Strona 1 z 1

10 dni bez analoga

Post:27 cze 2017, 18:06
autor: grapkulec
Hejka,

Mój pierwszy post więc zamiast pytać "co kupić?" postanowiłem zapostować moje małe sukces story.

Fajki zacząłem palić jak wszyscy zaczynali rzucać czyli ja miałem 21 lat przy pierwszym w życiu marlboro, a wszyscy dookoła już dychę stażu na smole. To było 16 lat temu. Jak się piło to i 3 paczki w knajpie zeszły (a czwartą miałem zwykle na rozdawanie potzrebującym :)). No i tak sobie żyłem i paliłem, aż 2 lata temu mi flaki poszły i się zaczęło. Generalnie moja choroba jest immunologiczna więc dokładne przyczyny nie są znane ale wiadomo że stres wóda i fajki na pewno nie pomagają., A że do tego lubię jeść ostro i dużo to też było przykro. Ale tych fajek było najbardziej.

I tak sobie trwałem od ataku do ataku, jak się pogorszało to rzucałem, jak się polepszało to zaczynałem od nowa.

W poprzedni weekend byłem z rodzinką na chrzcinach i w międzyczasie był czas zeby skoczyć do pobliskiego centrum handlowego. Coś mnie tknęło żeby zagadać do smutnej pani na wysepce jednej z sieci no i kupiłem joyetecha eGo AIO Pro (tego chyba nowszego niż wszedzie na zdjęciach bo ma prostokątne okienko i baterię 2300mAh). Do tego czteropaki English Black Tea i Raspberry Mint Liqueen 6mg. Zmontowałem to jeszcze w samochodzie, oczywiście zalałem grzałkę za bardzo więc pierwsze co to łyknąłem fajerwerki :) Potrzymałem chwilę przy chusteczce i w końcu jak przestało eksplodować pociągnąłem pierwszy raz.

Oczy mi wyszły bo ta mięta bo jak spirol, ale juz następne razy były lepsze. Po chwili się zorientowałem, ze cały samochód jest w dymie jak w teledysku Snoop Dogga więc szybka wentylacja wszystkimi oknami i wyjazd z parkingu. Wiało wtedy jak diabli, a mi się micha cieszyła jak sobie dmuchałem.

Long story short, 10 dni minęło i ani myślę o paleniu zwykłych fajek. Jak wychodze na balkon wieczorkiem to żona nawet nie krzyczy żeby zamykać drzwi bo nawet jak zaleci to jakiś arbuz albo poziomka albo herbatka. Jak jestem sam w domu to sobie drzwi od pokoju zamykać i dmucham w otwarte okno. W końcu ciuchy mi nie śmierdzą, astma też jakby ucichła, cuda panie.

Teraz tak sobie czytam forum i oglądam youtube'a o modach i cudach, ale chyba na razie zostanę przy tym co mam bo i smak jakiś czuć i dymek jest zabawnie pokaźny. Po co psuć jak jest dobrze, nie?

Ok, to tyle na razie.
Dzięki za poczytanie jeśli ktoś dał radę.

Re: 10 dni bez analoga

Post:27 cze 2017, 18:12
autor: Gabriel
Witaj. To tylko tak trzymaj :D a będzie bardzo dobrze :beer: *CZAJNICZEK*

Re: 10 dni bez analoga

Post:27 cze 2017, 21:55
autor: Krasnal45
Trzymaj sie trawnika. Czytaj, obserwuj, w razie wątpliwości pytaj, a z nami nie zginiesz *GOOD*

Re: 10 dni bez analoga

Post:27 cze 2017, 22:34
autor: Hunka
grapkulec pisze:Teraz tak sobie czytam forum i oglądam youtube'a o modach i cudach, ale chyba na razie zostanę przy tym co mam bo i smak jakiś czuć i dymek jest zabawnie pokaźny. Po co psuć jak jest dobrze, nie?

