List otwarty do Senatorów RP
Post:11 lip 2016, 13:12
List zostanie za chwilkę rozesłany do Senatorów którzy już wkrótce zajmą się projektem ustawy. List przejdzie jeszcze drobny lifting, ale na rano wszyscy będą go mieli w swoich skrzynkach. Osoby które śledziły temat implementacji znają już jego obszerne fragmenty jako że bazuje on na tym co wcześnie było już wysyłane.
_____________________________________
Szanowny Panie Senatorze,
8 lipca bieżącego roku do Senatu skierowany został projekt ustawy o zmianie ustawy o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych. Ten projekt, stworzony jeszcze przez Platformę Obywatelską, jest ciosem wymierzonym w zdrowie publiczne oraz małe i średnie przedsiębiorstwa związane z rynkiem elektronicznych inhalatorów nikotyny (pot. e-papierosów, papierosów elektronicznych).
Jako strona społeczna czynnie uczestniczyliśmy w procesie konsultacji społecznych, podczas których jeszcze Ministrowi Zdrowia w rządzie Platformy Obywatelskiej panu Marianowi Zembali zasugerowaliśmy liczne zmiany w projekcie, tak aby ustawa lepiej dopasowała się do rynku oraz potrzeb Polaków. Niestety resort zdrowia nie wprowadził żadnej z sugerowanych zmian, całkowicie ignorując głos obywateli Rzeczpospolitej w tej sprawie. Do ministerstwa dostarczyliśmy również wiele wyników badań światowej klasy uczonych, w tym również naukowców z Polski. W odpowiedzi otrzymując jedynie lakoniczną informację o rekomendacjach WHO.
W kontekście tym znamienne są słowa światowej klasy specjalisty ds. zdrowia publicznego prof. Gerry’ego Stimsona, który był doradcą WHO, ONZ, rządu Wielkiej Brytanii oraz Banku Światowego, skierowane do Ministra Konstantego Radziwiłła:
Istotne jest, aby wprowadzenie TPD odbywało się w sposób, który nie powstrzymywałby palaczy od próbowania i użytkowania e-papierosów. Ograniczanie dostępu do zakupu wybranych e-papierosów albo prewencja ich użytkowania (jak np. przez włączenie ich do tych samych zakazów co dla papierosów konwencjonalnych) nie będzie dawało pożytku dla zdrowia publicznego.
Wierzę, że polskie Ministerstwo Zdrowia odegra decydującą rolę w rozpowszechnieniu wiedzy o ryzyku wśród palaczy i całej populacji Polski. To rozpowszechnienie powinno odbyć się z uczciwym rozróżnieniem między kontynuacją najbardziej ryzykownego zachowania (palenie papierosów) a przejściem na mniej szkodliwe alternatywy, które nie obejmują spalania tytoniu.
Chcielibyśmy zwrócić uwagę na poważne uchybienia w projekcie ustawy oraz podzielić się wątpliwościami, które podziela społeczność osób użytkujących elektroniczne inhalatory nikotyny.
Zapisem który budzi nasze największe wątpliwości jest zakaz sprzedaży transgranicznej oraz na odległość elektronicznych inhalatorów nikotyny oraz płynów do ich uzupełniania. W dobie Internetu oraz globalnego handlu zapis taki szkodzi wyłącznie małym polskim przedsiębiorcom, praktycznie nie mając znaczenia co do dostępności produktów zakupionych np. w Chinach. Uderza on również w osoby z małych miast i wsi dla których wybór produktów dostępnych w kraju zostanie uszczuplony do produktów oferowanych przez jedną firmę.
