EPF
Rzuciłeś palenie lub e-palenie? Podziel się z innymi jak to zrobiłeś!
By pies_harry
#49754
Czy się powinno zapalić od czasu do czasu analoga? No tak kontrolnie, żeby sprawdzić? Ja się cholernie boję. Tyle razy rzucałem, tyle razy wracałem do palenia po "tym jednym". Z tym, że wtedy nie słyszałem nawet o e-papierosach. Nie miałem wyboru. Albo odmówić sobie jednej z nielicznych przyjemności (co pozostawia człowieka z na prawdę paskudnym poczuciem oszukania), albo sobie pofolgować. Czytam co piszą ludzie - i podobno analogi już nie smakują po jakimś czasie. Podobno zapalenie analoga odrzuca. Pewnie po takim przykrym doświadczeniu z analogiem ma się o wiele mniejszą ciekawość, mniejszą chęć żeby po niego sięgać.

Tylko wtedy przypomina mi się mój pierwszy papieros w życiu, bo pamiętam go bardzo dobrze. Pierwszy i drugi papieros w życiu. Miałem wtedy 18 lat. Byłem sam w domu. Mieszkałem jeszcze, jak większość 18-latków, z rodzicami. Mama paliła. Pali do dziś. Ojciec palił 2 paczki sportów dziennie. Rzucił 1 dnia. Tego dnia kiedy w szpitalu lekarz przedstawił mu prosty wybór. Nigdy nie przeszkadzał mi dym w domu. Lubiłem ten zapach, kiedy mama zapaliła. Szczególnie Carmena :) Bo kiedyś paliło się od święta Carmeny, na codzień Klubowe :) Ojciec wyklarował mi kiedyś sprawę, w tym głupim wieku wczesnych nastu lat, kiedy większość ludzi zaczyna. Że palenie i picie żeby przypodchlebnić się grupie jest żenujące, gówniarskie, nie godne faceta. Mówił "masz jaja - potrafisz powiedzieć nie". Rzadko go słuchałem, ale to akurat wziąłem do siebie. Nigdy nie było mi głupio odmawiać. Wprost przeciwnie. Czułem się lepszy - od tych idiotów. Idiotów.

Tego słonecznego dnia myślałem sobie o idiotach którzy palą. O idiotce - mamie, która codziennie truje się tym badziewiem. Co oni w tym widzą? Co czują? Dlaczego to robią? Przecież, oni tak na prawdę nie są idiotami. Dobrze wiedzą, to już nie te czasy co kiedyś, kiedy ludzie jeszcze nie wiedzieli co się wciąga do płuc. Postanowiłem sprawdzić. Wyobrażałem sobie gorzkie, gryzące doświadczenie. Kaszel. Mdłości. Obrzydzenie. Coś mi jednak nie dawało spokoju i musiałem. Zapaliłem pierwszego papierosa w życiu. Nie zakaszlałem. Nie zrobiło mi się niedobrze. Wprost przeciwnie. Smakował mi. Był rewelacyjnie dobry. Był czymś nowym. Na drugi dzień całą drogę ze szkoły do domu myślałem tylko o jednym. Czy w domu znajdę jeszcze paczkę na telewizorze? Kiedy jej nie znalazłem, gorączkowo przeszukiwałem chatę. Znalazłem niedopałka w popielniczce. Musiałem go spalić. Byłem uzależniony odkąd pamiętam. Na długo zanim zacząłem palić.

Gdybym miał się tego teraz po tylu latach pozbawić... Kogo ja chciałem oszukać, wmawiając sobie, że kiedykolwiek mi się to uda, że będę potrafił? Patrząc wstecz wiem, że to niemożliwe. A jednak coś się zmieniło. Pojawiła się nowa rzecz, której uczepiłem się jak tonący brzytwy. Pojawienie się e-papierosów zmieniło "układ sił". Próby rzucania bez tego były z góry skazane na niepowodzenie. Ale nawet z e-fajkiem nie czuję się jeszcze pewnie. Doceniam "przeciwnika". Nałóg nie poddaje się tak łatwo. Jest sprytny. Potrafi nawet mieszać w płatach czołowych. I tam tak na prawdę rozegra się ostatnia runda.

