By pilon - 13 mar 2010, 18:03
Posty: 18
Rejestracja: 08 mar 2010, 22:58
Posty: 18
Rejestracja: 08 mar 2010, 22:58
- 13 mar 2010, 18:03
#121613
Nie wiem czy taka garść informacji była tu już podawana, ja ich nie znalazłem, więc staram się pokrótce opisać pozytywne skutki odstawienia palenia tytoniu. Piszę z punktu widzenia wiedzy, którą łyknąłem na studiach, odnośnie immunochemii. Skupiam się tutaj ofkors na skutkach odstawienia inhalacji dymem ze spalania, tak więc e-palacze wciąż doświadczają przyspieszenia tętna, zwiększenia zdolności wyrzutowej serca, przyspieszenia krążenia obwodowego i zwiększenia śródczaszkowego ciśnienia krwi, towarzyszącemu „wypaleniu” e-papierosa, stąd efekty będące wynikiem działania nikotyny będę pomijał.
Tak więc do dzieła:
Po około dziesięciu godzinach od zapalenia ostatniego analoga, zacznie wracać do normy poziom wysycenia hemoglobiny tlenem. W uproszczeniu oznacza to tyle, że produkty spalania substancji zawartych w analogu zaczynają opuszczać nasze krwinki robiąc miejsce dla tlenu wdychanego z powietrzem. Dzięki temu nasz mózg i wszystkie inne komórki otrzymują więcej zbawiennego paliwa. Tlenek węgla i masa innych paskudnych produktów spalania tytoniu mają większe powinowactwo do hemoglobiny niż tlen. Słowem, lepiej się kleją do krwi, zabierając miejsce do popisu tlenowi… Korzyści z zaprzestania wdychania produktów spalania są tu oczywiście niezaprzeczalne.
Po pierwszej przespanej nocy, czyli po około dobie, mimo inhalowania „e-nikotyny”, tak czy inaczej tętno i ciśnienie krwi zaczyna nieco spadać. Wynika to z rozpoczęcia procesu usuwania trucizn, z narządów regulujących te procesy, „oślepionych” przez substancje spalania, które przebrnęły przez granicę krew | mózg i krew | gruczoły dokrewne. Większość substancji powstających przy spalaniu tytoniu (pomijam działanie nikotyny) ma działanie neurosupresywne, czyli upośledza działanie układu nerwowego. Przez to właśnie mózg i gruczoły produkujące hormony są „przytkane” i mniej informacji czują, i wysyłają. Przez to organizmowi ciągle czegoś mało, przysadka mniej czuje, kora nadnerczy mniej daje znać o sobie, tarczyca głuchnie a mózg na większy problem z podziałaniem na to wszystko… Słowem, zaczyna się nadprodukcja tego, czego organy myślą, że jest mniej, bądź gorzej dają znać o tym, że to coś jest. Ta nadwyżka po dobie zaczyna zanikać i dzięki temu podstawowe funkcje życiowe przestają tak pędzić. W jednym zdaniu – nasze bebeszki przestają tak się męczyć, zwalniają z truchtu na marsz
Po dziesięciu – piętnastu dniach ta stabilizacja dobiega końca, tyle właśnie zajmuje naszym narządom regulacyjnym oczyszczenie się ze „smoły”.
Zwiększa się zdolność oddechowa, wynika to głównie z oczyszczania oskrzelików i oskrzeli z substancji smolistych. Przez ten czas nabłonek zdążył się zregenerować bądź „wymienił” się na nowy, nie będący już skażanym dymem papierosowym. Dzięki temu mniej się męczymy i nie zawsze wybieramy windę zamiast schodów W tym czasie najczęściej pogarsza się cera, organizm zaczyna usuwać uszkodzone i martwe komórki również przez skórę, która z kolei zaczyna też normalnie pracować – zrzucamy z siebie płaszcz cementu ze smoły, którą wdychaliśmy, skóra może więc znów wyrzucać zanieczyszczenia, które gromadziliśmy w sobie od lat.