Co istotne zgodnie z sugestiami społeczeństwa Ministerstwo Zdrowia początkowo przyzwoliło na sprzedaż tych produktów na odległość, jednakże podczas komisji uzgodnieniowej wątpliwości co do tego punktu złożyło jedno stowarzyszenie eSmoking Association, uwagi te Ministerstwo Zdrowia natychmiast przekuło w zakaz sprzedaży na odległość. Co powinno budzić szczególne oburzenie to fakt, że w zarządzie stowarzyszenia zasiadają niemal dokładnie te same osoby co w firmie CHIC sp. z o.o., ta firma już 3 miesiące później za zgodą UOKiK stała się własnością British American Tobacco. Jak podkreślał UOKiK w decyzji DKK-211/2015: rynek papierosów elektronicznych jest rynkiem młodym w fazie wczesnego rozwoju, a 30% transakcji dokonywanych jest przez Internet. Jeśli połączyć to z faktem, że grupa CHIC posiada udział w rynku na poziomie 60-70% [wg UOKiK] oznacza to że ustawa przekazuje 90% rynku elektronicznych inhalatorów nikotyny w ręce zagranicznego koncernu tytoniowego:
Rynek e-papierosów tworzy ok. 2 tys. małych i średnich przedsiębiorstw, a jego szacunkowa wartość wynosi ok. 500 mln zł i plasuje Polskę na drugim miejscu w Europie oraz trzecim na świecie. (...) udział rynkowy CHIC kształtuje się na poziomie ok. 60-70%. (...) rynek charakteryzuje się relatywnie dużą konkurencją (o czym przesądza sposób dystrybucji i istotny (ok. 30%) odsetek transakcji internetowych).
Dlatego prosimy o przyzwolenie na sprzedaż online poprzez usunięcie z ustawy ust. 2 w artykule 7f.
Zaznaczamy iż ustawa zagwarantowała przedsiębiorcom prowadzącym sklepy stacjonarne czas na wyprzedaż elektronicznych inhalatorów nikotyny będących już w obrocie. Jednak przedsiębiorcy prowadzący wyłącznie sprzedaż internetową zostali potraktowanie w sposób odrębny. Z dniem wejścia ustawy w życie ich działalność zostanie zakazana. Pozostając ich ze stanem magazynowym, którego sprzedać już nie mogą w przeciwieństwie do sklepów stacjonarnych. W większości są to małe rodzinne firmy, które z dnia na dzień tracą możliwość prowadzenia działalności gospodarczej i pozostają z kredytami na zakup towarów stanowiących stan magazynowy bez prawa sprzedaż tych produktów.
Również terminologia wykorzystana w ustawie jest daleka od tej jaka powinna się znaleźć w aktach prawnych Rzeczypospolitej. Podkreślał to między innymi podczas sprawozdania z prac komisji poseł Piotr Pyzik (Prawo i Sprawiedliwość).
Dyrektywa w części preambuły dotyczącej reklamowania stwierdza wyraźnie iż:
W każdym razie prezentacja i reklamowanie tych wyrobów nie powinny prowadzić do propagowania spożywania tytoniu lub powodowania mylnego utożsamiania ich z wyrobami tytoniowymi.
Jak zatem w tym zestawieniu wygląda stanowisko rządu który odrzuca sugestię użycia sformułowań "używanie" zamiast "palenie", skoro w elektronicznych inhalatorach nikotyny (elektronicznych papierosach) nie zachodzi proces spalania, nie ma tam również tytoniu który można by podgrzewać jak w przypadku nowatorskich wyrobów tytoniowych? Czy używanie języka potocznego w ustawodawstwie stanie się odtąd normą?
Dlatego też prosimy o używanie w ustawie realnych definicji czyli:
- nie elektroniczny papieros, a elektroniczny inhalator nikotyny,
- nie palenie elektronicznych papierosów, a używanie elektronicznych inhalatorów nikotyny,
- nie para, a aerozol.
Prosimy również o doprecyzowanie czym jest elektroniczny inhalator nikotyny, tak szerokie jego opisanie z jakim mamy do czynienia obecnie powoduje, że definicję tą spełnia wiele urządzeń powszechnie wykorzystywanych w gospodarstwach domowych oraz przemyśle.
Prosimy także o zezwolenie zarządzającemu obiektem nie wymienionym w art. 5 ust. 1 pkt. 1, 2, 9 i 10 na podjęcie decyzji czy zezwoli na użytkowanie elektronicznych inhalatorów nikotyny, czy też wyznaczy dla nich osobną, wolną od dymu tytoniowego "palarnię".
