- 08 sty 2014, 17:03
#955472
Już żeśmy się przyzwyczaili, że zasilanie to rura, głowica i lepszy lub gorszy przycisk.
Jakieś tam wymalowane pierdołki na rurce i na przycisku.
Najczęściej parownik to pojemnik i cap górny z różną konfiguracją otworków w deklu górnym.
Tu jest całkiem inaczej, oprócz wymiennego dripa czy jak kto woli ustnika.
Jak otrzymałem dzisiaj całą hybrydę (Romuluz Hybrid) to musiałem się posiłkować filmami na YT, ale i tak moja jest nieco inna, nowsze rozwiązanie parownika, przez co bardziej proste w obsłudze i sprytniej zaprojektowane.
Zero problemów z przyciskiem, „chodzi” bajecznie, wymusza to na nas jego konstrukcja, a obawiałem się tego, czy będzie poręczny.
Odpada problem z różnymi długościami akumulatorków, dokręcamy moduł od spodu i zakręcamy tulejkę maskującą, która ma na spodzie fazowanie, więc przyciskowi nie pozwala „wyjść” poza obręb rantu dolnego.
Nie ma przez to możliwości naciśnięcia przy stawianiu hybrydy na sztorc.
Regulacja przepływu, sprytnie rozwiązana, otwory asymetryczne, możemy sobie ustawić nie tylko „przeciąg”, ale także w ten sposób, że powietrze zasysane bierze nam chmurę z całego odcinka grzejnego knota, ze wszystkich zwoi.
Teraz to już nie mam zielonego pojęcia, co można jeszcze w modach wymyślić.
PS.
Jeszcze raz podkreślam, obawiałem się przycisku, czy będzie ergonomiczny, a tu bajka, malutki skok (też regulowany) i opór taki jaki być powinien.
Ale cholernik kopci, przy oporności 1,4 Ohma.
To już jest kolekcjonerstwo.