Chyba trzeba wykonać następny krok. Samo rzucenie analogów nie wystarczy. Zanim zacząłem palić biegałem. Byłem dobry. Robiłem po 8km dziennie. Bez specjalnego wysiłku. Lubiłem to. Jakoś nigdy nie udało mi się jeszcze do tego wrócić. Nawet nie mam dresu. Chyba czas się rozejrzeć za jednym :) Siedząca praca zabija jeszcze skuteczniej od palenia.
Awatar użytkownika
By scob
#49786
Czy sie papierocha - powinno? papierowego?
Zapal sobie - odrzuci Cię ;-)
Mi się zdarza - raz na kilka dni odpalić fajka którym ktoś poczęstuje. Robię macha - i wyrzucam :)

Co do reszty:
Każdy z nas ma podobne doświadczenia.
Ja - po ponad 3 miesiącach z e-p napisze Ci to, co i ja sam gdzieś wyczytałem, teraz się pod tym podpisuję:
kocham to uczucie, kiedy budze się rano i nie kaszlę.
kocham to uczucie, kiedy budze się rano i nie nie mam zatkanych zatok.
kocham to uczucie, kiedy budze się rano i nie bolą mnie płuca.
kocham to uczucie, kiedy budze się rano i pierwszą rzeczą o której myślę jest "oo, jak mi się chce kawy" ;-)*
kiedy już wyekspediuję babsztyla małego do przedszkola, dużego do pracy, nakarmie i wyprowadzę piesa - zalewam kawę i mogę sobie "zapalić" - i nie jest problemem - czy jest to pół- czy dwie godziny po przebudzeniu..
Jak wsiadam do samochodu i jadę do klienta - nie szukam panicznie zapalniczki po schowkach. No po co? "zapalę" sobie później, przy robocie. Chociaż, wciąż z przyzwyczajenia uchylam okno i dach :)

To już chyba dużo?

a jak spierniczy się winda - i trzeba piechotą wrócić na dziewiąte, to piesowi - a już nie sobie - tłumaczę: "stary, dasz radę" Bo mi przestało przeszkadzać, że mieszkam na dziewiątym. A niechby sobie było i piętnaste :)

I powolutku, stopniowo ograniczam nikotynę. Zaczynałem od ok. 3 paczek. W pierwszych dniach - ekwiwalent w liquidzie, i tylko high,
Dzisiaj po pena sięgam od okazji do okazji, a i to zalanego max. mediumem. Mieszam, rozcienczam, liczę sobie - nie nie uważam tego za wyrzeczenie. "Regularnie" palę "malucha" - 901-kę albo 118-kę. JUŻ wystarcza.
Dzisiaj: ok 20-30 mg/nikotyny na dobę: IMO: nieźle; połowa "dawki startowej".
Wiem, że nadejdzie dzień bez nikotyny. Nie za miesiąc pewnie. Niechby i za rok. Nie spiesze się ;-)
Nikotyna - bez całej chemicznej otoczki - nie walczy już tak zaciekle. Powoutku odpuszcza.

