Dzisiejszy felietonik dedykuję Mikad, która również czeka na GG_PL i prosiła mnie o parę słów na temat tego urządzenia...Urządzeniem jestem zachwycony. Porównanie do oryginału mam niewielkie, bo popalałem jedynie - za co jestem zobowiązany - armaturę Riccarda. Byłem jednak Golden Greekami zafascynowany. Dostawałem jednak GG już gotowe do palenia, z nalanym i z zassanym liquidem i odpowiednio przysłoniętymi Ringiem Kontrolnym dziurkami wlotu powietrza... Wydawało mi się, że to się samo chmurzy. Nalewasz i jarasz...
Nie stać mnie na zakup oryginału... A może inaczej - nie stać mnie mentalnie i psychicznie na polowania po różnych sklepach europejskich na GG oraz poszczególne kawałki do niego. Nawet nieważne jest to, że moje konto, które w lepszych czasach obsługiwało mi PayPala, obumarło z bezużyteczności. Kiedy więc zobaczyłem polską wersję GG wykonaną przez epalacza, natychmiast zacząłem czytać i oglądać wszystko, co traktuje o wynalazku Imeo i co mi wpadło pod klawisze... Natomiast gdy zobaczyłem zdjęcia polerowanej wersji GG po polsku, obudziła się we mnie żądza posiadania. Kiedy jeszcze nie mogłem sobie pozwolić na grecki wynalazek z drugiej ręki w aluminiowym wydaniu i musiałem ustąpić miejsca w kolejce koledze - to tak jak zakochany licealista: nie mogłem jeść, spać i myśleć, tylko marzyłem o błyszczącym cacku na moim biurku.
Po bardzo rzetelnym przeczytaniu 33 stron wątku =>
GGTSv2 & AVS oraz przejrzenia wszystkich linków, które tam znalazłem, zrozumiałem dwie rzeczy: mogę liczyć na wspaniały smak oraz na pełną kontrolę tego co palę i jak palę. Czyli, w gruncie rzeczy, na cuda... Po drugię, na ten smak musiał będę w pocie czoła zapracować.
I tu pierwszy odrecenzencki komentarz - ten kto nie jest gotów do kilkudniowej, bardzo starannej lektury i kilku nocnych seansów filmowych w obcych językach, ten może, po ewentualnym zakupie Golden Greeka lub jego polskiej wersji, być potężnie zawiedziony. Rzecz jasna, może dopiero po zakupie zabrać się za czytanie i oglądanie "całego internetu", może poszukać jakiegoś mistrza i nauczyciela, a nawet w ostateczności pójść na żywioł i nauczyć się to obsługiwać, składać, palić w tym metodą prób i błędów, ale wróżę mu męki piekielne, totalny upadek poczucia własnej wartości oraz wprowadzenie do własnego słownictwa wiązanek, których sobie nawet po filmach Pasikowskiego nie był w stanie wyobrazić.
No, ale ja o tym doskonale wiedziałem, zanim jeszcze epalacz nadał "poczteksa", ba, zanim zaczął polerować moją aramturę. GG po polsku było u mnie na następny dzień, miałem juz przyszykowane bateryjki, kartomizer na pierwsze buszki, oraz "dziewięćset jedynkę" LR od Mariusza z dpv9 do odpalenia AVS, czyli automatycznego systemu rozpylającego. I, mimo że doskonale znam prawdę zawartą w psychoterepeutycznym porzekadle, iż "nadmierne oczekiwania są przyczyną największych rozczarowań" - miałem nadzieję, że dzięki GG od epalacza pozbedę się mojej życiowej hańby... Czyli, że znajdę urządzenie, w którym moja ukochana virginia Q1 będzie smakować tak fantastycznie, jak w atomizerze ego-T i będę mógł ten system odłożyć między artefakty na półkach w mojej waperskiej szafie.
GG po polsku zapakowane jest z plastikowe pudełko do dużej tostowej kanapki. Każdy zbiór elementów owinięty w "kartkę" papierowego ręcznika. Odwinąłem, ułożyłem na kawałeczku irchy, którą sobie zawczasu przygotowałem. No i pojechałem Pasikowskim - z zachwytu.
