Witam,
na wstępie chciałem przeprosić za zwłokę z recenzją, jednak sprawy osobiste wzięły górę (złośliwość rzeczy martwych i innych programów
). Odkąd dowiedziałem się, że mam szansę pobawić się tą fajką niecierpliwiłem się strasznie, codziennie, nawet w weekend, z nadzieją patrzyłem do skrzynki czy nie ma tam żadnego awizo. Aż w końcu - TAK - sms od listonosza:
"Panie, o 14 będę z paczuszką, jak zawsze wcześniej hasło domofonem, żebyś Pan zszedł"( listonosz już swoje się nachodził).
Moment otwarcia: Lekki dreszczyk emocji, myśli jak to będzie wyglądało... a jak coś zepsuję...jak ja potem pokażę zdjęcia, z pokrowca wypadł mi Eternity, AGA-S za szeroka, o Kayfunie nie wspomnę... A JAK COŚ ZEPSUJĘ... . Jeszcze chwila, jeszcze moment iii...JEST! Jakie to piękne, jak dobrze leży w dłoni. Fajka wyglądała dokładnie tak jak wszyscy opisywali – przecudownie. Potem rozpakowałem długi drip i szybko zabrałem się do zmontowania wszystkiego. Ostrożnie odkręciłem dekielek, włożyłem baterię, wkręciłem parownik z założonym już dripem i...i lipa. Nic nie leci, nic nie skwierczy, nic się nie dzieje – pierwsze myśli, że coś zepsułem na starcie. Szybka rozmowa z Okrzemkiem, który poradził nie pieścić się, tylko porządnie dokręcić dekielek.
Pierwsze odpalenie: Puff.. działa! Spadkami – tak jak poprzednicy, byłem aż zszokowany. W porównaniu do innych mechaników z jakimi miałem do czynienia – zerowe. W przycisku się zakochałem, chciałbym taki w każdym mechaniku, naprawdę! Pojawia się jednak jeden minus, a tym minusem jest pin minusowy w fajce. Ta śrubka przy bateriach z choćby lekkim wgnieceniem u spodu powoduje brak styku. Mam jedną taką baterię, gdzie wgniecenie jest naprawdę, naprawdę minimalne i tu nie było już przepływu prądu. Również przez jej budowę i do tego za mocne dokręcenie dekielka można spowodować takie wgniecenie łatwiej, niż w innych konstrukcjach. Sugerowałbym użycie w przyszłości jakiegoś pinu z większą i płaską powierzchnią( ale to tylko moje przemyślenia), który przy ewentualnym wgnieceniu baterii łapałby styk mimo wszystko.
Relaks i odpoczynek przy fajeczce: Pierwsze co zrobiłem po okiełznaniu fajki i dokładnym poznaniu jej to włączyłem drugą część Hobbita, która czekała cały czas aż owe drewniane cudo przyjedzie. Pierwsza scena w karczmie, wszyscy dookoła palą fajki – palę i ja! Ten klimat, wczucie się w film i do tego relaks jaki powoduje wygodne trzymanie fajki( dziwnie to brzmi, ale naprawdę tak jest, jak ktoś nie wierzy niech sam kiedyś spróbuje!). Fajeczkę przez długi drip, jej budowę można trzymać daleko od buzi, co też jest w pewien sposób komfortem. Do tego w ogóle nie męczący palców przycisk i nalewka z owoców pigwy domowej roboty – żyć nie umierać!
Kolejne dni: Z każdym kolejnym dniem cieszyłem się coraz bardziej z używania jej, nie mogłem doczekać się powrotu do domu, żeby znowu usiąść na spokojnie, odpalić fajkę i odpoczywać z dziewczyną po ciężkim dniu oglądając coraz to inne filmy. Fajka naprawdę oddaje taki klimat, że ma się ochotę cały czas odpoczywać!
Zaczął mnie irytować też trochę ustnik, gorzej smakuje przez niego liquid, dym jest dużo chłodniejszy, więc zmieniałem go co jakiś czas na krótszy, ale fajka w domu była używana cały czas.
Podsumowanie: Gdybym miał trochę więcej pieniędzy kupiłbym od Okrzemka fajkę naprawdę chętnie, ba, teraz nawet bym to zrobił, ale po paru przemyśleniach, stwierdziłem że na tę chwilę nie potrzebuję jej tak bardzo. Nie do końca wyobrażam sobie wychodzenia z nią poza dom, chyba że na jakieś święto, klimatyczne spotkanie itd. Niemniej jednak, wiem, że w przyszłości na pewno pokuszę się na taką fajkę, właśnie dla relaksu, odpoczynku czy na ciekawe wyjścia.
Do Okrzemka: Dziękuję Ci raz jeszcze za możliwośc testowania, używania i pobawienia się fajką przez tydzień, masz naprawdę talent i powinieneś go wykorzystywać cały czas!
Zachęcam wszystkich co się wahają do kupna przyszłych wyrobów Okrzemka. Są warte wszelkich pieniędzy.
Pozdrawiam,
Kuba
Na koniec zdjęcia, niestety z Kayfunem, ale szczerze, ze wszystkim fajka wygląda REWELACYJNIE!