* - a tak gwiazdeczka tam, bo hmm.. nie tylko od nikotyny człowiek się uzależnił :)
By Radetzki
#49792
Wiesz co harry. Ja zacząłem w bardzo głupim momencie: mając 20 lat, na studiach. Ci co mnie znali wczesniej nie chcieli uwierzyć, ze palę (taki zajadly przeciwnik smrodzenia ze mnie był :D ).
W moim przypadku może nieco za wcześnie na mówienie o całkowitej rezygnacji ze śmierdzieli (dzisiaj trzeci tydzien na e-fajku), ale pomimo tego, że moja połowica nadal pali analogi, ja na razie zwalczam wszelkie pokusy.
A dzisiaj czułem ogromną satysfakcję, jak pojechałem na chwilę do biura i znajomi palacze z 'podziwem i lekką zazdrością w oczach' przyjęli informację, że już(!!! hie hie) tyle nie palę (analogów ma się rozumieć). Niepalący kumpel nawet stwierdził: ty jak wchodziłeś do pokoju, to po twoim wyjściu jeszcze 5-10 min smród fajek unosił się w powietrzu. A teraz spokój.
Grunt to się nie poddawać :D
By pies_harry
#49794
Daję radę. Nie spaliłem tego analoga. Wytrwale tankuję wkłady :) Ciężko tylko kiedy pompa wysiada tak jak dzisiaj - chyba od pogody, bo nawet pies na spacerze ledwo chodził. Śpieszy mi się do jakiegoś spektakularnego efektu niepalenia śmierdziuchów. Takiego, żeby np poczuć jakąś ulgę, przyrost mocy, zdrowia. Póki co - przestałem kaszleć. A kaszlałem sporo wcześniej. Trochę mi się to nie podoba. Trzeba tą smołę wykaszleć, poprzednio jak rzucałem, to kaszlałem tak długo, aż zlew spływał krwią i przygasało światło. Po takiej sesji kaszlowej oddychało się lżej. A teraz jakby ta cała smoła tam jeszcze gdzieś zalegała i dusiła. Nic tam, nie da się wykaszleć tak normalnie, to wybiorę się w końcu do lasu na mały jogging, oczywiście jak dam radę.
By bodzio102
#49806
Brakowało tego tematu; pośród spraw technicznych, opisów ilości dymu, mocy, smaku ginie podstawowe pytanie: dlaczego e-papieros, dlaczego koniec z analogami... Pierwsze pytanie każdego kto próbuje przestać palić analogi, zarówno tu na forum, jak i tych, z którymi spotykam się w pracy, w domu brzmi: czy e-papieros zastąpi mi zwykłego papierosa. I rośnie mit czegoś niezwykłego, czegoś nadzwyczajnego, hodowanego przez lata wdychania dymu, wspomnienia wspaniałych doznań z palenia tytoniu zwiniętego w kawałek bibuły. Przecież najprościej rzucić to w ogóle w diabły, po co tracić pieniądze na substytuty...
Ale zaraz potem strach, strach, że nie dam rady, że nie wytrzymam... Poczucie utraty części życia, świat bez dymu będzie gorszy. "Palenie zabija", "...może być przyczyną wielu chorób... raka... zawału serca..." - to nieprawda, że nie zdajesz sobie z tego sprawy; wiesz, że to prawda, bo widzisz twarze tych, którzy umierają, bo nie mieli siły zerwać z nałogiem. Sam czujesz, jak twój organizm z każdym miesiącem słabnie... kaszlesz... Czekanie na kolejne prześwietlenie płuc... "Nie, to jeszcze nie koniec, jeszcze trochę pożyjesz...." Zagłuszasz wyrzuty sumienia kolejnym dymkiem. Jest dobrze. Tak, jest naprawdę świetnie. Tego potrzebowałem...
Harry, żyjesz mitem. Tak, jak mitem żyłem ja. Nie ma już powrotu do analogów. To mój 72 dzień i 3 wypalone papierosy... Bałem się zapalić tego "zwykłego", bo nie chciałem wrócić do dawnego nałogu. Przestałem się bać... Po ponad 27 latach przestałem się bać! Ostatniego zapaliłem z kolegą - on chce przejść na e-papierosa, ale nie w tym miesiącu (finanse). Sprawdzał mnie częstując "szlugami" - wziąłem, wypaliłem całego i wróciłem do domu. Umyłem zęby, zakropliłem liquid i "zapaliłem" e-papierosa - dla przyjemności, dlatego, że to jest MÓJ WYBÓR.
Harry, żyjesz mitem. Każdy dzień e-palenia powoduje odarcie dawnego nałogu z aury nadzwyczajnego przeżycia. Uważaj, niedługo nie będzie powrotu. W szufladzie leży 1,5 paczki "Red White". W każdej chwili mogę po nie sięgnąć. I sięgnę, choć zapewne nie dziś. Bo dlaczego nie? Dlaczego? Co takiego się stanie? W pewnym sensie to smutne, tyle lat pielęgnowałem w sobie uczucie nadzwyczajnego przeżycia w chwili palenia. A teraz pustka, pozostaje tylko smak szmaty w ustach... Nikotyna, iluzja dymu, ulubiony smak - teraz zaspokaja to wszystko e-papieros. Cały ceremoniał z nim związany zastąpił dawne przyzwyczajenia. Niedługo nie będzie powrotu...
pies_harry pisze:Nałóg nie poddaje się tak łatwo. Jest sprytny. Potrafi nawet mieszać w płatach czołowych. I tam tak na prawdę rozegra się ostatnia runda.

