Z tego co opisujesz, to jest to klasyczne: nie ma człowiek problemu to go sobie wymyśli.
Pierwszy raz widzę, żeby ktoś się skarżył na to, że ma setup z tak dobrym transportem że może zrobić 2ml w kilka(naście) buchów bez żadnego bobra/problemu.
O ile wiem to jest mokry sen wszystkich wielbicieli generowania dymu scenicznego ustami.
Dobry(wręcz rewelacyjny) smak w Merlinie bierze się właśnie stąd, że jego konstrukcja zapewnia bardzo dobry transport i wydajny, ale nie przesadzony przelot powietrza(jak na komorę tej wielkości).
Chcesz oszczędniej - weź parownik z notorycznym "niedotransportem". Będzie smakować jak za mocno rozcieńczony kompot, ale za to jaka oszczędność
A tak na poważnie - chcesz świetny smak i oszczedność - zainteresuj się tematem MTL(ale zapomnij o wielkich chmurach).
Chcesz mieć parowóz i to dobrze smaczący - bierz taki(w tym malutki parowozik Merlin) ale weź na klatę spore zużycie.
Przy czym Ty masz faktycznie ekstremalne - ale to już masa żelastwa powoduje.
Ja ostatnio oba Merliny(i nie tylko) zawinąłem w:
N80 Clapton 24GA+36GA - też od geeków, 4 zwoje tego na 2.5(wcześniej miałem 5 ale jako że idę w stronę MTL to zmniejszam wszystko systematycznie).
To daje ~0.3-0.32ohm i powtarzalny "sweet spot" przy 14.7W
Jeszcze pół roku temu taki setup byłby dla mnie: ale po co się tak ograniczać.
Teraz nie mam pojęcia po co tyle czasu wyparowywałem aż tyle LQ bez sensu w atmosferę - długi czas bujałem się w 20-35W. Bez sensu w zasadzie.
Więc polecam zejście z tym żelastwem w dół. Dla zdrowia, dla otoczenia...dla portfela. Dla smaku!
Dla niezaświnionych gliceryną szyb w aucie i w domu