No i nadszedł czas powodzi.
Hurricane posikał się tak obficie, że X Cube Mini zamienił się w świąteczną choinkę. Główne zwarcie występuje na przycisku "+" i (chyba) innych, gdyż prócz często samoczynnie zwiększającej się mocy również często samoczynnie zmieniają się tryby pracy (norm, soft, hard etc.) w Watt mode (i analogicznie samoczynnie wzrasta nastawienie temperatury w TC), przycisk "+" przestał klikać, tylko chodzi miękko, a do tego permanentnie świeci się w kolorze krwistoczerwonym pasek LED pod przyciskiem
Kąpiel w izopropanolu to moja pierwsza myśl, jednak po rozkręceniu obudowy napotkałem taki problem, że aby wyjąć płytki sterujące, musiałbym pozrywać przylutowane do nich przewody, a nie mam jak tego z powrotem polutować. Do tego ekranik jest kilka milimetrów od wadliwego przycisku "+" i trochę się o niego obawiam.
Czy tę elektronikę, która po części jest już na wierzchu, jednak wciąż połączona przewodami z obudową, a z jej drugiej strony wciśnięty jest przycisk fire na całej długości płytki sterującej (który nie wiem jak wymontować - nie chcę torbić na siłę), powinienem przelać izopropanolem, odstawić do schnięcia i trzymać kciuki, może wykąpać to razem z obudowami (co pewnie będzie skutkowało zejściem powłok lakierniczych) czy oddać do serwisu GSM i pożegnać się co najmniej z Władkiem II Jagiełło?
W środku nie zaznałem dużej obecności liquidu. Ot, miejscami mini krople i widoczne pod światło drobne odbłyski cieczy na płytkach.