Harry, żyjesz mitem. Nikt ci nie powie kiedy, ale musisz sam zmierzyć się z iluzją którą stworzyłeś. Musisz po prostu znowu zapalić. Ale to nie będzie ostatnia runda, jeszcze nie. To będzie pierwsza runda, bo dlaczego nie możesz zapalić potem drugiego? Za jakiś czas odbyć drugą rundę? W rzucaniu palenia najgorszą wiadomością dla mnie było, że to już, już dzisiaj - jak przeżyć jutrzejszy dzień?! To minęło... Sam decyduję o niepaleniu, bo wiem, że gdy zapalę analoga, to już nie wrócę do dawnego nałogu. Nie dlatego, że tak napisał ktoś na forum, ale dlatego, że sprawdziłem to empirycznie, zmierzyłem się z przeciwnikiem w moim mózgu. Wybrałem e-palenie świadomie i nie ma już dla mnie powrotu. To wielki sukces fizyczny, odczuwam to każdego dnia. Smutne zwycięstwo psychiczne, zabrano mi coś z czym było mi dobrze - sam zniszczyłem stworzony przez siebie mit...
Wybrałem e-palenie świadomie... Ale czy dokonałem właściwego wyboru? Czy naprawdę palę zdrowiej? To już jednak całkiem inna historia...
By kombo-krakow-pl
#49846
E tam, mnie już od 3 tygodni i jednego dnia nie ciągnie do analogów.
W sobote byłem na weselu :D Wesolutko było, wódeczki nie brakowało a ja sobie popalałem mojego e-cygaretka i z wyższością patrzyłem na tych co musieli wychodzić - zaś oni na mnie z zazdrością a może z zawiścią? :D
Żeby było ciekawiej - wystarczyło mi 7 wkładów do mojego Rm1, a wiadomo że tam wchodzi tyle co na 2-góra 3 analogi. Zwykle na takich imprezkach schodziło mi 2 paczki.

Aha, dośc zabawna sytuacja była. Jedna pani (generalnie niepaląca jak stwierdziła) chciała spróbować, wzięła do ust mojego ep , pociągnęła (na początku za słabo wiec nawet dioda się nie zaświeciła, ale potem jej poszło nieźle) i stwierdziła że fajne i smakuje jak "szisza". Problem w tym że pani miała wadę wymowy i wszyscy usłyszeli "fifa" :D
Trochę w czubie już miałem i dopiero po jakimś czasie zajarzyłem że chodzi o "szisze" a nie "fife" :D
By woktiw
#49866
Odkąd uświadomiłam sobie o szkodliwości palenia, marzyłam właśnie o czymś takim, czym jest e papieros. To tak jak z niejadkami, którzy marzą o pigułkach, które ich nasycą a nie będą musieli się męczyć z jedzeniem. Ep palę od dwóch tygodni, w między czasie wypaliłam kilka analogów, jedne do końca inne tylko zapaliłam i zgasiłam. Bodzio dobrze to ujął, jako mit, który sobie sami stworzyliśmy i przez lata pielęgnowaliśmy. Jak można rano wypić kawę i nie zapalić? Jak można rano po śniadaniu pójść do kibelka bez papierosa? Jak można pogadać przez telefon bez papierosa?
Można by mnożyć takie sytuacje w nieskończoność. Pies_harry jak masz potrzebę zapalenia analoga, zapal......ja tak robiłam i doszłam do wniosku, że to nic nie daje, ale trzeba samemu się o tym przekonać. Gdzieś czytałam na forum, że ten który wymyślił e fajkę powinien dostać Nobla, z małymi modyfikacjami należy mu się :)
By kombo-krakow-pl
#49871
woktiw pisze:Gdzieś czytałam na forum, że ten który wymyślił e fajkę powinien dostać Nobla, z małymi modyfikacjami należy mu się :)
Na pewno mu się nalezy bardziej niż Obamie. Ten to nic nie wymyslił i co najgorsze - NIC nie wymysli :D
By pies_harry
#49874
Hieh, wydaje się to nieprawdopodobne, ale chyba za mojego życia wynaleziono (100%-skuteczne) lekarstwo na uzależnienie od papierosów :) Nie jest dziwne, że prędzej czy później rządy będą próbować tego zakazać. Jeśli tylko poziom korupcji na to pozwoli (a dlaczegóżby miał nie pozwolić?), będzie z tym szopka. Sprzedawcy będą pewnie zmieniać nazwy na "długopis z atomizerem", albo coś w ten deseń. Wtedy pewnie wymyślą, żeby koncesjonować sprzedaż PG. Później dojdą do wniosku, że poza koncesjami przyda się jeszcze akcyza. Oczywiście na wszystko, liquidy i sprzęt. Wtedy rozpocznie się sprzedaż części osobno, i składników płynów osobno. Tak czy inaczej jakoś sobie poradzimy. Z jednej strony pomyślałem sobie, że jak rządy zaczną zakazywać zdrowego e-palenia, żeby zapobiec rzucaniu analogów (i spadkowi wpływu do budżetu) - to ludzie w końcu przejrzą na oczy kto nimi rządzi. Z drugiej strony - większość społeczeństwa uwierzy we wszystko co powiedzą w telewizorze. A powiedzą, że e-palenie jest złe, szkodliwe, mordercze i straszne. Obym nie wykrakał :)