Żeby nie zepsuć i żeby było jeszcze lepiej, pomyśl o zakupie jeszcze jednej, zapasowej sztuki.

Re: 10 dni bez analoga

Post:27 cze 2017, 22:57
autor: Pamoko
Najgorsze 10 dni za Tobą;) Teraz będzie z górki;) Powodzenia.

Re: 10 dni bez analoga

Post:27 cze 2017, 23:07
autor: grapkulec
Pamoko pisze:Najgorsze 10 dni za Tobą;) Teraz będzie z górki;) Powodzenia.


Szczerze mówiąc to te dni były tak spokojne, że aż sie boję co będzie dalej :)

Naprawdę nie przypuszczałem, że tak zareaguję na elektronika. Zawsze mi się wydawało, że co ja się tam będę z latarek sztachał jak mnie stać na prawdziwy stuff. Teraz wiem, że jak zwykle trza było spróbować, a nie układać se bajki we łbie. Przy obecnych cenach to za równowartość 2-3 ramek analogów można sprawdzić czy elektronik pasuje. A co to jest za koszt dla palacza? Cena paru paczek to nawet nie wchodzi na radar budżetowy bo przecież może nie być na chleb ale fajka musi być. Nie żebym takich wyborów dokonywał kiedykolwiek, ale wiadomo jak to jest z tym nałogiem - ani śnieg ani deszcz nie powstrzyma jak się palić chce.

Dzięki za miły odzew i pozdrawiam :)

Re: 10 dni bez analoga

Post:28 cze 2017, 13:27
autor: gourmet
Bardzo pozytywna historia. Wbrew opiniom na wysepce też można znaleźć swoje szczęście. Keep up :D Oraz, za przedpiścą - postaraj się o zestaw zapasowy.

Re: 10 dni bez analoga

Post:28 cze 2017, 16:12
autor: grapkulec
Zestaw zapasowy żebym w razie awarii i napadu głodu nie sięgnął po analoga czy po prostu mnie chcecie do reszty zarazić bakcylem? :)

Tak a propos kupna czegoś zapasowego to wiem, że od konkretnych pytań sa inne działy i tam sie udam, ale jakby mi tak ktoś mógł odpowiedzieć tutaj na proste pytanie: ile mocy tak naprawdę potrzebuje mod jeśli teraz używam tego eGo AIO Pro z grzałką Cubis 0.5 i jestem zadowolony? Czy naprawdę potrzeba "wincyj wattów"? Bo fajnie wyglądają takie zabawki jak Alien220W czy tego typu ale czy coś słabszego z dobrym sterowaniem ustawień jest ok? jakieś 60W czy coś takiego?

Jeśli to już offtopic to dajcie znać i przeniosę to do działy z pytaniami, nie ma problemu.

Re: 10 dni bez analoga

Post:28 cze 2017, 16:20
autor: DorotaM
Żebyś w razie awarii i napadu głodu nie sięgnął po analoga. :mrgreen:
A w bakcyl wpadniesz już sam. :lol:

Trzymam kciuki za dalsze powodzenie akcji: życie bez dymu. *GOOD*


Coś słabszego typu 60- 75- 80W również jest jak najbardziej ok.
Mocniejsze boxy z reguły służą do wapowania na niższych opornościach i wyczynowych setupowo parownikach albo po prostu jako ewentualny zapas "mocy" i prądu
( boxy na dwa akumulatory) na poczet chwili kiedy ktoś będzie jej potrzebował.
Piszę to z mojego punktu widzenia.
Mi do spokojnego wapowania dopłucnego wystarcza zakres pomiędzy 10 do 20W,
( choć moje boxy mają tych wacików zdecydowanie więcej :wink: ). :mrgreen:


Przejrzyj sobie tą sekcje: zakup-e-papierosa-f55.html :)

Re: 10 dni bez analoga

Post:28 cze 2017, 16:40
autor: grapkulec
Super, dzięki za wyjaśnienie.
Tak właśnie mi się wydawało, że raczej powinienem patrzeć na sprzęt ze stabilnym softem i dobrymi parametrami elektroniki niż tylko lecieć za coraz większym W w nazwie.

