Drogi Chemiku - jesteś dla mnie nie kwestionowanym autorytetem
w dziedzinie e-palenia i nawe nie śmiem podważać Twoich racji.
Nie mniej - jako kompletny "lajkonik
" - wdam się w małą polemikę.
- W kwestii PR e-petka.
Nietrudno dojśc do wniosku, że wokół -e-palenia panuje swoista zmowa
milczenia. Albo o chmurzeniu się nie mówi (pisze) w ogóle, albo wyraża się źle -
- w dodatku kompletnie bez znajomości tematu.
Wertując internet, prasę i media nie natrafiłem w zasadzie na ani jedną
publikację w tonie jednoznacznie pozytywnym. (wyłączam z tego forum i wszelkie
serwisy z nim związane)
Z tego punktu widzenia nie wątpię, że znalazłby się chętny dziennikarz
zdolny do gruntownego zbadania tematu. Przecież to dziedzina "dziewicza',
medialnie chwytliwa i na czasie. Zatem skoro nikt o tym nie pisze, to zapewne
dlatego, że a) nie wolno b) bez sensu, bo nikt tego nie wyda c) jedno i drugie.
Dlaczego tak? Niektóre odpowiedzi nasuwają się same i ze względu na polskie
prawo - przynajmniej póki co - się nie wypowiem. Co nie znaczy, że zupełnie
nie wierzę w niezależność mediów...
- w kwestii tekstów Piotra M - Ok, znajdę i przeczytam.
Natomiast interesowałaby mnie bardziej opinia szerszego gremium ludzi
kompetentnych i badających temat - choćby "amatorsko".
- zahaczamy o naukę i czas...
O ile wiem, wspólczesna nauka dysponuje metodami badawczymi
pozwalającymi przeprowadzić stosowne symulacje w taki sposób,
że na moje pytanie zadane za lat 10 można odpowiedziec juz dziś.
I tego dotyczy problem długotrwalej inhalacji.
Rozumiem jednak, że od czegoś trzeba zacząć...
- skład liquidu.
Na tym zupełnie się nie znam, jednak i tu wydaje mi się, że
większość składników (wiem, że nie wszystkie) da się wyodrębnić.
Mylę się?
Bo droga z córką król liquidów jest trochę mission impossible.
(bo ja stary jestem
) -predzej to już żona wchodzi w grę.
Ae jaka to gwarancja poznania składu chemicznego liquidu?
Węc może po prostu -parafrazując słowa pewnego premiera PRL-u,
Którego nawet ja znam wyłącznie z opowieści -
pisarze do piór
naukowcy do badań
chemicy do próbek
a my...
do EGO-nów