Tak na marginesie, czytałem, że gdyby wszyscy obywatele jakiegoś kraju nagle rzucili palenie, to po kilku, do kilkunastu lat załamie się jego system ubezpieczeń zdrowotnych i emerytalnych, poprzez skokowe zwiększenie przeciętnej długości życia i związanymi z tym wypłacanymi świadczeniami. To pewnie przesada. Ale kiedy ludzie masowo zaczną rzucać, składki pewnie będą musiały pójść w górę.
Awatar użytkownika
By franz
#49917
Z zainteresowaniem przeczytałem wszystkie powyższe posty i nasunęły mi się pewne przemyślenia. Każdy z nas ma inny organizm, psychikę, a co za tym idzie tzw. wolę. Ja na przykład mam "bardzo silną" wolę, po prostu robi ze mną co chce :? Paliłem analogi jakieś 20 lat, w różnych ilościach i gatunkach. I te podlejsze (mocne, radomskie) i te lepsze. Historia mojego palenia rozpoczęła się podobnie jak u kolegi pies_harry. Niewinnie i niezauważalnie przebiegło moje uzależnienie. Długo nie mogłem się przyznać, nawet sam przed sobą, że jestem nałogowcem. Ja i nałóg - nieeee, ja mogę, rzucić, w każdej chwili, tylko po co, przecież to lubię.
Do tego po prostu trzeba dojrzeć. Motywy są tak różne jak my wszyscy. W moim przypadku zdrowie miało drugorzędne znaczenie. Od lat wiedziałem, że to mnie zabija, lub przynajmniej solidnie skróci moje życie. Jakoś nie wywierało to na mnie żadnego wrażenia. Przecież na coś trzeba umrzeć. Zdrowy mam umrzeć? Po co? Wszystkie moje próby kończyły się fiaskiem, praktycznie bez walki. To przez tę "silną wolę" o której wspomniałem wcześniej. Nikotyna uzależnia mocniej nią niektóre twarde narkotyki. A ja po prostu jestem (nie bójmy się tego powiedzieć) za słaby! Jestem pewien, że zostanę palaczem do końca życia. Tak jak jest nim nie pijący alkoholik. Dlatego sięgam czasem po analoga, czasem kupię sobie paczkę i nie wstydzę się tego. Nie mam wyrzutów sumienia. Czemu? Bo wiem, że choć chwilowo przegrałem bitwę z moją "słabą silną wolą" to nadal mam szansę wygrać wojnę. Mam szansę zostać niepalącym - palaczem. Bo takie są realia. Choć minie wiele czasu, zawsze będę narażony na pokusę zapalenia analoga. Moja walka z nałogiem niewiele pewnie poprawi moje zdrowie i życie. Ale mam pewność, że poprawi życie moich bliskich, nota bene niepalących. Tylko i wyłącznie dla tego walczę. To jest moja motywacja. Cóż.. każdy z nas musi znaleźć bardzo, ale to bardzo dobry powód by zawalczyć. Ja bez e-fajka poległbym szybko. A tak, cóż jest światełko w tunelu :D
I tym optymistycznym akcentem zakończę moje wypociny.
Awatar użytkownika
By StaryChemik
#49949
pies_harry pisze:Sprzedawcy będą pewnie zmieniać nazwy na "długopis z atomizerem", albo coś w ten deseń.