Re: 10 dni bez analoga

Post:28 cze 2017, 16:55
autor: snoopher
Dokładnie. W zapasie chodzi też o to żebyś przypadkiem nie zgubił tego Aio, popsuł czy co tam jeszcze, leci na ziemię, pęka, trzask i co wtedy?! Przecież nie weźmiesz fajek, bo akurat np pod kioskiem mod kopnął w kalendarz.
Co do tego jaki to już oddzielna kwestia, wybór ogromny ;)

Re: 10 dni bez analoga

Post:28 cze 2017, 18:32
autor: gourmet
Ktoś biegły w temacie napisał kiedyś na tutejszym forum, że mody z dużym zapasem mocy oprócz zastosowań ekstremalnych mogą być pomocne przy grzałkach niklowych (tryb pracy TC (Temperature Control)). Tyle, że przy ograniczonych parametrach grzałek. Być może w czeluściach forum jest jeszcze temat o celowości zasilań 100W+. Większość opinii skłaniała się ku bezcelowości.

Re: 10 dni bez analoga

Post:09 lip 2017, 15:28
autor: tvarovski
Mówicie że pierwsze 10 dni najgorsze? Ja mam siódmą próbę podejścia do e-peta i za każdym razem po 2 tygodniach zaczynałem znów palić analogi bo pojawiał się ten głód i niedosyt ale to może ja jestem dziwny : D

Re: 10 dni bez analoga

Post:09 lip 2017, 15:47
autor: Gabriel
Tak, widocznie jesteś dziwny.

Re: 10 dni bez analoga

Post:09 lip 2017, 16:08
autor: PucH2
tvarovski pisze:Mówicie że pierwsze 10 dni najgorsze? Ja mam siódmą próbę podejścia do e-peta i za każdym razem po 2 tygodniach zaczynałem znów palić analogi bo pojawiał się ten głód i niedosyt ale to może ja jestem dziwny : D

Nie nie jesteś dziwny jak to poprzednik napisał. Cała zabawa po tych pierwszych dniach odbywa się już w głowie. Nałóg już zaspokojony a mózg wspomina te piękne chwile. Zauważ że jak sięgasz po analoga nie ma w tym żadnej przyjemności i czujesz się zawiedziony. Poobserwuj siebie a zauważysz że piszący tu mają racje. Mimo tylu lat z EIN lubię niekiedy sobie analoga skopcić. Za każdym razem jestem zawiedziony i czar wspomnień pryska. Niekiedy mam wrażenie że piszącym tu zła macocha nałóg wstrzyknęła, i tak zażarcie z nim walczą że gotowi pozabijać że mają rację. Ja sam wybrałem używkę i nie wstydzę się swoich słabości. Nawet z nimi nie walczę. Komfort psychiczny i pełen luz dają odprężenie. Niestety żyjemy w grupie stadnej i by nie być wykluczonym trzeba się przystosować do nowych warunków stylu życia. Działaj bo masz ku temu dobre fluidy, tylko z wykonaniem nie teges :lol: .

Re: 10 dni bez analoga

Post:09 lip 2017, 16:28
autor: McGrinn
tvarovski pisze:Mówicie że pierwsze 10 dni najgorsze? Ja mam siódmą próbę podejścia do e-peta i za każdym razem po 2 tygodniach zaczynałem znów palić analogi bo pojawiał się ten głód i niedosyt ale to może ja jestem dziwny : D


Nie jesteś. Po prostu brakuje Ci pewnego "rytuału". Przyznaj, że po dwóch tygodniach wapowania zwykła fajka nie smakuje. W Twojej głowie pojawia się wątpliwość i strach, bo praktycznie rozstajesz się ze zwykłymi papierosami. Ot psychika, do przeskoczenia.

