Używam Little Blue Box'a tydzień to mogę kilka słów napisać.
Najpierw fotka zestawu jaki się spontanicznie złożył i jakoś nie potrafię się przemóc, żeby go rozdzielić
Boxik bardzo szybko podbił moje serce. Początkowo robiłem próby z gienkami, ale to troszeczkę nie ta bajka. Baterie małe, prądu trzeba dużo, nie byłem do końca zadowolony z efektu. Na boxa trafił mój ulubiony sznurkowiec maiący inne sznurkowce pod sobą
. Trafił i nie chce zejść.
Baterie starczają akurat na wychmurzenie pełnego baniaka Herkulesa - około 4ml (no może baniak i trochę, grunt, że nie padają w trakcie). Wieczorem tankuję, wrzucam baterie do ładowarki i rano mam zestaw przygotowany na następny dzień. Łapię się na tym, że wychodzę z domu tylko z nim i w kieszeniach pusto, kurtka jakaś taka lekka. Jest to o tyle nietypowe w moim przypadku, że zazwyczaj noszę 2,3 czy 4 kompletne zestawy, w zasadzie jak w kawale o blondynce:
" Blondynka wchodzi do autobusu i kasuje 2 bilety. Zauważa to pasażer i pyta się jej dlaczego kasuje dwa bilety?
Blondynka na to:
- Jeden na wypadek gdyby mi się drugi zgubił.
Pasażer mówi:
- A jak się Pani zgubią dwa?
Blondynka na to:
- Spokojnie, mam jeszcze bilet miesięczny. "
Kusi mnie założenie jakiegoś fajnego dripperka, np. Nimbusa. Zestaw byłby pewnie mniejszy od paczki papierosów, ale wtedy mógłbym go w kieszeni nie znaleźć
.
Jestem pod wielkim wrażeniem wykonania środka box'a. Zawsze mnie odrzuca jak widzę powklejane niechlujnie na gluta elementy. Tu tego nie znalazłem, po odkręceniu pokrywki baterii jest schludnie, czysto, estetycznie, wzorowo. Bardzo mi się to podoba.
Pin w gnieździe parownika jest regulowany, regulacja działa. Michał uprzedzał, żeby nie siłować się dokręcając parownik, żeby nie popsuć. Za każdym razem zastanawiam się czy to już za mocno czy jeszcze nie
.
Po tygodniu noszenia po kieszeniach i międlenia w dłoni zaczynają wycierać się rogi. Nie dziwi mnie to, w moim pudle z dna było to samo, ale po blisko roku używania moje pudło ma tylko rogi wytarte, na płaszczyznach powłoka się trzyma wzorowo i nie przeciera. Tu pewnie będzie podobnie.
Trochę uciążliwe jest codzienne odkręcanie i przykręcanie śrubek w celu wymiany ogniw. Wapuję dużo, gdyby to było moje jedyne zasilanie musiałbym robić to częściej, pewnie 2 razy dziennie. Obawiam się trochę o żywotność gwintów śrubek w obudowie przy takiej eksploatacji.
Czy kupiłbym raz jeszcze? Zdecydowanie tak, nawet chętniej, bo już wiem jak ten maluszek fajnie działa.
Dzięki Michał. Świetna robota!
I na zakończenie jeszcze jedna fotka, żeby było do pary
_______________________________