"Atomizer" brzmi niebezpiecznie. Ja bym sprzedawał "osobistą wytwornicę mgły".
Awatar użytkownika
By szczuro
#49952
na rynku pojawil sie nowy super produkt - grzejacy dlugopis - jest to produkt innowacyjny i wielofunkcyjny - teraz nie straszne bedzie pisanie na dworze podczas zimnych dni - juz nie potrzebne rekawiczki - dlugopis moze rowniez je zastapic - dodatkowo dlugopis moze byc uzywany jako grzalka elektryczna - to dzieki wbudowanemu ogniwu o duzej pojemnosci - teraz gdziekolwiek jestes mozesz zrobic sobie notatke, przygotowac kawe, a dodatkowo puscic dymka*
w zestawie startowym 2 kompletne sztuki super dlugopisu - do prawej i lewej reki

* wymaga zakupu dodatkowej czesci - dostepna u innych sprzedawcow

;-)
Ostatnio zmieniony 27 paź 2009, 14:33 przez szczuro, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
By StaryChemik
#49955
Szczuro - jak będę organizował agencję reklamową etat copywritera masz jak w banku.
Awatar użytkownika
By szczuro
#49956
zawsze sluze odplatna pomoca ;-)
Awatar użytkownika
By marcon13
#49957
Zgadzam się- tego temat nam brakowało na forum *SMOKEKING*
E-palę już jakieś 2 miesiące- dla innych to może być mało, dla mnie to naprawdę duży wyczyn. Podczas mojego 3,5letniego palenia analogów nie zdarzyło mi się nigdy wytrzymać bez papierosa więcej niż do godziny 17. Zawsze gdy mówiłem sobie "jutro nie palę" jednak łamałem się rano czy popołudniu. Smród nie przeszkadzał mi, ba nawet na początku e-palenia tego smrodku brakowało mi.
Ale wracając do tematu.
Wszystko jest ok, czasem sobię zapalę jakiegoś analoga(w ciągu tych 2 miesięcy 2 razy będąc w klubie skończył mi się liquid we wkładach) no i brałem od towarzystwa jarającego analogi. Raz też gdy padła mi bateria paliłem 3 dni analogi(nie miałem zapasowej). Po tych 3 dniach palenia po paczce dziennie z radością powitałem nową baterię :D Także moim zdaniem przepalenie czasem analoga nie spowoduje powrotu do nich. Czasem gdy tak sobie myślę o analogach, przypominam ich smak itd, biorę w łapę mojego DSE901, najlepiej z full naładowaną baterią i full pełnym wkładem i te myśli znikają od razu *CZAJNICZEK*
Awatar użytkownika
By Quasimodo
#49959
szczuro pisze:na rynku pojawil sie nowy super produkt - grzejacy dlugopis - jest to produkt innowacyjny i wielofunkcyjny - teraz nie straszne bedzie pisanie na dworze podczas zimnych dni - juz nie potrzebne rekawiczki - dlugopis moze rowniez je zastapic - dodatkowo dlugopis moze byc uzywany jako grzalka elektryczna - to dzieki wbudowanemu ogniwu o duzej pojemnosci - teraz gdziekolwiek jestes mozesz zrobic sobie notatke, przygotowac kawe, a dodatkowo puscic dymka*
w zestawie startowym 2 kompletne sztuki super dlugopisu - do prawej i lewej reki

* wymaga zakupu dodatkowej czesci - dostepna u innych sprzedawcow


zamiast puścić dymka - dodatkowo podymać, z przyjaciółmi e-dymaczami :D
Awatar użytkownika
By szczuro
#49960
to juz zalezy w jakim sklepie bedziesz to sprzedawal - czy bedzie to SEX-SHOP, czy artykuly biurowe :-)
By bodzio102
#49964
franz pisze:Historia mojego palenia rozpoczęła się podobnie jak u kolegi pies_harry. Niewinnie i niezauważalnie przebiegło moje uzależnienie. Długo nie mogłem się przyznać, nawet sam przed sobą, że jestem nałogowcem. Ja i nałóg - nieeee, ja mogę, rzucić, w każdej chwili, tylko po co, przecież to lubię.

To jak najbardziej typowa historia palacza. Nikt nie zaczyna z przekonaniem, że będzie palił do końca życia...
A tak na marginesie: gdyby rzeczywiście e-papieros stał się popularny, historia uzależnienia nikotynowego zginęłaby śmiercią naturalną. Jakoś nie jestem w stanie wyobrazić sobie nastolatka kupującego zestaw za ~ 100 zł, żeby spróbować dymka. W moim otoczeniu jedyne osoby zainteresowane e-papierosem to osoby już uzależnione, nie spotkałem się z nikim niepalącym, który byłby zainteresowany wynalazkiem chińczyków. Dla nas na tym forum inhalatory wzbudzają wiele emocji, ale wystarczy spojrzeć na to oczami niepalącego: trzymanie kawałka plastiku w ustach nie jest ani sexy, ani trendy - świadczy jedynie o słabej woli. Osoby z mojego otoczenia pytają mnie kiedy przestanę palić, zdziwienie wywołuje odpowiedź, że na razie tylko się ograniczam. Oni nie zostaną klientami sklepów na forum...
pies_harry pisze:Hieh, wydaje się to nieprawdopodobne, ale chyba za mojego życia wynaleziono (100%-skuteczne) lekarstwo na uzależnienie od papierosów :) Nie jest dziwne, że prędzej czy później rządy będą próbować tego zakazać.

