Melduję posłusznie, że mi też, 1 lipca, pięć latek bez analoga w paszczy minęło "jak jeden dzień".
Od 3 lipca 2010 jestem zagorzałym waperem.
Wytrzymałem bez analoga całe dwa dni i trzeciego, gdy już szczęki mnie bolały od gryzienia wszystkiego (i wszystkich, niestety), zobaczyłem reklamę Milda w sklepie nomen-omen "Tabac". Zakupiłem, pociągnąłem i wciągnęło mnie na dobre. Potem była walka z kardridżami, liquidem, akustyczną baterią Mild Pure. Potem mój syn pokazał Pena 510 z kibelkiem, potem rewelacja jak dla mnie na owe czasy, czyli Indulgence z czterema gwintami. Od 18 września jestem zarejestrowanym użyszkodnikiem naszego forum, chociaż czytelnikiem byłem dobry miesiąc wcześniej.
Przez ten czas nazbierało się sporo lepszego i gorszego sprzętu - nie będę Was zanudzał.
Daję słowo, że przez te 5 lat nie miałem ani jednego analoga w paszczy, gdyż wiem dobrze, czym grozi 1 analog niepalącemu palaczowi...
Dzięki wiadomościom z forum, i życzliwej pomocy wielu Koleżanek i Kolegów przyswoiłem trochę wiedzy i nie zawsze musiałem wyważać otwarte drzwi...
Po 40 latach analogów i kilkudziesięciu nieskutecznych próbach rozstania się z nałogiem mogę powiedzieć, że wapowanie to skuteczny środek na rzucenie palenia (ALE Wy to wiecie nie gorzej ode mnie!)
Pozdrawiam wszystkie Koleżanki i wszystkich Kolegów!
Niech się nam chmurzy!