Ostatnią, lecz nie mniej ważną zmianą, o którą zabiegamy od samego początku jest uznanie uwagi Forum Hospicjów Polskich i zezwolenie zarządzającemu obiektem na wyznaczenie palarni jeśli ten uzna to za stosowne. Proponujemy dodanie do wyliczenia w artykule 5a ust. 3 punkt 7 o treści „w hospicjach”. Jak podkreślała podczas komisji uzgodnieniowej przedstawicielka Forum Hospicjów Polskich w przypadku terminalnie chorych, których średnia długość życia nie przekracza 29 dni, więc jakakolwiek profilaktyka nie ma najmniejszego sensu. Osoby takie nie mają też żadnej motywacji do rzucania palenia, a farmakoterapia, czy też odstawienie niepotrzebnie obciążą ich już i tak słaby organizm. Osobom tym powinniśmy ułatwiać, a nie utrudniać ostatnie dni życia zgodnie z zasadą primum non nocere. To jest prosta poprawka - jedno słowo, a Ministerstwo Zdrowia usilnie udaje, że jest to ogromny problem. Dokładanie jakichkolwiek cierpień osobom terminalnie chorym jest po prostu zwykłym BESTIALSTWEM, a osoby za ten stan rzeczy odpowiedzialne powinny zostać natychmiast ukarane, zamiast piastować stanowiska publiczne.
Na koniec pragniemy zaznaczyć że Ministerstwo Zdrowia nie tylko nie zleciło wykonania stosownych dla tak poważnego projektu raportów, ale także sukcesywnie ignoruje te które powstały zarówno w Polsce (raport Głównego Inspektora Sanitarnego, raport Instytutu Medycyny Pracy i Zdrowia Środowiskowego) jak i choćby w Wielkiej Brytanii której Ministerstwo Zdrowia zleciło stworzenie kompleksowego raportu przez Public Health England (agencja Brytyjskiego Ministerstwa Zdrowia). W Państwach które opierają swoje projekty na stosownych badaniach i raportach przepisy dotyczące elektronicznych inhalatorów nikotyny są znacznie łagodniejsze, a w niektórych przypadkach palacze tytoniu są wręcz zachęcani do korzystania z elektronicznych inhalatorów nikotyny jak środka pozwalającego na redukcje zagrożeń płynących z palenia tytoniu.
Rozumiemy, że Polska jest zobligowana do wdrożenia tzw. dyrektywy tytoniowej, bez względu na to jak bezsensowna by ona nie była. To o co prosimy to stosowanie się do zasady Bruksela +0 i nie nakładanie na obywateli Rzeczypospolitej dodatkowych utrudnień i ograniczeń.
_____________________________________
Szanowny Panie Senatorze,
8 lipca bieżącego roku do Senatu skierowany został projekt ustawy o zmianie ustawy o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych. Ten projekt, stworzony jeszcze przez Platformę Obywatelską, jest ciosem wymierzonym w zdrowie publiczne oraz małe i średnie przedsiębiorstwa związane z rynkiem elektronicznych inhalatorów nikotyny (pot. e-papierosów, papierosów elektronicznych).
Jako strona społeczna czynnie uczestniczyliśmy w procesie konsultacji społecznych, podczas których jeszcze Ministrowi Zdrowia w rządzie Platformy Obywatelskiej panu Marianowi Zembali zasugerowaliśmy liczne zmiany w projekcie, tak aby ustawa lepiej dopasowała się do rynku oraz potrzeb Polaków. Niestety resort zdrowia nie wprowadził żadnej z sugerowanych zmian, całkowicie ignorując głos obywateli Rzeczpospolitej w tej sprawie. Do ministerstwa dostarczyliśmy również wiele wyników badań światowej klasy uczonych, w tym również naukowców z Polski. W odpowiedzi otrzymując jedynie lakoniczną informację o rekomendacjach WHO.
W kontekście tym znamienne są słowa światowej klasy specjalisty ds. zdrowia publicznego prof. Gerry’ego Stimsona, który był doradcą WHO, ONZ, rządu Wielkiej Brytanii oraz Banku Światowego, skierowane do Ministra Konstantego Radziwiłła:
Istotne jest, aby wprowadzenie TPD odbywało się w sposób, który nie powstrzymywałby palaczy od próbowania i użytkowania e-papierosów. Ograniczanie dostępu do zakupu wybranych e-papierosów albo prewencja ich użytkowania (jak np. przez włączenie ich do tych samych zakazów co dla papierosów konwencjonalnych) nie będzie dawało pożytku dla zdrowia publicznego.
