- 09 lut 2018, 12:44
#1835536
Wiedza na temat e-palenia jest niestety znikoma i da się to zauważyć na każdym kroku. Już sama nazwa e-palenie wprowadza w błąd - wszak żaden proces palenia nie zachodzi, więc pozostaje przyzwyczaić się do notorycznego pisania o "paleniu". Jeśli chodzi o kwestie zdrowotne - jest równie fatalnie.
Na spacerze z psem często sobie dyskutuję ze spacerowiczami, ostatnio poruszyliśmy temat e-papierosów. Dowiedziałem się, że e-papierosy są jeszcze bardziej szkodliwe od analogowych, a tak w ogóle to chodzą słuchy, że ludzie od tego umierają (jednostkowe przypadki sprzed kilku-kilkunastu lat przedawkowania nikotyny). Bardzo ciężko z takimi ludźmi wejść na wyższy poziom dyskusji, skoro już na wstępie dyskutanci opierają się o fałszywe i krzywdzące stereotypowe doniesienia medialne sprzed lat. Niestety, e-papierosy padły ofiarą medialnych przekazów, w których informuje się o sprawach krzykliwych, takich, które przyciągną zainteresowanie tłumów. Sami przyznacie, że informacja w wieczornym wydaniu dziennika o nowych badaniach potwierdzających 95% mniejszą szkodliwość od analogów jest mało interesująca dla ludzi spoza tematu. Jeśli zaś w tym samym dzienniku pojawiłaby się informacja o śmierci młodego człowieka z powodu "palenia" e-fajek - cała populacja Polski na jeden dzień stanie się wybitnymi ekspertami w zakresie użytkowania wyrobów tytoniowych.
Sytuacja jest patowa - nie można zachęcać do e-palenia, bo zakazuje tego ustawa. Edukować nikomu się nie chce, bo gdzie? W szkołach? To już zachęcanie, bo założenie jest, że uczniowie nie palą (niepełnoletność). W zakładach pracy? Pracodawca musiałby zapłacić. Kampanie sponsorowane przez państwo? Żaden rząd nie wyda pieniędzy na promowanie e-papierosów, bo każdy zgodnie przyzna, że lepiej wydać pieniądze na kampanie antynikotynowe w ogóle, zamiast zachęcać do przyjmowania nikotyny w innej formie. Reklamy? Nie wiem jak sytuacja wygląda prawnie - plastry nikotynowe i spraye oralne są zakwalifikowane jako wyrób medyczny i mogą być reklamowane. E-papierosy także są wyrobem medycznym, ale brakuje chyba silnej marki mogącej pozwolić sobie na kosztowne reklamy - rynek w Polsce wciąż jest raczkujący (a dyrektywa tytoniowa krępująca ręce sklepom internetowym wcale sytuacji nie poprawia). Jeśli zaś wiceminister zdrowia publicznie opowiada, że e-papierosy są tak samo szkodliwe jak analogi, to jak tu poważnie nawiązać jakąkolwiek dyskusję? Czy nie szkoda czasem strzępić ryja?