Re: 10 dni bez analoga

Post:09 lip 2017, 16:43
autor: Gabriel
Kolega napisał że to już siódma próba. Ja rozumiem w roku 2009, gdy EIN był jaki wtedy był ( sam wtedy próbowałem bez większego skutku ) Ale dzisiaj, kiedy sprzęt pozwala już naprawdę skutecznie rzucić analogi to uważam że jest to dziwne. Należy tylko chcieć a nie oszukiwać się że chce się rzucić analogi dla EIN. *CZAJNICZEK*

Re: 10 dni bez analoga

Post:09 lip 2017, 16:49
autor: PucH2
Gabriel pisze:Kolega napisał że to już siódma próba. Ja rozumiem w roku 2009, gdy EIN był jaki wtedy był ( sam wtedy próbowałem bez większego skutku ) Ale dzisiaj, kiedy sprzęt pozwala już naprawdę skutecznie rzucić analogi to uważam że jest to dziwne. Należy tylko chcieć a nie oszukiwać się że chce się rzucić analogi dla EIN. *CZAJNICZEK*

Nie trzeba wcale chcieć ani mieć ciśnienia by przejść na EIN. Ale trzeba lubić to co się robi, nawet jak robi się to źle.

Re: 10 dni bez analoga

Post:09 lip 2017, 16:50
autor: McGrinn
Gabriel pisze:Kolega napisał że to już siódma próba. Ja rozumiem w roku 2009, gdy EIN był jaki wtedy był ( sam wtedy próbowałem bez większego skutku ) Ale dzisiaj, kiedy sprzęt pozwala już naprawdę skutecznie rzucić analogi to uważam że jest to dziwne.


To nie kwestia sprzętu, a psychiki.

Gabriel pisze:Należy tylko chcieć a nie oszukiwać się że chce się rzucić analogi dla EIN. *CZAJNICZEK*


Owszem.

Re: 10 dni bez analoga

Post:09 lip 2017, 21:28
autor: tvarovski
Ależ macie 100% racji bo ze 3 dni temu zdarzyło mi się zapalić analoga i zebrało mi się na wymioty i w połowie kiepa zgasiłem. Więc wierzę że teraz osiągnąłem sukces i nie zamienię smacznych owocowych smaczków na śmierdzącego kiepa : D

Re: 10 dni bez analoga

Post:11 lip 2017, 10:51
autor: grapkulec
Póki co ja się trzymam, 24 dni 17 godzin ale kto to liczy, nie? :)

Do analogów mnie kompletnie nie ciągnie. Jak mijam kogoś palącego na ulicy to żadne ckliwe wspomnienia mnie nie nachodzą i nie mam ochoty zapalić. Nawet jak żona zapali raz na tydzień na balkonie to ja sobie obok spokojnie paruję i zero pokusy do analoga.

Kwestia jest taka, że raz nikotyna jest dostarczana więc nałóg jest zaspokojony, ale także rytuał palenia nadal istnieje tyle że medium nieco inne. Nadal nie palę przy dziecku, nie palę w sklepach, autobusie itp. Przy robocie dmucham sobie co jakiś czas w stronę okna, a rano i wieczorem robię sobie tak z 15 minut siedzenia na balkonie, gapienia się na drzewa i pufania zapachowych chmurek.