Pół roku trwa powrót do mniej-więcej początkowej wydajności układu odpornościowego. Paląc analogowo ciągle dostarczasz toksyn, które wywołują reakcję odpornościową. W wyniku tego nasz układ obronny zachowuje się mniej więcej tak, jakbyśmy ciągle mieli katar, co z kolei prowadzi do braku wrażliwości na inne, realne zagrożenia. Dzięki temu łatwiej zwalczamy przeziębienia, zakażenia bakteryjne i wirusowe. Po roku w sercu nie będzie już większości substancji toksycznych. TAK, TAK, tyle trwa regeneracja komórek i ich oczyszczanie. Spacer do parku w niedziele, po analogowym tygodniu to mit, jeśli chodzi o oczyszczanie organizmu. Trwa to wiele, wiele dłużej.
Od trzech do sześciu lat trwa regeneracja uszkodzonych komórek do poziomu około 95% pierwotnej czystości i kondycji. Po tym czasie wątroba, nerki, trzustka, pozbędą się resztek syfu. Pamiętaj, że jeśli palisz dłużej niż rok, pewnych zanieczyszczeń nie pozbędziesz się do końca życia. W tym czasie też radykalnie zmniejszasz ryzyko mutacji nowotworowych. Po oczyszczeniu ze śmieci, o których pisałem, będących w większości negatywnymi interkalatorami DNA, zmniejszasz radykalnie ryzyko mutacji i powstania komórek nowotworowych. Interkalator DNA, to nic innego jak substancja potrafiąca wbudować się w kod genetyczny. A jest tych negatywnych w dymie tytoniowym ponad 200 najróżniejszych.
Po 10-15 latach ryzyko zapadnięcia na choroby nowotworowe zrównuje się z tym u osób niepalących.
Pamiętajmy, że nieodwracalnych zmian w układzie nerwowym, ubytku neuronów, zwapnień w płucach, nie cofniemy. Cóż, niestety – pracowaliśmy na to latami.
Mówiąc obrazowo – ubierz się w białe, nowe ciuchy, z najlepszych materiałów, wełna, bawełna, jedwab, kaszmir, i wytarzaj się w nie czyszczonym przez parę lat kominie. Potem wypierz te ciuchy… zrozumiesz…
Mam nadzieję, że kogoś to zainteresowało, pozdrawiam!
Tak więc do dzieła:
Po około dziesięciu godzinach od zapalenia ostatniego analoga, zacznie wracać do normy poziom wysycenia hemoglobiny tlenem. W uproszczeniu oznacza to tyle, że produkty spalania substancji zawartych w analogu zaczynają opuszczać nasze krwinki robiąc miejsce dla tlenu wdychanego z powietrzem. Dzięki temu nasz mózg i wszystkie inne komórki otrzymują więcej zbawiennego paliwa. Tlenek węgla i masa innych paskudnych produktów spalania tytoniu mają większe powinowactwo do hemoglobiny niż tlen. Słowem, lepiej się kleją do krwi, zabierając miejsce do popisu tlenowi… Korzyści z zaprzestania wdychania produktów spalania są tu oczywiście niezaprzeczalne.