Wierzę, że polskie Ministerstwo Zdrowia odegra decydującą rolę w rozpowszechnieniu wiedzy o ryzyku wśród palaczy i całej populacji Polski. To rozpowszechnienie powinno odbyć się z uczciwym rozróżnieniem między kontynuacją najbardziej ryzykownego zachowania (palenie papierosów) a przejściem na mniej szkodliwe alternatywy, które nie obejmują spalania tytoniu.
Chcielibyśmy zwrócić uwagę na poważne uchybienia w projekcie ustawy oraz podzielić się wątpliwościami, które podziela społeczność osób użytkujących elektroniczne inhalatory nikotyny.
Zapisem który budzi nasze największe wątpliwości jest zakaz sprzedaży transgranicznej oraz na odległość elektronicznych inhalatorów nikotyny oraz płynów do ich uzupełniania. W dobie Internetu oraz globalnego handlu zapis taki szkodzi wyłącznie małym polskim przedsiębiorcom, praktycznie nie mając znaczenia co do dostępności produktów zakupionych np. w Chinach. Uderza on również w osoby z małych miast i wsi dla których wybór produktów dostępnych w kraju zostanie uszczuplony do produktów oferowanych przez jedną firmę.
Co istotne zgodnie z sugestiami społeczeństwa Ministerstwo Zdrowia początkowo przyzwoliło na sprzedaż tych produktów na odległość, jednakże podczas komisji uzgodnieniowej wątpliwości co do tego punktu złożyło jedno stowarzyszenie eSmoking Association, uwagi te Ministerstwo Zdrowia natychmiast przekuło w zakaz sprzedaży na odległość. Co powinno budzić szczególne oburzenie to fakt, że w zarządzie stowarzyszenia zasiadają niemal dokładnie te same osoby co w firmie CHIC sp. z o.o., ta firma już 3 miesiące później za zgodą UOKiK stała się własnością British American Tobacco. Jak podkreślał UOKiK w decyzji DKK-211/2015: rynek papierosów elektronicznych jest rynkiem młodym w fazie wczesnego rozwoju, a 30% transakcji dokonywanych jest przez Internet. Jeśli połączyć to z faktem, że grupa CHIC posiada udział w rynku na poziomie 60-70% [wg UOKiK] oznacza to że ustawa przekazuje 90% rynku elektronicznych inhalatorów nikotyny w ręce zagranicznego koncernu tytoniowego:
Rynek e-papierosów tworzy ok. 2 tys. małych i średnich przedsiębiorstw, a jego szacunkowa wartość wynosi ok. 500 mln zł i plasuje Polskę na drugim miejscu w Europie oraz trzecim na świecie. (...) udział rynkowy CHIC kształtuje się na poziomie ok. 60-70%. (...) rynek charakteryzuje się relatywnie dużą konkurencją (o czym przesądza sposób dystrybucji i istotny (ok. 30%) odsetek transakcji internetowych).
Dlatego prosimy o przyzwolenie na sprzedaż online poprzez usunięcie z ustawy ust. 2 w artykule 7f.
Zaznaczamy iż ustawa zagwarantowała przedsiębiorcom prowadzącym sklepy stacjonarne czas na wyprzedaż elektronicznych inhalatorów nikotyny będących już w obrocie. Jednak przedsiębiorcy prowadzący wyłącznie sprzedaż internetową zostali potraktowanie w sposób odrębny. Z dniem wejścia ustawy w życie ich działalność zostanie zakazana. Pozostając ich ze stanem magazynowym, którego sprzedać już nie mogą w przeciwieństwie do sklepów stacjonarnych. W większości są to małe rodzinne firmy, które z dnia na dzień tracą możliwość prowadzenia działalności gospodarczej i pozostają z kredytami na zakup towarów stanowiących stan magazynowy bez prawa sprzedaż tych produktów.
Również terminologia wykorzystana w ustawie jest daleka od tej jaka powinna się znaleźć w aktach prawnych Rzeczypospolitej. Podkreślał to między innymi podczas sprawozdania z prac komisji poseł Piotr Pyzik (Prawo i Sprawiedliwość).
