Nie wypowiadałem się wcześniej, żeby po pierwszym zachwycie nie zmieniać zdania.
Muszę przyznać, że MUJI niebielone, bo takie cały czas testuję, spisuje się znakomicie. Nawet mesh poszedł w odstawkę.
Transport na tej wacie jest znakomity. Ciężko jest przecholować z ilością upychaną w grzałkę. Nawet ciasno przeciągnięta wystarczająco dobrze transportuje liquid.
Nie zgodzę się tylko ze stwierdzeniem, że japońszczyzna bardziej puchnie po nasączeniu od bocotonu.
W TGT bocoton po kilku dniach robił się tak pulchny, że zaczynał blokować transport przez otwory w pierścieniu komina. Natomiast MUJI nie zmienia swej objętości. Możemy odnieść wrażenie pęcznienia, jednak jest ono spowodowane bardzo solidnym nasączeniem przez liquid, nie zaś pęcznieniem włókien. Wystarczy przygnieść knot delikatnie igłą i włókna zaczynają się sklejać pozostawiając wolną przestrzeń w otworach. Po wyjęciu igły nie powracają na poprzednie miejsce, jak to jest w przypadku bocotonu.
Na czystej bazie knot u mnie wytrzymał odparowanie około 100 ml liquidu i nadawał się do wymiany z powodu słabnącego transportu. Bocoton czy inna wata/szmata wytrzymywały podobny przebieg, więc zasyfianie knota raczej jest bardziej zależne od rodzaju liquidu, niż samego nośnika.
Oddawanie smaku jest na bardzo wysokim poziomie. Niewiele odbiega od mesha. Smak na MUJI jest troszkę łagodniejszy, ale taki efekt może powodować konstrukcja grzałki micro coil.
Na zakończenie mogę stwierdzić, że zostałem miło zaskoczony właściwościami waty MUJI.
--
Tapa tapa z jotki
A tyle już nie palę w ogóle:
e-papierosy: nie mam już nicUżywając polskie znaki "zrobisz nam łaskę". Bez polskich znaków - "laske".