Po pierwszej przespanej nocy, czyli po około dobie, mimo inhalowania „e-nikotyny”, tak czy inaczej tętno i ciśnienie krwi zaczyna nieco spadać. Wynika to z rozpoczęcia procesu usuwania trucizn, z narządów regulujących te procesy, „oślepionych” przez substancje spalania, które przebrnęły przez granicę krew | mózg i krew | gruczoły dokrewne. Większość substancji powstających przy spalaniu tytoniu (pomijam działanie nikotyny) ma działanie neurosupresywne, czyli upośledza działanie układu nerwowego. Przez to właśnie mózg i gruczoły produkujące hormony są „przytkane” i mniej informacji czują, i wysyłają. Przez to organizmowi ciągle czegoś mało, przysadka mniej czuje, kora nadnerczy mniej daje znać o sobie, tarczyca głuchnie a mózg na większy problem z podziałaniem na to wszystko… Słowem, zaczyna się nadprodukcja tego, czego organy myślą, że jest mniej, bądź gorzej dają znać o tym, że to coś jest. Ta nadwyżka po dobie zaczyna zanikać i dzięki temu podstawowe funkcje życiowe przestają tak pędzić. W jednym zdaniu – nasze bebeszki przestają tak się męczyć, zwalniają z truchtu na marsz
Po dziesięciu – piętnastu dniach ta stabilizacja dobiega końca, tyle właśnie zajmuje naszym narządom regulacyjnym oczyszczenie się ze „smoły”.
Zwiększa się zdolność oddechowa, wynika to głównie z oczyszczania oskrzelików i oskrzeli z substancji smolistych. Przez ten czas nabłonek zdążył się zregenerować bądź „wymienił” się na nowy, nie będący już skażanym dymem papierosowym. Dzięki temu mniej się męczymy i nie zawsze wybieramy windę zamiast schodów W tym czasie najczęściej pogarsza się cera, organizm zaczyna usuwać uszkodzone i martwe komórki również przez skórę, która z kolei zaczyna też normalnie pracować – zrzucamy z siebie płaszcz cementu ze smoły, którą wdychaliśmy, skóra może więc znów wyrzucać zanieczyszczenia, które gromadziliśmy w sobie od lat.
Pół roku trwa powrót do mniej-więcej początkowej wydajności układu odpornościowego. Paląc analogowo ciągle dostarczasz toksyn, które wywołują reakcję odpornościową. W wyniku tego nasz układ obronny zachowuje się mniej więcej tak, jakbyśmy ciągle mieli katar, co z kolei prowadzi do braku wrażliwości na inne, realne zagrożenia. Dzięki temu łatwiej zwalczamy przeziębienia, zakażenia bakteryjne i wirusowe. Po roku w sercu nie będzie już większości substancji toksycznych. TAK, TAK, tyle trwa regeneracja komórek i ich oczyszczanie. Spacer do parku w niedziele, po analogowym tygodniu to mit, jeśli chodzi o oczyszczanie organizmu. Trwa to wiele, wiele dłużej.
Od trzech do sześciu lat trwa regeneracja uszkodzonych komórek do poziomu około 95% pierwotnej czystości i kondycji. Po tym czasie wątroba, nerki, trzustka, pozbędą się resztek syfu. Pamiętaj, że jeśli palisz dłużej niż rok, pewnych zanieczyszczeń nie pozbędziesz się do końca życia. W tym czasie też radykalnie zmniejszasz ryzyko mutacji nowotworowych. Po oczyszczeniu ze śmieci, o których pisałem, będących w większości negatywnymi interkalatorami DNA, zmniejszasz radykalnie ryzyko mutacji i powstania komórek nowotworowych. Interkalator DNA, to nic innego jak substancja potrafiąca wbudować się w kod genetyczny. A jest tych negatywnych w dymie tytoniowym ponad 200 najróżniejszych.
Po 10-15 latach ryzyko zapadnięcia na choroby nowotworowe zrównuje się z tym u osób niepalących.
Pamiętajmy, że nieodwracalnych zmian w układzie nerwowym, ubytku neuronów, zwapnień w płucach, nie cofniemy. Cóż, niestety – pracowaliśmy na to latami.
Mówiąc obrazowo – ubierz się w białe, nowe ciuchy, z najlepszych materiałów, wełna, bawełna, jedwab, kaszmir, i wytarzaj się w nie czyszczonym przez parę lat kominie. Potem wypierz te ciuchy… zrozumiesz…
Mam nadzieję, że kogoś to zainteresowało, pozdrawiam!