niepewność, czy sobie poradzę, czy nie rzucę go w kąt, czy się nie popsuje. Dlatego awaryjnie zostawiłem sobie prawie pół paczki fajek.
Na szczęście od samego początku dosłownie się wkręciłem, ba, nawet uzależniłem od e-palenia. Nie myślę tylko o samym wapowaniu, ale o całej otoczce, ale o tym za chwilę. W każdym razie po Wigilii zapaliłem tego dnia już tylko dwie fajki, 25 grudnia pięć, 26 grudnia dwie fajki, ale już czułem, jak po nich mi się kręci w głowie. To samo było 27 grudnia i wtedy postanowiłem zapalić wieczorem ostatnią fajkę (pierwotnie miałem ją spalić w Sylwestra na pożegnanie roku, ale stwierdziłem, że im szybciej, tym lepiej). Oficjalnie od 27 grudnia 2013 roku godziny 22.15 NIE ZAPALIŁEM żadnego analoga aż do teraz. Jestem z tego niesamowicie dumny! Co ciekawe, w tym czasie nie miałem żadnego kryzysu analogowego, kompletnie mnie nie ciągnie, żeby zapalić śmierdziela. Całkowicie wystarcza mi mój e-p. Co jest dla mnie szokiem, po tylu latach palenia, gdzie nie było dnia bez śmierdziela w łapie.
Zapytacie o co chodzi z tym uzależnieniem? No cóż... Codziennie jestem na forum i nadal czytam, póki co wszystko dla początkujących itd. bo nadal uważam się za "świeżaka" w kwestii e-p. Ale wkręciłem się w próbowanie nowych smaków - właśnie wczoraj skończyłem próbować nową dostawę liquidów, w sumie już spróbowałem ponad 30 smaków Hangsena, od dziś już normalnie wapuję te ulubione. Z tym, że pewnie w lutym zamówię te, których nie było teraz w sklepie i zastanawiam się też nad kupnem z okazji imienin jakiegoś innego klirka, może dolnogrzałkowca? Żeby sprawdzić czy istnieje życie poza Vivką (chociaż jak dla mnie świetny sprzęt). Szaleństwo...
Problemy? Właściwie nie, chyba mam szczęście. Poza przepalonymi sznurkami w trzech grzałkach resztę jakoś ogarniam, a mycie i suszenie klirka oraz przepalanie grzałki po każdym wywapowanym zbiorniczku to już dla mnie rytuał (chyba za często, ale to dla mnie też nałóg). E-palenie zaczynam traktować jako hobby, chociaż to nadal tylko wierzchołek góry, przecież pewnie w końcu przekonam się też do próby kręcenia grzałek, robienia własnych samogonów itd.
Póki co palę 18mg, ale daję sobie dwa miesiące żeby zejść z mocą do 12mg. Czasem wapuję aż za dużo (3-4ml dziennie), ale to pewnie przypadłość nowych e-palaczy. Skutki uboczne? Może z dwa razy czułem, że przesadziłem z nikotyną (ból głowy, gorąco, małe mdłości). No i czasem drapie w gardło, ale to raczej zależy od liquidu.
To tyle, jeśli ktoś dotrwał do końca mojego długiego wywodu to gratuluję samozaparcia
Pozdrawiam wszystkich forumowiczów i życzę wytrwałości oraz rzucenia kiedyś tego nałogu, bo o to w tym wszystkim chodzi? (chyba )
Jeśli chcesz mnie wesprzeć dobrym słowem (albo i nie) to zapraszam