Z czeluści modyfikacji wyłonił się
Dvarw FL RTA, czyli Dvarw po face lifting-u (
w wersji 22 i 24 mm)
W ramach tego niekończącego się procesu szlifowania diamentu otrzymujemy:
- wreszcie słupki z blokada drutu, ułatwiające jego przykręcenie ... (
temat rzeka, choć wersja V2 już umożliwiała to w stopniu wystarczającym)
- nowa podstawę komina wykonana z tworzywa, nieco niższa i przede wszystkim pozwalająca na precyzyjne umiejscowienie niejako od reki jego otworów na liquid w stosunku do osi grzałki ... (
wcześniejsze wersje miały wyłącznie możliwość jego manualnego obracania w tym celu)
- rożnej maści reduktory żeby tym razem moc dogodzić każdemu wybrednemu i wiecznie narzekającemu vaperowi (
oraz moze nie tworzyc wersji DL?)
Tyle z nowinek jakimi został obdarzony ten zacny skądinąd parownik.
Doceniając z czasem osobiście jego
smaczenie , sporą pojemność połączona z bezawaryjnością i brakiem wycieków ... nabyłem po nie do końca w moim odbiorze udanej pierwszej wersji, kolejna odsłonę V2; z wiekszymi otworami na liquid, większymi nieco śrubkami i szerszym rozstawem słupków oraz powiększonym zakresem również samych reduktorów cugu.
O ile dość sztywny K1 łatwiej mi w nim należycie przykręcić, watolinie dostarczyć odpowiedniej ilości liquidu (ręczne
doobracanie komina nigdy mi nie przeszkadzało), o tyle już przeskok pomiędzy największym reduktorem w zestawie 2,3 mm, a poprzedzającym go 1,8 znowu nie wzbudził mojego zachwytu.
Wraz z nimi Dvarw oferował mi raz zbyt luźny przeciąg (
mający dziwne symptomy wręcz niejako siorbania) innym razem był oczywiście zbyt ciasny.
Dlatego z pomocą przyszła mi ona:
by zrobic mu to: