Witam!
Przygodę z papierosami rozpocząłem w 2009 roku, mając przerwę pomiędzy szkołą średnią a studiami. Z własnej głupoty - żadne namowy znajomych, wpływ najbliższych - nic z tych rzeczy, czysta ciekawość, popalanie w samotności na początek. Po kilku miesiącach doszedłem do zamykania dnia jedną paczką - a cała ta sielanka, bzdurne uzasadnianie żeby zagłuszyć poczucie winy, trwała przez następne 4 lata.
Wreszcie podczas poprzednich wakacji (2013 r.) zdecydowałem się rzucić palenie. Obowiązkowo przeczytałem (kilka razy) znaną wam tutaj wszystkim książkę Allena Carra, a ponieważ zdawałem sobie sprawę z trudności nagłego odstawienia fajek, postanowiłem, że do wsparcia swojej idei wykorzystam desmoxan. Zgodnie z zaleceniami p. Allena, nie nastawiałem się psychicznie na wielkie wyzwanie, sojego rodzaju wielką batalię, którą przyjdzie mi toczyć i nowy rozdział w życiu - po prostu chciałem odstawić to g**no, jednocześnie trwając w przekonaniu, że (1) moje życie to nie "życie palacza", a (2) popadnięcie w nałóg to epizod, który może mnie czegoś nauczyć, pod warunkiem, że będę walczył.
Od 1 lipca 2013 roku, pełen nadziei i zapału, rozpocząłem etap rzucania. Zmieniłem nieco tryb życia, z samochodu przesiadłem się na rower, codziennie pokonując ok 15x2 km trasę do pracy i z powrotem. Starałem się zdrowo odżywiać, wpieprzać dużo zieleniny (pietrucha jedzona pękami, sałaty, kalarepy). Żeby stłumić momenty, w których naturalnie wychodziłem zapalić będąc w domu, czytałem książki i starałem się, żeby zawsze mieć pod ręką coś ciekawego. Przetrwałem tak 3 miesiące, walcząc ze sobą, martwiąc się, że czasami nachodzi mnie głód. Efekty?
(1) wzrost apetytu
(2) ...a co za tym idzie, wszyscy wiemy (ok 3-4 kg)
(3) bardziej czułem bicie serca
(4) zwiększone wydzielanie śliny i odkrztuszanie dużej ilości wydzieliny z płuc
(5) bardzo duża ilość "smarków" z nosa
(6) kondycja fizyczna nie do poznania - brak zadyszki;
(7) NAJGORSZY Z Z OBJAWÓW: zaklasyfikowałbym go do działu tych "psychicznych"; to dziwne, ale miewałem dziwne stany świadomości; czułem się jak nie-ja we własnej skórze; czasami myślałem, że dzięki paleniu stworzyłem swoją nową osobowość, której już nigdy nie odzyskam, kiedy je rzucę; w tych momentach łapałem się na nielubieniu samego siebie za to, że nie palę <-- i to mi uświadomiło jaki to
[cenzura] nałóg;
(8) wychodząc rano na balkon (ok. godz. 6:00) w końcu czułem taki "pełny" zapach poranka
(9) smak wariował
(10) czułem, że się izoluję od znajomych, którzy - będąc palaczami - nie budzili we mnie żadnej motywacji do trwania w postanowieniu; czasami wręcz jasno dawali do zrozumienia swój brak wiary i dopingu, aż doszedłem do wniosku, że największą radość sprawiłbym im, gdybym zapalił w końcu papierosa; za każdym razem kiedy mówiłem o swoich osiągnięciach w tym towarzystwie, padały oskarżenia, że pewnie jaram po kątach, że to niemożliwe - a to bardzo potrafiło obniżyć moją motywację;
(11) w portfelu miałem zawsze "drobne", z czasem aż sam się dziwiłem, że tyle można zaoszczędzić, zupełnie nie oszczędzając;
(12) początkowo (ok. 1-2 tydz.) były małe problemy z regularnymi wizytami w kiblu, ale błonnik i wysiłek zrobiły swoje potem;
(13) w chwilach jakichś spięć, w pośpiechu, stresie, podczas tremy - moje emocje miały tendencję do samonapędzania i czasami musiałem po prostu odpuścić i kontrolując oddech się uspokoić;
(14) zauważalnie, już po ok 1,5 miesiąca, zwiększyła się moja pojemność płuc
(15)....i wiele, wiele innych
Historia ma jednak smutne zakończenie. Po całym tym czasie, zauważyłem tendencję spadkową jeśli chodzi o głód do fajek, natomiast wzrostową, jeśli chodzi o organizm i komfort życia. Czasami chciałem sobie od tak po prostu zajarać, żeby przypomnieć sobie "JAK TO JEST?" - podręcznikowy przykład, pułapka założona na samego siebie. Przyszedł październik, kolejny rok studiów, głupota nie znająca granic, i poszło: początkowo 2 dziennie, 4, pół paczki, paczka,... kompletnie zapominając o wakacyjnych wnioskach dałem się w to wciągnąć jak dziecko.
Dzisiaj znowu walczę, już od ok miesiąca, ale to inna historia, pod inny wątek, tym razem mając obok siebie e-p. Pozdro! Powodzenia wszystkim życzę!