A mogło być tak pięknie... Nowych nałogowców brak, reszta na e-petku jako wymierający gatunek...
pies_harry pisze:Tak na marginesie, czytałem, że gdyby wszyscy obywatele jakiegoś kraju nagle rzucili palenie, to po kilku, do kilkunastu lat załamie się jego system ubezpieczeń zdrowotnych i emerytalnych, poprzez skokowe zwiększenie przeciętnej długości życia i związanymi z tym wypłacanymi świadczeniami. To pewnie przesada. Ale kiedy ludzie masowo zaczną rzucać, składki pewnie będą musiały pójść w górę.

Zawsze można wymyślić nowy podatek, albo podwyższyć już istniejący (papierosy nie są jedynym nałogiem. Niestety...). A system emerytalny i tak się zawali, bo spada przyrost naturalny. Kurcze, ludzie, zacznijcie się rozmnażać :!: :D
By pies_harry
#49968
Sorki za OT, z góry.

Nowe podatki oczywiście wymyślą. Przecież nie zmniejszą, tylko zwiększą ilość koncesji (przodujemy na świecie jeśli chodzi o ilość towarów i usług objętymi koncesjami), dołożą też akcyzy na wszystko co się da.

A system emerytalny, cóż, IMHO wymaga nie większego przyrostu (większy przyrost ma sens przy skróceniu średniej długości życia, a nie jej wydłużeniu), wymaga raczej gruntownej reformy. Ta reforma musi uwzględnić wydłużający się czas życia, zmniejszony przyrost i wady poprzednich systemów (takie jak niegospodarność w zarządzaniu będąca skutkiem mieszania pieniędzy ze składek z resztą budżetu - budżet emerytalny powinien być zamknięty).

Przyrost powinien się zmniejszać. Wszędzie na świecie, nie tylko w Chinach i Indiach. Na planecie jest ograniczona ilość miejsca i zasobów. Co więcej, w związku np ze zwiększeniem średniej długości życia i postępem automatyzacji przemysłu, spada też ilość dostępnych miejsc pracy. Nie minie 20 lat i praca stanie się jednym z najbardziej deficytowych dóbr zachodniego świata. "Dark future".

Lepiej się nie mnóżmy za szybko, jeśli nie chcemy żeby następne pokolenia nie żyły w jakimś koszmarze. Czasami mam wrażenie, że obecne czasy też do najlepszych nie należą. Niby wojny nie mamy, totalitarnego reżimu też nie, ale pracujemy ciągle, większość życia poświęcając na żmudne, trudne zajęcia, żeby tylko utrzymać się przy życiu. Z tych ciężko zarobionych pieniędzy państwo zabiera nam coraz więcej. Kiedyś ludzie żyli spokojniej. Mieli więcej wolności. Nawet "za komuny". Mniej "wirtuala", więcej "reala". Dzisiaj niby też człowiek może mieć jakieś życie prywatne, realizować swoje pasje, podróżować, czytać, poznawać świat. Owszem, może, jeśli zarabia przynajmniej te marne 5K na rękę. I zostaje mu jeszcze trochę wolnego czasu. Bo jeśli nie, to pozostają mu jedynie rozrywki wirtualne. Kiedy będzie nas więcej, jeszcze trudniej będzie przekroczyć ten magiczny próg, za którym poza ciężką pracą człowiek znajdzie czas i pieniądze na cokolwiek innego.
Awatar użytkownika
By StaryChemik
#49970
Pisz dalej, pisz... muszę powiedzieć, że naprawdę ciekawie się to czyta. Pod większością Twoich zdań podpisuję się wszystkimi kończynami.
Fakt, teraz nie mamy kolejek, kartek (nawet na ćmiki!), w sklepach jest multum towarów. Ale jednak ludzie byli bliżej siebie wtedy, gdy tak naprawdę było niewiele.
Bo to jest tak, że prościej jest mieć niż być.