Bach, bach, jako wojownik zwany Ten, Który Odrobił Pracę Domową, z pamięci złożyłem zestaw szczątkowy, czyli przygotowałem GG do przykręcenia kartomizerka. Z bateryjką 18490. Rzecz jasna, najpierw go rozkręciłem, umyłem starannie w "ludwiku", wytarłem, wysuszyłem. Wszystko zgodnie z podpowiedziami z sieci - podobno za większość bobrów i paskudnych smaków odpowiadają niemyte elementy, jakie będą miały kontakt z liquidem...
Pali. Pali jak dobry mod, który nie gubi prądu na kablach, złączach i przyciskach. Fota, samochwalstwo na "Trawniku" i z wywołaną odpowiednią stroną z Wiki oraz po jeszcze jednym obejrzeniem filmiku Scotta Bonera, najpierw rozkładam na kawałeczki AVS, a potem go na kolejnych stopklatkach składam. Zalewam wirginią, przykręcam górny kapturek oraz ustnik, włączam prąd i...
Kocia morda! Zasysam z siłą pompy do złoża oligoceńskiego, japa mi chudnie jak "kościotrupu", policzki drażnią mnie w oskrzela, zaraz mi wklęśnie metal w GG_PL. I nic. Znów jadę Lindą w "Psach".
Riccardooo, Mistrzuuu - jest na GG. Udziela mi rad z cierpliwością pedagoga specjalnego. Żadna nie skutkuje. Nie ciągnie i już. Zlewam liquid do buteleczki wg filmików o "refillingu" automatycznych rozpylaczy, rozkręcam AVS na drobne, wycieram połową rolki papieru toaletowego. I znów patrzę na Wiki, pragnąc pojąć, jak sie po tych zakamarkach porusza zassane powietrze. Co to, kubwa bwana, jest?!
Patrzenie i myślenie to jednak dobra czynność jest. Przez całe poprzednie przedpołudnie wywierałem e-presję na epalacza, siedziałem mu wirtualnie na plecach, kiedy polerował GG i szeptałem zjadliwie w odpowiedzialne za hipnozę partię mózgu "idź na pocztę, idź na pocztę"...
W dziurkach pod Control Ringiem została chyba pasta polerska - przekłułem igłą do iniekcji, wyczyściłem jubilerskim mikrowyciorkiem. Złożyłem już bez korepetycji na ekranie, wlałem z powrotem płyn, wcisnąłem dzyndzel włącznika i znów pojechałem zachwyconym Pasikowskim... Dymi! Dymi jak smok wawelski po interwencji strażaków z OSP. Pycha. Można robić króciutkie, smakowe buszki, nie ma konieczności wciągania dymu na metry sześcienne przez wiele sekund.
Kilka minut palenia, do sytości nikotynowej - pojawia się ślad boberka. Ale ja wiedziałem, że tak będzie. AVS to jednak jeden z najprostszych podkarmiaczy, nie tak jak ostatnie mechanizmy z warsztatu Imeo, gdzie reguluje się nie tylko ilość zasysanego powietrza, ale także transport liquidu... Ale i w AVS ten ślad boberka idzie szybko zlikwidować - wystarczy nieco odkręcić górny kapturek, tak by wpuścić trochę powietrza do górnego zbiornika... I znów wali smokiem.
Wapuje się cudnie. Po przebrnięciu przez pierwsze koty zza płotów, jest pełnia smaku, pełnia mokrego smaku bez watki, jak ma to miejsce w liquinatorach. Daje się w pełni panować nad każdym buszkiem i skutecznie trzymać bobry z daleka od GG_PL. Są też odpowiednie procedury, które pozwolą wyssać do atomizera liquid z dolnego zbiornika, jeśli zrobi się jakieś "przelewające" błędy w obsłudze. Nie opowiem jednak o nich, pozostawiając amatorom GG samodzielne poszukiwania w sieci. Osobiste odkrycie rozwiązania konkretnego problemu jest równie fajne, jak palenie na GG od epalacza. Jestem bardzo zadowolony, że to mam...
I jeszcze jedno, jak mi ktoś powie, że GG_PL jest gorsze od Golden Greeka by Imeo, to mu wypuszczę taką wiąchę, że Pasikowskiemu i Lindzie po jej wysłuchaniu odpadłyby uszy. Ja nie kupiłem GG by Imeo, ale by Epalacz. Z filmów Imeo natomiast uczę się posługiwania polską wariacją na złotogreckie tematy.