Dyrektywa w części preambuły dotyczącej reklamowania stwierdza wyraźnie iż:
W każdym razie prezentacja i reklamowanie tych wyrobów nie powinny prowadzić do propagowania spożywania tytoniu lub powodowania mylnego utożsamiania ich z wyrobami tytoniowymi.
Jak zatem w tym zestawieniu wygląda stanowisko rządu który odrzuca sugestię użycia sformułowań "używanie" zamiast "palenie", skoro w elektronicznych inhalatorach nikotyny (elektronicznych papierosach) nie zachodzi proces spalania, nie ma tam również tytoniu który można by podgrzewać jak w przypadku nowatorskich wyrobów tytoniowych? Czy używanie języka potocznego w ustawodawstwie stanie się odtąd normą?
Dlatego też prosimy o używanie w ustawie realnych definicji czyli:
- nie elektroniczny papieros, a elektroniczny inhalator nikotyny,
- nie palenie elektronicznych papierosów, a używanie elektronicznych inhalatorów nikotyny,
- nie para, a aerozol.
Prosimy również o doprecyzowanie czym jest elektroniczny inhalator nikotyny, tak szerokie jego opisanie z jakim mamy do czynienia obecnie powoduje, że definicję tą spełnia wiele urządzeń powszechnie wykorzystywanych w gospodarstwach domowych oraz przemyśle.
Prosimy także o zezwolenie zarządzającemu obiektem nie wymienionym w art. 5 ust. 1 pkt. 1, 2, 9 i 10 na podjęcie decyzji czy zezwoli na użytkowanie elektronicznych inhalatorów nikotyny, czy też wyznaczy dla nich osobną, wolną od dymu tytoniowego "palarnię".
Ostatnią, lecz nie mniej ważną zmianą, o którą zabiegamy od samego początku jest uznanie uwagi Forum Hospicjów Polskich i zezwolenie zarządzającemu obiektem na wyznaczenie palarni jeśli ten uzna to za stosowne. Proponujemy dodanie do wyliczenia w artykule 5a ust. 3 punkt 7 o treści „w hospicjach”. Jak podkreślała podczas komisji uzgodnieniowej przedstawicielka Forum Hospicjów Polskich w przypadku terminalnie chorych, których średnia długość życia nie przekracza 29 dni, więc jakakolwiek profilaktyka nie ma najmniejszego sensu. Osoby takie nie mają też żadnej motywacji do rzucania palenia, a farmakoterapia, czy też odstawienie niepotrzebnie obciążą ich już i tak słaby organizm. Osobom tym powinniśmy ułatwiać, a nie utrudniać ostatnie dni życia zgodnie z zasadą primum non nocere. To jest prosta poprawka - jedno słowo, a Ministerstwo Zdrowia usilnie udaje, że jest to ogromny problem. Dokładanie jakichkolwiek cierpień osobom terminalnie chorym jest po prostu zwykłym BESTIALSTWEM, a osoby za ten stan rzeczy odpowiedzialne powinny zostać natychmiast ukarane, zamiast piastować stanowiska publiczne.
Na koniec pragniemy zaznaczyć że Ministerstwo Zdrowia nie tylko nie zleciło wykonania stosownych dla tak poważnego projektu raportów, ale także sukcesywnie ignoruje te które powstały zarówno w Polsce (raport Głównego Inspektora Sanitarnego, raport Instytutu Medycyny Pracy i Zdrowia Środowiskowego) jak i choćby w Wielkiej Brytanii której Ministerstwo Zdrowia zleciło stworzenie kompleksowego raportu przez Public Health England (agencja Brytyjskiego Ministerstwa Zdrowia). W Państwach które opierają swoje projekty na stosownych badaniach i raportach przepisy dotyczące elektronicznych inhalatorów nikotyny są znacznie łagodniejsze, a w niektórych przypadkach palacze tytoniu są wręcz zachęcani do korzystania z elektronicznych inhalatorów nikotyny jak środka pozwalającego na redukcje zagrożeń płynących z palenia tytoniu.
Rozumiemy, że Polska jest zobligowana do wdrożenia tzw. dyrektywy tytoniowej, bez względu na to jak bezsensowna by ona nie była. To o co prosimy to stosowanie się do zasady Bruksela +0 i nie nakładanie na obywateli Rzeczypospolitej dodatkowych utrudnień i ograniczeń.