Kolego @laqum, kiedy czytam co piszesz, to włos mi się jeży na głowie. Nie zdawałem sobie sprawy, że odstawienie analogów może mieć tak masakryczne skutki, zwłaszcza, że moja historia jest zupełnie przeciwna do Twojej:
32 lata analogów (Sporty, Popularne, Klubowe, Extra Mocne, Caro i do końca palenia Rockety "czterdziestki") w okresie kiedy paliłem 20 sztuk dziennie, mówiłem że "mało palę", bo zwykle bywało 30 - 35
30 listopada 2012 roku kupiłem Volisha z długimi sznurkami, aby spróbować czy mi "podejdzie". Po kilku pierwszych zaciągnięciach, wiedziałem, że "to jest to". W nocy zapaliłem ostatniego, pożegnalnego analoga i od 1 grudnia tylko e-p.
Pierwszym objawem odstawienia było to, że po 4 dniach chmurzenia ze zdziwieniem stwierdziłem, iż przespałem całą noc, bo nie obudził mnie własny kaszel. Od początku byłem bardzo silnie zmotywowany do rzucenia analogów i ten brak kaszlu jeszcze bardziej nastawił mnie pozytywnie. Samopoczucie, zwłaszcza psychiczne, poszybowało w gorę. Po dwóch tygodniach zacząłem odczuwać smaki a zwłaszcza zapachy. To był dla mnie szok i nowość po tylu latach. To jeszcze bardziej zwiększyło motywację i poprawiło samopoczucie, tym bardziej, że w końcu poczułem jak cuchnie dym papierosowy i sami palacze. Wtedy już wiedziałem, że nigdy (i mówię to z całą stanowczością) nie wrócę do analogów. Ten zapach dla mnie jest tak odrażający, że wolałbym siedzieć pól godziny w szambie, niż 1 minutę w palarni
Nie chcę popadać w patos, ale świat wypiękniał
Budziłem się rano z uczuciem jakby mi ktoś zdjął z barków ogromny ciężar. Aż chciało się wstać i iść do pracy. Wszyscy wokół zauważyli zmiany w moim zachowaniu, a ja odpowiadałem, że tylko rzuciłem palenie...
Ciśnienie w końcu wróciło do normy, podczas badania pielęgniarki przestały stukać nerwowo w przyrząd lub powtarzać pomiar innym egzemplarzem, myśląc że ten jest zepsuty
Nie do opisania była ta lekkość i głębokość oddechu. I ten spokój psychiczny, brak przymusu...
Kolejną zmianę zauważyłem w drugim miesiącu niepalenia. Jako, że pasjami lubię chodzić po górach, niezależnie od pory roku, w styczniu nie odmówiłem sobie i w wolny weekend "wskoczyłem" na Śnieżnik. Za czasów palenia, po drodze na szczyt 3 razy umierałem, serce mało nie wyskoczyło z piersi, a płuca ciągnąłem za sobą po kamieniach. Tym razem wszedłem bez przystanku, tętno i oddech ledwie lekko przyśpieszone. Wróciłem do domu przeszczęśliwy. Motywacja i samopoczucie sięgnęły zenitu.
Rozmawiałem z kolegą lekarzem, opowiedziałem o zmianach we mnie. Powiedział, że owszem takie zmiany są jak najbardziej naturalne, ale wyraził zdziwienie, że tak szybko następują. Myślę, że sporą rolę odgrywa tu nastawienie i motywacja. Ja naprawdę bardzo chciałem rzucić palenie.
Za kilkanaście dni minie 3 lata bez analogów. Wszyscy mówią i sam to czuję, że jestem innym człowiekiem. Takim bardziej pozytywnie nastawionym do życia i ludzi.
Ze śmiesznych spraw, to to, że w pierwszym półroczu niepalenia, kilka razy śniło mi się, że przypalam papierosa
Ale tylko przypalam i natychmiast wyrzucam, bo "przecież ty nie palisz"
Strasznie wściekły bylem w tych snach, że sięgnąłem po analoga, i po przebudzeniu równie wściekły, że w ogóle mi się takie coś przyśniło
Naprawdę współczuję Ci i życzę Ci aby Twoje problemy skończyły się jak najszybciej.
Pozdrawiam