- 13 gru 2015, 16:41
#1538937
Mozliwe, że mnie głód dopadł. Choć po takim czasie to raczej mało realne by był to głód chemiczny. Raczej coś się we łbie pomieszało.
Rzucam obecnie w zasadzie EP - bo analogów to nie uzywałem regularnie od grudnia 2013 roku.
Wniosek zaczyna mi się nasuwać z tego następujący:
EP jest rzucić jednocześnie sto razy łatwiej i sto razy trudniej zarazem - niż analogi.
Dlaczego ?
Spieszę wyjaśnić.
Otóż rzucając analogi - po ich odstawieniu pojawia się cały zespół przeróznych upierdliwych objawów związanych z oczyszczaniem się organizmu z tego co się w nim zebrało przez niekiedy całe dekady palenia analogów. Proces ten jest nieprzyjemny, drażliwy, wielokrotnie skutkuje wręcz pogorszeniem się (najczęsciej czasowym) zdrowia - co dobija i tak juz nadwątloną brakiem nikotyny psychikę rzucającego.
Rezygnując z palenia EP - nie ma objawów oczyszczania się w takim zakresie ponieważ EP nie "naniósł" tyle syfu ile nanieść mogły analogi. Zatem nie powinno być pogorszenia się zdrowia, nie powinno tez być róznych bolesnych dolegliwości.
Powyższe dwa porównania są zdecydowaną przesłanką za tym, że odstawić EP powinno być o wiele łatwiej.
Tym niemniej:
Odstawiając analogi od razu i natychmiast obserwuje się poprawę kondycji, lepiej odczuwa zapachy, smaki, człowiek nie śmierdzi. I zaistnienie tych plusów jest niewątpliwie silną motywacją do tego by trwać w niepaleniu analogów oraz dobrym uzasadnieniem decyzji o zerwaniu z analogami.
Odstawiając EP natomiast - poprawa kondycji, odczuwania zapachów i smaków nie jest zauważalna. Podobnie po odstawieniu EP nie ma plusa p/t "nie śmierdzi" - bo od EP się nie smierdzi ani trochę. Zatem motywacja kondycyjno-smakowo-zapachowa nie jest zauważalna w żaden sposób - co powoduje, że uzasadnienie zerwania z EP jest słabsze.
I dlatego jestem zdania, że rezygnacja z palenia EP jest całkowicie innym doświadczeniem od rezygnacji z palenia analogów.
Przerabiam to po raz pierwszy w życiu i sam jestem ciekaw jak się to skończy .
BTW:
W przypadku EP jest jeszcze jeden temat interesujący.
Otóz zdarza sie niejednokrotnie, że rzucający palenie (nierzadko pod presją rodziny) staje się potajemnym palaczem. Potajemny palacz analogów wymyka się cichcem z domu pod byle pozorem aby sobie z dala od rodziny zapalić jednego kojąc głód nikotynowy. Nierzadko zapala i drugiego. Zazwyczaj czasu od wygaszenia potajemnego papierosa do powrotu do domu - nie ma wiele. Palacz zatem pojawia się w domu śmierdzący - bowiem nie dalej jak kilka minut temu jeszcze palił. W domu od razu niepaląca rodzina to wyczuwa i mamy awanturkę o charakterze niejednokrotnie karczemnym.
Tymczasem jesli palacz potajemny - popala w tajemnicy papierosa elektronicznego - to od niego nie da się wyczuc tego, że palił, nie jest w stanie tego poczuc nawet osoba niepaląca o bardzo wrażliwym węchu. Potajemny palacz EP może zatem palic w tajemnicy o wiele bardziej dyskretnie.
Co z powyższego wynika ? Ano to samo o czym napisałem wczesniej - rzucanie EP jest i łatwiejsze i trudniejsze (prawie jak kot Schrödingera).
Bowiem - potajemny analog = awantura w domu (bo wyczują) ale zarazem groźba tej awantury może być motywacją do zaprzestania palenia potajemnego.
Potajemny palacz EP natomiast awanturą nie grozi (bo nie wyczuja) ale zarazem ułatwia trwanie w nałogu gdyż jest dyskretny.
