HP550 pisze:Nie.
Są 3 czynniki. Wszystkie spełnione. Ja nie piszę, że tak ma być - ja pisze, że tak może być.
Odchodząc od tematu to napiszę, że wiele razy uruchamiałem swoje ogniwo (zależałe) w EGO-nie, podając bezpośrednio prąd na ogniwo (aby ruszyło). Wiele razy tak robiłem i zawsze wychodziło. EGO-ny powracały do życia, jednak do czasu - raz mi nie wyszło i widziałem jak ogniwo zrobiło mi BUUUM.
Ogniwo zrobiło Ci BUUM od alkoholu w liquidzie???
Bo ja bardziej obstawiałbym sposób "rozruchu"...
To co napisałem - sprawdziłem z czystej ciekawości. Czyste i nowe T2 i troszkę wytrawnego trunku. Fajne efekty - mały pirotechnik by się nie powstydził. są to mikro detonacje - ale są. W języku pirotechnicznym jest to eksplozja i takowe są. NIe udało mi się wywołać takiego ognia aby sobie brwi opalić.
Znaczy, że jak grzałka "skwierczy", to mi alkohol wybucha???
Nie próbowałem na większych baniaczkach - zapewne było by więcej oparów i może to byłoby więcej widowiskowe i może więcej niebezpieczne.
Ja próbuję codziennie od 4-ech lat.
Do wszystkich samogonów które robię (a w 99,99% tylko je wapuję), dodaję alkohol etylowy. I nic mi nie wybuchło, nie zapaliło się... A mam brodę, wąsy, grzywkę (trochę wyliniałą, ale jest) i nic mi się nie opaliło.
Z tego co mi wiadomo, również większość liquidów kupnych zawiera alko (a przynajmniej tak było, jak jeszcze mnie gotowce interesowały).
Poza tym, zarówno glikol jak i gliceryna to też alkohole...
Kiedyś (w ramach testowania wpływu wapowania na wskazania alkomatów) próbowałem wapować czysty spirytus. I oprócz paskudnego smaku, braku chmury i gorąca, którym można sobie pysk poparzyć, żadnych efektów pirotechnicznych nie było.
Wybacz, ale z tymi wybuchami i pożarami to pojechałeś jak Super Ekspres po kosmitach
Wracając do tematu to ja zaprzestałem mieszania swoich liquidów - aromaty nie odpowiadają tym co kupuje się w sklepach. Zawsze wychodziły mi inne w smaku. Jakoś szybciej mi się grzałki psuły i smak jakiś taki mizerny. Więcej aromatu i czegoś mi brakowało lub było za dużo. Np. z Inawery Virginia lub Gold Ducat - nie przypominają niczym tych smaków w tym co gotowe na rynku.
Aczkolwiek nie mówię, ze nie powrócę do robienia własnych liquidów.
Wg mnie też - kupne i "samorobne" to co innego. Kupne mają się nijak do "bimberków" i oprócz poszukiwania smaku, który "może być", "ujdzie" i "całkiem dobry, ale..." nie masz wpływu na ich smak i zapach.
Piszesz: "czegoś mi brakowało lub było za dużo"... Weź trochę mniej tego co było za dużo, dodaj trochę więcej tego, co było za mało...
Zrób kilka/kilkanaście próbek z różnych aromatów, określ, co Ci w nich odpowiada, czego brakuje. Mieszaj, rób krzyżówki słodkiego z gorzkim, dodaj trochę pachnącego...
Jakbyś trochę poznał temat, poczytał, poszukał receptur, popróbował, wylał kilkadziesiąt czy kilkaset próbek, postarał się zmieszać coś więcej niż gotową bazę i jeden aromat... Jak zmieszałeś ze dwa razy na dwóch aromatach, to ja się nie dziwię, że Ci nie smakowało. Musiałbyś mieć wielkie szczęście trafiając od razu na pyszne, lub bardzo małe wymagania smakowe.
ps. Ja do niektórych mieszanek używam nawet ponad 20-tu różnych aromatów w różnych ilościach. To tylko "tytonie", które można jeszcze "przełamać" goździkiem, wanilią, śliwką, wiśnią... A są jeszcze inne dodatki: różne absoluty, etylomaltol, kwas jabłkowy, alkohol (w tym np różne koniaki, whisky)