Kormiro pisze:marti701 pisze:I co z tego że więcej zatomizujesz płynu, skoro zostanie rozrzedzony w większej ilości powietrza. Poczujesz różnicę w smaku jeśli rozpuścisz 10ml soku w 0,5l wody, lub 50ml w 2,5l?
Poczuję. "ilościowo" będę miał dziesięć razy więcej czasu, żeby czuć ten smak. Trzy razy dłużej przy wdechu i siedem przy powolnym wydechu.
Używam grzałek, których konstrukcja daje (subiektywnie i ostrożnie szacując) jakieś +25% większą koncentrację smaku. Cząsteczki zatomizowanego płynu są zwyczajnie większe a płyn atomizowany jest przez dziesięciokrotnie większą powierzchnię od pojedynczej grzałki z "przeciętnego" dopaszczowca (lekko licząc). Biorąc pod uwagę anatomię zmysłu smaku, to czas obcowania ze smakiem ma znaczenie i stężenie ma znaczenie. Ma znaczenie też liczba receptorów w kubkach smakowych. Mówiąc krótko... Zeżarcie całej świni upieczonej na wolnym ogniu da mi więcej przyjemności niż plasterek boczku, a z Tobą może być odwrotnie. Używałem kiedyś, dawno temu, atomizerów dopaszczowych. Sporadycznie miałem też okazję porównywać doznania smakowe z dopaszczowców kolegi (fanatycznego wielbiciela wyszukanych dopaszczowców) i z moich "chamskich" pospolitych dopłucniaków, chmura po chmurze. Kolega od dopaszczowców miał też okazję porównać te doznania. Wyniki tych testów zawsze były jednoznaczne i jednakowe. Kolega pozostał fanem dopaszczowców a ja pozostałem fanem dopłucniaków. Dlatego podtrzymuję mój wniosek. Porównujmy dopaszczowce z dopaszczowcami a dopłucniaki z dopłucniakami.
Dopóki jakiś szalony naukowiec nie zrobi badania stężeń aromatów w chmurkach zatomizowanych w różnych typach atomizerów, w kontekście działania zmysłu smaku, to jest debata pozbawiona sensu, bo dotyczy osobistych upodobań użytkowników.
Kochaj sobie dopaszczowce, jeśli dają Ci satysfakcję i utrzymują z dala od papierosów. W rewanżu oczekuję, że subiektywne upodobania nie będą podawane jako fakty.
Na koniec wnioskuję o krótką ankietę z jednym pytaniem.
Kto z was wielbicieli dopaszczowców, i z nas wielbicieli dopłucniaków, prowadził jakieś bardzo rozległe testy różnych atomizerów "przeciwnej drużyny"?
Wystarczy plasterek boczku, bym mógł się delektować smakiem, ty musisz zeżreć całego świniaka, co oznacza wielokrotnie wyższe zużycie liquidu, baterii i co najgorsze faszerowanie się większą dawką nikotyny, biorąc pod uwagę, że używamy tej samej mocy liquidu np. 6mg. Podczas dopaszczowego para gromadzona jest w jamie ustnej, czyli tam gdzie znajdują się kubki smakowe. Przy dopłucnym, tylko przelatuje przez jamę ustną w drodze do płuc, co oznacza, że tylko zewnętrzne warstwy pary, będą miały kontakt z kubkami smakowymi. Twoja teoria miałaby sens, gdyby płuca posiadały kubki smakowe.
Co do twojej techniki wapowaniania, tylko niewiele zasilań da sobie radę, z powodu odcięcia po 10s. Skoro przy dopaszczowym wdech trwa ok. 5s, to trzy razy dłuższy jak to określiłeś, trwałby 15s.
Przerabiałem dłuższy czas palenie dopłucne. 250-350ml liquidu tygodniowo. Teraz jestem szczęśliwym waperem dopaszczowym, do 50ml na tydzień.
Chmurka wystarczająca, smak moim zdaniem bardziej intensywny, więc wystarczy plasterek boczku, nie trzeba zjadać całej świni.
By delektować się smakiem wina wystarczy łyk, według twojej teorii trzeba wypić całą butelkę