Tak więc jak widzicie - palenie papierosów to proces niezmiernie ciekawy, złożony i wielowątkowy.
Rzucam obecnie w zasadzie EP - bo analogów to nie uzywałem regularnie od grudnia 2013 roku.
Wniosek zaczyna mi się nasuwać z tego następujący:
EP jest rzucić jednocześnie sto razy łatwiej i sto razy trudniej zarazem - niż analogi.
Dlaczego ?
Spieszę wyjaśnić.
Otóż rzucając analogi - po ich odstawieniu pojawia się cały zespół przeróznych upierdliwych objawów związanych z oczyszczaniem się organizmu z tego co się w nim zebrało przez niekiedy całe dekady palenia analogów. Proces ten jest nieprzyjemny, drażliwy, wielokrotnie skutkuje wręcz pogorszeniem się (najczęsciej czasowym) zdrowia - co dobija i tak juz nadwątloną brakiem nikotyny psychikę rzucającego.
Rezygnując z palenia EP - nie ma objawów oczyszczania się w takim zakresie ponieważ EP nie "naniósł" tyle syfu ile nanieść mogły analogi. Zatem nie powinno być pogorszenia się zdrowia, nie powinno tez być róznych bolesnych dolegliwości.
Powyższe dwa porównania są zdecydowaną przesłanką za tym, że odstawić EP powinno być o wiele łatwiej.
Tym niemniej:
Odstawiając analogi od razu i natychmiast obserwuje się poprawę kondycji, lepiej odczuwa zapachy, smaki, człowiek nie śmierdzi. I zaistnienie tych plusów jest niewątpliwie silną motywacją do tego by trwać w niepaleniu analogów oraz dobrym uzasadnieniem decyzji o zerwaniu z analogami.
Odstawiając EP natomiast - poprawa kondycji, odczuwania zapachów i smaków nie jest zauważalna. Podobnie po odstawieniu EP nie ma plusa p/t "nie śmierdzi" - bo od EP się nie smierdzi ani trochę. Zatem motywacja kondycyjno-smakowo-zapachowa nie jest zauważalna w żaden sposób - co powoduje, że uzasadnienie zerwania z EP jest słabsze.
I dlatego jestem zdania, że rezygnacja z palenia EP jest całkowicie innym doświadczeniem od rezygnacji z palenia analogów.
Przerabiam to po raz pierwszy w życiu i sam jestem ciekaw jak się to skończy .
BTW:
W przypadku EP jest jeszcze jeden temat interesujący.
Otóz zdarza sie niejednokrotnie, że rzucający palenie (nierzadko pod presją rodziny) staje się potajemnym palaczem. Potajemny palacz analogów wymyka się cichcem z domu pod byle pozorem aby sobie z dala od rodziny zapalić jednego kojąc głód nikotynowy. Nierzadko zapala i drugiego. Zazwyczaj czasu od wygaszenia potajemnego papierosa do powrotu do domu - nie ma wiele. Palacz zatem pojawia się w domu śmierdzący - bowiem nie dalej jak kilka minut temu jeszcze palił. W domu od razu niepaląca rodzina to wyczuwa i mamy awanturkę o charakterze niejednokrotnie karczemnym.
Tymczasem jesli palacz potajemny - popala w tajemnicy papierosa elektronicznego - to od niego nie da się wyczuc tego, że palił, nie jest w stanie tego poczuc nawet osoba niepaląca o bardzo wrażliwym węchu. Potajemny palacz EP może zatem palic w tajemnicy o wiele bardziej dyskretnie.
Co z powyższego wynika ? Ano to samo o czym napisałem wczesniej - rzucanie EP jest i łatwiejsze i trudniejsze (prawie jak kot Schrödingera).
Bowiem - potajemny analog = awantura w domu (bo wyczują) ale zarazem groźba tej awantury może być motywacją do zaprzestania palenia potajemnego.
Potajemny palacz EP natomiast awanturą nie grozi (bo nie wyczuja) ale zarazem ułatwia trwanie w nałogu gdyż jest dyskretny.
Tak więc jak widzicie - palenie papierosów to proces niezmiernie ciekawy, złożony i wielowątkowy.
--
Były palacz od 5.10.2015.
Były palacz od 5.10.2015.