Po kilkunastu latach palenia, bez znanego mi powodu i bez planowanego wcześniej zaprzestania palenia rzuciłem palenie. Może wydać się to dziwne gdyż nawet ja, którego to dotknęło, nie rozumiem tego co zaszło. Obudziłem się kolejnego pięknego ranka w moim życiu i jak zawsze jako pierwszą czynność po postawieniu nóg koło łózka zapaliłem papierosa. Jakoś dziwnie mi smakował i pomyślałem - a w d..pie, nie palę. Zgasiłem zacnego jeszcze kiepa i nie paliłem około trzech lat. Wcześniejsze, dużo wcześniejsze próby świadome kończyły się fiaskiem i się poddałem do tego stopnia, że zaprzestałem rzucania - a był czas, że rzucanie palenia spodobał mi się do tego stopnia, że zaraz po rzuceniu postanawiałem, że jutro znowu rzucę.
Tamtejsze objawy nie palenia: początkowo większa zadyszka i krótkotrwały, kilkunastodniowy kaszel. Brak jakichkolwiek objawów psychicznych w postaci zwiększonego zdenerwowania. Chodziłem nawet zwyczajowo z kumplami na fajkę gdzie tylko ja nie paliłem - po około pół roku przestałem gdyż zaczęły mi wypalane ich papierosy strasznie śmierdzieć i przeszkadzać. Pojawiały się sporadyczne takie jak gdyby zachwiania równowagi (trudno mi to wytłumaczyć).
Z obawy przed wzrostem wagi, jedzonko zaczęło smakować jakoś lepiej, zacząłem biegać i z człowieka który widząc z odległości 20 metrów dojeżdżający do przystanku autobus odpuszczał potrafiłem w dosyć krótkim czasie biec przez około godzinę bez przerwy(zgubiłem łącznie około 30kg). Bieganie się znudziło (czego naprawdę żałuję). Były krótkotrwałe znaczne ciągotki do papierosa, szczególnie gdy po raz pierwszy pojawiałem się w miejscach gdzie wcześniej dużo paliłem. Krótki wysiłek fizyczny powodował, że zanikały i się nie pojawiały ponownie.
Przed lustrem nie stałem i się sobie zbytnio nie przyglądałem tak, że o cerze się nie wypowiem. Utracone włosy jednak mi nie odrosły.
Po około trzech latach stopniowo zaczęła coraz częściej zdarzać się chęć sięgnięcia po papierosa. Zaczęło mi odbijać do tego stopnia, że do zapalenia papierosa namówiła mnie paląca cały czas żona. Sam zdawałem sobie sprawę, że robię się nieznośny ale nad tym nie mogłem zapanować. Zapaliłem - nie smakowało ale pomogło. Później smakowało już coraz lepiej. Psychicznie powróciłem do stanu poprzedniego - znajomi znów zaczęli mnie odwiedzać. Waga też powróciła (przytyłem jak zacząłem palić ale winił bym tu brak ruchu na który przeszła mi jakakolwiek ochota).
Kilkukrotnie później próbowałem świadomie rzucić palenie. Najlepszy osiągnięty wynik to 2 godziny i 12 minut bez papierosa w sytuacji codziennej oraz kilkugodzinna tylko w przypadku ciągłej wakacyjnej wędrówki w górach. Tak w kółko aż trafiłem na e papierosy.
Spostrzeżenia po około 1 miesiącu: brak odczuwalnej często zgagi. Brak przymulenia na drugi dzień po nadużycia alkoholu chyba, że piję jakiś lepszy
. Zwiększona początkowo zadyszka. Ustało rzężenie w płucach i poranny kaszel. Zbyt duże wapnowanie (zakup gadżetu w postaci Crystal 2) spowodował podświadomą chwilową niechęć do wapowania którą przezwyciężyła jednak lubość do poddawania się używkom. Brak jakichkolwiek, nawet krótkotrwałych ciągot do analoaga. Pojawił się początkowo dyskomfort w gardle który już minął. Mniej gapię się w TV gdyż dużo czasu poświęcam na oglądanie liquidów w sklepików z e-papierosami (już sprzedawczyni zaczyna mi się dziwnie przyglądać). Przymierzam się do większej aktywności fizycznej z dużym naciskiem na "przymierzam się". Apetyt bez zmian.
Więcej będę mógł się wypowiedzieć po około trzech latach, w czasie kiedy zacząłem świrować bez tradycyjnych papierosków.
Pozdrawiam