Re: 10 dni bez analoga

Post:11 lip 2017, 11:35
autor: wojtez
Ostatnio w pracy miałem awaryjną sytuację, coś mi się grzałka poluzowała w czajniku, a nie miałem czym zreperować. Wziąłem więc fajka od znajomego tak w sumie bardziej z ciekawości, bo jakoś super mnie nie ciągnęło do pufania czy palenia. Pierwszy buch i od razu przypomniały mi się chwile z przed jakiś 12 lat, kiedy to pierwszy raz zapaliłem analoga. Dosłownie przypomniał mi się ten moment i smak. Co najlepsze w tym wszystkim to smak analoga nie przypominał w ogóle tego, którego zapamiętałem z końca nałogu. Był niesmaczny, duszący i po połowie fajki miałem po prostu dość. Takie uczucie, że palę to za kare... Od razu myśli: kurde jak ja to mogłem palić 12 lat... Od tamtej chwili jak ktoś pali w pobliżu i zawieje w moją stronę to mnie przydusza i wręcz denerwuje. Chyba mogę się już czuć wolny od fajek, a wciągnięty przez ep. Zobaczymy jak będzie w przyszłości z kończeniem przygody z ein. Jak na razie to mi po prostu smakuje i nie chcę kończyć. Wręcz przeciwnie, chce poznawać coraz to nowe głównie smaki ale też setupy, czajniki. Choć i tu mam na razie swojego faworyta. Goblina v3.

Re: 10 dni bez analoga

Post:11 lip 2017, 14:09
autor: McGrinn
wojtez pisze:Pierwszy buch i od razu przypomniały mi się chwile z przed jakiś 12 lat, kiedy to pierwszy raz zapaliłem analoga. Dosłownie przypomniał mi się ten moment i smak. Co najlepsze w tym wszystkim to smak analoga nie przypominał w ogóle tego, którego zapamiętałem z końca nałogu. Był niesmaczny, duszący i po połowie fajki miałem po prostu dość.


Miałem dokładnie tak samo - przypomniały mi się chwile kiedy byłem piętnastolatkiem i ukrywałem się z fajkami po kątach :) . Słodkie wspomnienia :lol: .

Re: 10 dni bez analoga

Post:23 lip 2017, 17:42
autor: matadrox
@grapkulec jak przestaniesz już liczyć to będzie oznaczało zaawansowany proces zdrowienia

Wysłane z mojego SM-J320F przy użyciu Tapatalka

Re: 10 dni bez analoga

Post:05 wrz 2017, 14:46
autor: 2dest86
Jestem w podobnej sytuacji jak autor, jak na tą chwilę wygląda temat nie palenia z epaleniem u Ciebie:)

Re: 10 dni bez analoga

Post:05 wrz 2017, 15:40
autor: matadrox
grapkulec pisze:a rano i wieczorem robię sobie tak z 15 minut siedzenia na balkonie, gapienia się na drzewa i pufania zapachowych chmurek.


Oj jak mi brakuje właśnie balkonu. Ratuję się kibelkiem, z tym że po tych 15 min ciężko komukolwiek doń wejść gratuluję autorowi wytrwałości. Jest nas więcej z podobnym stażem dziś też miałem chwilę, gdy już pare kroków dzieliło mnie od wysępienia od kumpla peta. Zabrakło akurat lq w baniaczku. Ale przypomniałem sobie właśnie to, że guzik mi to da. Parę machów i jest fe.

Re: 10 dni bez analoga

Post:10 wrz 2017, 02:26
autor: tomaszchw
Gratulacje i powodzenia! :)

Re: 10 dni bez analoga

Post:12 wrz 2017, 16:42
autor: grapkulec
W tym momencie jest 83 dni i 23 godziny :)
Ani przez moment nie miałem chwili słabości i ciągoty do analogów. Żona czasem popala jednego wieczorem przy piwku dla relaxu po specjalnie ciężkim dniu więc jakbym chciał to problemu by nie było żeby zapalić. Ale nie ma takiej konieczności. Para z mojego ego czajnika wystarcza kompletnie.

Zobaczymy jak kiedyś pójdzie rzucanie parowania, nie bardzo będzie sie już na co przerzucić bo niby co, gumę mam rzuć i się plastrami oblepiać? Jakby to działało to bym już dawno nie palił :)

Re: 10 dni bez analoga

Post:12 wrz 2017, 16:48
autor: PucH2
Gratulacje i wytrwałości w dążeniu do celu.

