W sklepie miałem już sporo takich kwiatków ale jeden był najlepszy chociaż nie dotyczył ustnika tylko pinu baterii. Przyszła do sklepu pewna pani i stwierdziła że się jej "bateria chyba popsuła bo dym nie leci". W zasadzie norma ale wiem że w ponad połowie takich przypadków wszystko jest ok wystarczy tylko chwilę z baterią porozmawiać. Po odkręceniu parownika zobaczyłem taki stan rzeczy:
- wokół pinu było tyle syfu z wycieków, brudu, patyny ? (bateria taka z alledrogo za 20zł więc pin nie chromowany) że stworzyło to to hmmm... naturalnego o ringa
- normalnie taki brudek ma konsystencję gęstej mazi bo jest ciągle zasilany skroplinami i wyciekami, w tym przypadku był skamieniały
- wystawał powyżej poziomu pinu blokując tym samym prawidłowy styk z parownikiem
Cała akcja polegała na rozkuciu tego tworu za pomocą igiełki i z braku małego młoteczka, starej poreklamacyjnej baterii. Autentycznie drążyłem w tym jak górnik na przodku gdy zobaczy początek złotej żyły. Na koniec pani oczywiście zadowolona bo sprzęt działa a jak ją zapytałem dlaczego pinu nie czyści (może sprzedawca nie wyjaśnił lub coś w tym stylu) dowiedziałem się że wie o tym że trzeba czyścić tylko tak jakoś wyszło
Tak więc hasło na dziś: dbaj o e-papierosa swego jak o siebie samego.