Chcę ktoś kupić ten cholerny parownik? Pies go trącał ogonem, a kot maczał w żwirze.
0.4 drut, 5 zwojów, 0.69ohma, fiberfreaks. Najpierw nawaliłem tyle waty, żeby liquid wyciekał airhole. Kiedy połowa zbiornika wyleciała odkręciłem górę i przyciąłem watę idealnie tak żeby nie dotykała niczego, żeby była w kształcie litery U i żeby ślicznie żłopała liquid.
Odpaliłem serial, 2 sekundowe zaciągnięcia, max 4-5 z rzędu. Na początku grzałeczka się ładnie "wyłączała" po puszczeniu przycisku fire, i liquid smakował jak nigdy. Minęło pół godziny. Grzałka po puszczeniu fire nadal śmiga przez pół sekundy i leci taki bober, że mam ochotę wymiotować.
Mam dość...
Gabriel pisze:Może najprościej pisząc, ten parownik nie jest dla Ciebie, ( nie wątpię w Twoje zdolności manualne w robieniu setupu ) ale każdy parownik jest inny. Może twój styl zaciągania się i używania różni się od stylu użytkowników zadowolonych z tego parowniczka. Gdzieś powyżej napisałeś że po 15 minutach smak już jest niedobry.Nie wiem jak wapujesz? Ten miniak u mnie służy do spokojnego wapowania ( nigdy nie biorę bucha za buchem ) daję mu odpocząć aby mógł zdążyć z transportem liquidu ( może tu tkwi problem ) Pozdrawiam i życzę wytrwałości.
Nie zaciągam się jakoś łapczywie. Nawet analogi najpierw wciągałem do ust a potem do płuc bo inaczej się dusiłem.
Biorę spokojne 2s buszki. Max 6 z rzędu i daję mu odpocząć. W pracy rzadziej i krócej bo muszę się z tym chować.
Problem taki, że bober zaczął się pojawiać na własnych grzałkach. Na tych z zestawu miałem tylko problem z wyciekami, ale to ogarnąłem i było spoko.