Re: 10 dni bez analoga

Post:13 wrz 2017, 11:04
autor: 2dest86
Powodzonka i będę tu zaglądał:)

Re: 10 dni bez analoga

Post:03 lis 2017, 11:25
autor: grapkulec
Mija 139 dzień bez smolucha :)
Parę tygodni temu przesiadłem się na evica primo 2.0 bo w moim ego aio ukręcił się gwint więc teraz jestem prawdziwym vaperem co robi chmury ze smoka :)
Swoją drogą pierwsze rozkręcanie tego tanka to była masakra, lepiej by było jakby go sprzedawali w częściach.

Re: 10 dni bez analoga

Post:08 lis 2017, 10:32
autor: majcher111
Tak trzymaj -pozdrawiam- *SMOKEKING*

Re: 10 dni bez analoga

Post:15 sty 2018, 23:13
autor: barr12
grapkulec pisze:Hejka,

Mój pierwszy post więc zamiast pytać "co kupić?" postanowiłem zapostować moje małe sukces story.

Fajki zacząłem palić jak wszyscy zaczynali rzucać czyli ja miałem 21 lat przy pierwszym w życiu marlboro, a wszyscy dookoła już dychę stażu na smole. To było 16 lat temu. Jak się piło to i 3 paczki w knajpie zeszły (a czwartą miałem zwykle na rozdawanie potzrebującym :)). No i tak sobie żyłem i paliłem, aż 2 lata temu mi flaki poszły i się zaczęło. Generalnie moja choroba jest immunologiczna więc dokładne przyczyny nie są znane ale wiadomo że stres wóda i fajki na pewno nie pomagają., A że do tego lubię jeść ostro i dużo to też było przykro. Ale tych fajek było najbardziej.

I tak sobie trwałem od ataku do ataku, jak się pogorszało to rzucałem, jak się polepszało to zaczynałem od nowa.

W poprzedni weekend byłem z rodzinką na chrzcinach i w międzyczasie był czas zeby skoczyć do pobliskiego centrum handlowego. Coś mnie tknęło żeby zagadać do smutnej pani na wysepce jednej z sieci no i kupiłem joyetecha eGo AIO Pro (tego chyba nowszego niż wszedzie na zdjęciach bo ma prostokątne okienko i baterię 2300mAh). Do tego czteropaki English Black Tea i Raspberry Mint Liqueen 6mg. Zmontowałem to jeszcze w samochodzie, oczywiście zalałem grzałkę za bardzo więc pierwsze co to łyknąłem fajerwerki :) Potrzymałem chwilę przy chusteczce i w końcu jak przestało eksplodować pociągnąłem pierwszy raz.

Oczy mi wyszły bo ta mięta bo jak spirol, ale juz następne razy były lepsze. Po chwili się zorientowałem, ze cały samochód jest w dymie jak w teledysku Snoop Dogga więc szybka wentylacja wszystkimi oknami i wyjazd z parkingu. Wiało wtedy jak diabli, a mi się micha cieszyła jak sobie dmuchałem.

Long story short, 10 dni minęło i ani myślę o paleniu zwykłych fajek. Jak wychodze na balkon wieczorkiem to żona nawet nie krzyczy żeby zamykać drzwi bo nawet jak zaleci to jakiś arbuz albo poziomka albo herbatka. Jak jestem sam w domu to sobie drzwi od pokoju zamykać i dmucham w otwarte okno. W końcu ciuchy mi nie śmierdzą, astma też jakby ucichła, cuda panie.

Teraz tak sobie czytam forum i oglądam youtube'a o modach i cudach, ale chyba na razie zostanę przy tym co mam bo i smak jakiś czuć i dymek jest zabawnie pokaźny. Po co psuć jak jest dobrze, nie?

Ok, to tyle na razie.
Dzięki za poczytanie jeśli ktoś dał radę.


Aby tak dalej .Życzę powodzenia.