- 06 lut 2019, 12:46
#1881546
Hej,
Chciałem się zwrócić do szanownego grona waperów, którzy od czasu do czasu zaopatrują się w liquidy z serii Blue Vape od Dillons'a, z prośbą o weryfikację mojego przykrego spostrzeżenia odnośnie do jednego ze smaków serii, której tyczy się ten wątek.
Mianowicie niedawno dokonałem zakupu esencji BlueVape o smaku Voodoo w liczbie 5 sztuk - esencje pochodziły z dwóch serii - 20181025 (4 sztuki) i 20180917 (1 sztuka). Pierwszą otwarłem butelkę z serii 20181025 i od początku coś było nie tak, liquid nie smakował jak normalny Voodoo od Dillons'a, był zdecydowanie za gorzki, drapiący w gardło, wręcz powodujący zgagę - zupełnie inaczej niż standardowy Voodoo cechujący się słodkim, lekkim i delikatnym dla gardła smakiem. Tak jakby liquid był na samym glikolu lub tylko i wyłącznie bazował na aromacie z brzoskwini (aromaty brzoskwini same z siebie cechują się właśnie dosyć gorzkim, drapiącym po gardle smakiem, dlatego generalnie zawsze miesza się je z czymś "zmiękczającym", wystarczy zrobić sobie liquid na bazie samej brzoskwini z "Inawery", żeby się przekonać).
Uznałem, że być może coś źle zrobiłem przy rozcieńczaniu, może odwróciłem proporcje glikolu z gliceryną (bywało), może po prostu trefna buteleczka. Sięgnąłem po drugą esencję, jak się później okazało, z serii 20180917 - i wszystko było w porządku, dokładnie taki smak Voodoo, do jakiego byłem przyzwyczajony. Rozrabiałem esencję w dokładnie takiej samej bazie, co pierwszą butelkę, pilnując co do dziesiątych części mililitra proporcji.
Po wypaleniu esencji z serii 20180917 sięgnąłem po kolejną - znów z serii 20181025 i niestety, dokładnie ten sam problem, co przy pierwszej buteleczce - ciężki, drapiący i gorzki smak, tym razem zwracałem baczną uwagę na wszystkie proporcje przy rozcieńczaniu. Dodawanie etylomaltolu w zasadzie nie załatwia problemu, bo choć niweluje znacząco drapanie w gardło i gorzki smak, to praktycznie zabija cały smak liquidu, który jest teraz ledwo wyczuwalny.
Kurde, pomyślałem może owego 25.10.2018 ktoś w mieszalni miał bardzo ciężki dzień, pokrochmalił całkowicie proporcje, składniki, nazwy - dałem więc liquidowi jeszcze jedną szansę. Kupiłem tym razem koncentrat (zamiast esencji, która generalnie jest o wiele bardziej opłacalna) z serii 07012019. Pełen nadziei odkręciłem buteleczkę, szybki niuch przez gwint i pachnie... kuźwa mać lakierem do paznokci, ja tego nawet boję się spróbować. Chyba już permanentnie smak Voodoo szlag trafił...
Czy jest wśród użytkowników ktoś, kto też co jakiś czas sięga po Voodoo i może zweryfikować moje spostrzeżenie?
Korzystając z okazji - jeśli ktoś tutaj jest w posiadaniu liquidów (najlepiej esencji) Voodoo z datą produkcji przed październikiem 2018, to jestem gotów kupić w każdej ilości. Oczywiście bawię się w inne liquidy, ale akurat Voodoo to jest mój default, z którego odcięciem miałbym spory problem :-/
Pozdrawiam