By Domino032 - 07 sty 2018, 13:34
Posty: 149
Rejestracja: 06 lut 2015, 13:42
Posty: 149
Rejestracja: 06 lut 2015, 13:42
- 07 sty 2018, 13:34
#1828368
Aż łezka w oku się kręci, kiedy widzę tu te wszystkie doskonale znane nicki! Nie było mnie tu chyba siedem miesięcy, czyli przez czas, kiedy ponownie pochłonęła mnie ciemna strona mocy.
A zaczęło się tak niepozornie... zmiana pracy, palące towarzystwo, jeden, drugi, trzeci papieros na przerwie. Głupio było nie odczęstować, więc naturalnym krokiem była pierwsza od długiego czasu paczka śmierdzieli. Później druga, trzecia... Każda kolejna miała być tą ostatnią, ale przecież dzisiaj jeszcze mam tyle spraw na głowie, tyle stresu... jutro będzie już spokojniej, więc jutro wracam do wapowania. Ale, ale... no przecież miałem grzałki nakręcić, a nie znalazłem na to czasu. A tam, popalę do końca tygodnia, w weekend wszystko ogarnę.
Tak minęło siedem albo nawet osiem miesięcy, w trakcie których usilnie sobie wmawiałem, że każda kolejna paczka będzie tą ostatnią. W obliczu nałogu nie ma kozaków. Wcześniej postawiłbym wszystko na to, że nigdy nie wrócę do analogów. Jeden, drugi, trzeci i nawet nie spostrzegłem, kiedy wróciłem do dwóch paczek dziennie.
W minioną sobotę powiedziałem DOSYĆ. Odkurzyłem kolekcję mechaników, naładowałem akumulatory, wykąpałem Kajtki i ukręciłem sety. Później wizyta na forum. Ku mojemu zaskoczeniu, nadal udzielają się tu osoby, których posty kilka lat temu uczyły mnie czym jest wapowanie. To dla mnie najlepsza motywacja do tego, żeby nie poddawać się nałogowi tytoniowemu - tyle osób potrafi, to ja też! Od ośmiu dni nie miałem śmierdziela w ustach, ale niestety - o ile kilka miesięcy temu 3mg były dla mnie zadowalające, to teraz musiałem wrócić do 12. Za kretyńskie decyzje trzeba płacić, ot co.
Pamiętajcie, na nałóg nie ma mocnych. Nie istnieje coś takiego, jak jeden papierosek bez szkody. Kiedyś tak myślałem, ale cwaniaki (jak ja) zawsze padają pierwsi.
Wysłane z mojego SM-T710 przy użyciu Tapatalka
A zaczęło się tak niepozornie... zmiana pracy, palące towarzystwo, jeden, drugi, trzeci papieros na przerwie. Głupio było nie odczęstować, więc naturalnym krokiem była pierwsza od długiego czasu paczka śmierdzieli. Później druga, trzecia... Każda kolejna miała być tą ostatnią, ale przecież dzisiaj jeszcze mam tyle spraw na głowie, tyle stresu... jutro będzie już spokojniej, więc jutro wracam do wapowania. Ale, ale... no przecież miałem grzałki nakręcić, a nie znalazłem na to czasu. A tam, popalę do końca tygodnia, w weekend wszystko ogarnę.
Tak minęło siedem albo nawet osiem miesięcy, w trakcie których usilnie sobie wmawiałem, że każda kolejna paczka będzie tą ostatnią. W obliczu nałogu nie ma kozaków. Wcześniej postawiłbym wszystko na to, że nigdy nie wrócę do analogów. Jeden, drugi, trzeci i nawet nie spostrzegłem, kiedy wróciłem do dwóch paczek dziennie.
W minioną sobotę powiedziałem DOSYĆ. Odkurzyłem kolekcję mechaników, naładowałem akumulatory, wykąpałem Kajtki i ukręciłem sety. Później wizyta na forum. Ku mojemu zaskoczeniu, nadal udzielają się tu osoby, których posty kilka lat temu uczyły mnie czym jest wapowanie. To dla mnie najlepsza motywacja do tego, żeby nie poddawać się nałogowi tytoniowemu - tyle osób potrafi, to ja też! Od ośmiu dni nie miałem śmierdziela w ustach, ale niestety - o ile kilka miesięcy temu 3mg były dla mnie zadowalające, to teraz musiałem wrócić do 12. Za kretyńskie decyzje trzeba płacić, ot co.
Pamiętajcie, na nałóg nie ma mocnych. Nie istnieje coś takiego, jak jeden papierosek bez szkody. Kiedyś tak myślałem, ale cwaniaki (jak ja) zawsze padają pierwsi.
Wysłane z mojego SM-T710 przy użyciu Tapatalka
Mnie też zawsze cieszy, kiedy po dłuższej nieobecności tutaj, nadal widzę znane nicki 
I już się odczep od tych analogów, oki? 
Mam nadzieję, że tym razem na wieki wieków 
