By kamroszczak - 09 sty 2014, 22:33
Posty: 82
Rejestracja: 31 mar 2013, 19:43
Posty: 82
Rejestracja: 31 mar 2013, 19:43
- 09 sty 2014, 22:33
#957074
Jakoś te opowieści z tego działu mnie zmotywowały, żeby samemu coś napisać i choć moja historia jest raczej "biedna" w porównaniu z doświadczonymi palaczami, którzy kopcili po "naście" czy "dzieścia/dzieści" lat to postanowiłem coś uskrobać, żeby od tak mieć motywację, że jestem w gronie "wapujących"
Moja historia zaczyna się w wieku 16-tu lat, ostatnia klasa gimnazjum - popularny "bunt młodzieńczy" i chęć spróbowania wszystkiego w życiu. Zaczęło się niewinnie od pojedynczych papierosów "z kumplami w kanciapie". Tak w ten sposób do momentu zakupu własnego e-cig'a potrafiłem wypalić mimo młodego wieku około paczki dziennie. 285 dni temu pojawiła się nowa nadzieja, pieniądze z 18tych urodzin nadal leżały w szafce, ale ubywało ich bo "wezmę dychę na fajki"... Postanowiłem się zbuntować mojej gówniarzej głupocie i pojechać do e-dyma na Wspólnej bo swój pierwszy zakup... Od razu na wejściu Pan sprawdził dowodzik czy jest i głupio się z tym czułem bo wydawało mi się, że patrzył on na mnie jak na osobę, która zaprzepaści możliwości tego wspaniałego wynalazku. Zakupiłem zestaw z Vision CC i poszło. Pierwszy tydzień, ogólne zafascynowanie. Drugi, no nadal fajnie ale na imprezach głupio... I wróciłem do nich, znów śmierdziałem
E-Cig'a rzuciłem w kąt, a analogi wyparły go na drugi plan. Zbawienie przybyło wtedy, gdy portfel schudł, a "kieszonkowe" nie wystarczało na palenie. Zakup? EVOD, liquidy Hangsena i bajka... Znów do czasu, znów imprezy wyparły fajną zabawkę na drugi plan.
Kolejny powrót nastąpił jakiś czas później, tym razem efekt jakiś był bo mogłem powiedzieć, że stałem się hybrydą. Paczka L&M'ów starczała na ok. tydzień i była tylko do "palenia ze znajomymi". Pojawiło się sporo zakupów, moja szafka wzbogaciła się i podjąłem decyzję - jak płace za nałóg to, albo wóz albo przewóz. Teraz w mojej "skryciajce" leży kilka pustych paczek po papierosach, których jakoś "nie mam czasu" wyrzucić do kosza. Szuflada wapera zaś wzbogaciła się jeszcze bardziej. Baterie, clearomizery, liquidy i inne pierdółki ładnie ją wypełniają. Postanowiłem trochę porozdawać analogującym, nie potrzebnych mi już sprzętów choć miałem do nich sentyment
Domówki ,święta, sylwester obyły się bez śmierduchów - choć nie powiem, zdarzało mi się od brata wyciągnąć "pojarkę" to dawało to taki efekt, że chwilę później z zamiłowaniem zaciągałem się "mgiełką"
Zgoda - pełnowymiarowym waperem nie mogę się nazywać, ale za 5-6 miesięcy powiem z dumą - tak jestem prawdziwym e-palaczem! Nie będę też kłamał, mój licznik jest trochę zakłamany, ale ukazuję on mi ile mogłem mieć już drobniaków w kieszeni gdyby nie moja głupota i motywuje mnie on do dalszej walki, żeby za drugie 285 dni mieć świadomość, że zaoszczędziłem własnie tyle - lub i więcej, a co jednak najważniejsze, że jestem zdrowszy.
Jestem młody, nie zamierzam się truć
Pozdrawiam starych wyjadaczy, jesteście motywacją dla ludzi którzy dali się wplątać w zło jakim jest palenie. Wasze zdrowie
Moja historia zaczyna się w wieku 16-tu lat, ostatnia klasa gimnazjum - popularny "bunt młodzieńczy" i chęć spróbowania wszystkiego w życiu. Zaczęło się niewinnie od pojedynczych papierosów "z kumplami w kanciapie". Tak w ten sposób do momentu zakupu własnego e-cig'a potrafiłem wypalić mimo młodego wieku około paczki dziennie. 285 dni temu pojawiła się nowa nadzieja, pieniądze z 18tych urodzin nadal leżały w szafce, ale ubywało ich bo "wezmę dychę na fajki"... Postanowiłem się zbuntować mojej gówniarzej głupocie i pojechać do e-dyma na Wspólnej bo swój pierwszy zakup... Od razu na wejściu Pan sprawdził dowodzik czy jest i głupio się z tym czułem bo wydawało mi się, że patrzył on na mnie jak na osobę, która zaprzepaści możliwości tego wspaniałego wynalazku. Zakupiłem zestaw z Vision CC i poszło. Pierwszy tydzień, ogólne zafascynowanie. Drugi, no nadal fajnie ale na imprezach głupio... I wróciłem do nich, znów śmierdziałem
E-Cig'a rzuciłem w kąt, a analogi wyparły go na drugi plan. Zbawienie przybyło wtedy, gdy portfel schudł, a "kieszonkowe" nie wystarczało na palenie. Zakup? EVOD, liquidy Hangsena i bajka... Znów do czasu, znów imprezy wyparły fajną zabawkę na drugi plan.
Kolejny powrót nastąpił jakiś czas później, tym razem efekt jakiś był bo mogłem powiedzieć, że stałem się hybrydą. Paczka L&M'ów starczała na ok. tydzień i była tylko do "palenia ze znajomymi". Pojawiło się sporo zakupów, moja szafka wzbogaciła się i podjąłem decyzję - jak płace za nałóg to, albo wóz albo przewóz. Teraz w mojej "skryciajce" leży kilka pustych paczek po papierosach, których jakoś "nie mam czasu" wyrzucić do kosza. Szuflada wapera zaś wzbogaciła się jeszcze bardziej. Baterie, clearomizery, liquidy i inne pierdółki ładnie ją wypełniają. Postanowiłem trochę porozdawać analogującym, nie potrzebnych mi już sprzętów choć miałem do nich sentyment
Domówki ,święta, sylwester obyły się bez śmierduchów - choć nie powiem, zdarzało mi się od brata wyciągnąć "pojarkę" to dawało to taki efekt, że chwilę później z zamiłowaniem zaciągałem się "mgiełką"
Zgoda - pełnowymiarowym waperem nie mogę się nazywać, ale za 5-6 miesięcy powiem z dumą - tak jestem prawdziwym e-palaczem! Nie będę też kłamał, mój licznik jest trochę zakłamany, ale ukazuję on mi ile mogłem mieć już drobniaków w kieszeni gdyby nie moja głupota i motywuje mnie on do dalszej walki, żeby za drugie 285 dni mieć świadomość, że zaoszczędziłem własnie tyle - lub i więcej, a co jednak najważniejsze, że jestem zdrowszy.
Jestem młody, nie zamierzam się truć
Pozdrawiam starych wyjadaczy, jesteście motywacją dla ludzi którzy dali się wplątać w zło jakim jest palenie. Wasze zdrowie
My style is Di Bom Digi Bom Di Deng Di Deng Digigi