Mirek
By bodzio102
#49971
pies_harry pisze:Przyrost powinien się zmniejszać. Wszędzie na świecie, nie tylko w Chinach i Indiach. Na planecie jest ograniczona ilość miejsca i zasobów. Co więcej, w związku np ze zwiększeniem średniej długości życia i postępem automatyzacji przemysłu, spada też ilość dostępnych miejsc pracy.

Mój apel był w języku polskim i skierowany do rodaków :) . Myślisz globalnie, ja patrzę na własne podwórko. Polska jest krajem gdzie rodzi się zbyt mało nowych obywateli i to jest smutny fakt...
By pies_harry
#49973
@Bodzio, jak będzie nas więcej, będziesz musiał uważać, żeby Twoje dzieci dostały się do dobrego przedszkola, a potem dobrej podstawówki, bo wiesz, będzie nas więcej, konkurencja wzrośnie. Po egzaminach tradycyjnie będzie sezon na samobójstwa dzieciaków, którzy cośtam oblali.
By bodzio102
#49976
pies_harry pisze:@Bodzio, jak będzie nas więcej, będziesz musiał uważać, żeby Twoje dzieci dostały się do dobrego przedszkola, a potem dobrej podstawówki, bo wiesz, będzie nas więcej, konkurencja wzrośnie. Po egzaminach tradycyjnie będzie sezon na samobójstwa dzieciaków, którzy cośtam oblali.

Zanim moderator pousuwa niektóre wpisy krótka odpowiedź: jest nas coraz mniej i nawet model 2+2 (coraz rzadszy) nie powstrzyma tej tendencji. Ujemny przyrost naturalny kiedyś charakterystyczny dla Zachodu teraz stał się faktem w Polsce. A sprowadzanie imigrantów rodzi problemy kulturowe...
By Jon
#49980
bodzio102 pisze: A sprowadzanie imigrantów rodzi problemy kulturowe...

Tylko ze emigranci to nie banany zeby ich sprowadzac - oni "sprowadzaja" sie sami jesli uznaja ze w nowej ojczyznie bedzie lepiej niz w starej. I zrobia to niezaleznie od tego czy "tubylcy" maja model 2+2 czy jakikolwiek inny - interesuje ich poziom zycia.
Awatar użytkownika
By mambo
#50151
Dobra, to ja wracam do tematu zapalenia analoga.

Zapaliłam jednego po tygodniu od całkowitego i mam nadzieję nieodwracalnego nawrócenia się na e-p. Wcale nie śmierdział, całkiem dobrze smakował. Ale.... potem przez prawie 2 godziny bołał mnie brzuch.

Wspomnienie tego uczucia skutecznie mnie odstrasza od ponownego zapalenia analoga. Ale pewno za jakiś czas znowu spróbuję...
By pies_harry
#50172
No u mnie jak tydzień temu był ten analog w kuchni, tak jest nadal. Wcale jakoś nie pali mi się żeby go zapalić. Bo sobie myślę, że popielniczkę trzeba wyciągnąć, zapalniczkę, wyrwać sobie ponadto 5 min z dnia, potem wietrzyć w całej chacie, a i tak będzie śmierdzieć przez co najmniej godzinę. Potem popiół zetrzeć, bo przecież nie da się tak spalić, żeby nic na stół nie poleciało czy podłogę. I jak sobie pomyślę o tym wszystkim, to zwyczajnie leń mnie nachodzi i nie chce mi się tyle pierdzielić z tym. A elektryka mam zawsze gotowego do użycia, i palę go ile chcę - nie mam czasu - to 2 machy i cześć, robię swoje.

Mieli rację wszyscy co pisali, że to jest mit i złudzenie, że teraz analog to będzie święto lasu i w ogóle. Nie będzie. Może i nie dostaniemy na niego alergii ale chyba po prostu staje się obojętny. Już nie mówiąc, że w kwestii smaku to teraz analog smakuje jak marna podróba e-p.

Ja teraz mam inny problem. Trochę za mocno wciągnąłem się w e-p. I znów ostrzegali. Smoły mniej - nikotyna szybciej wchodzi. Przedawkowanie - jedno za drugim. Ból głowy, przepalenie. I pełne psychiczne uzależnienie od e-papierosa. Na chwilę obecną - to dobrze. Wyparło uzależnienie od analogów. Powoli czas na kolejny etap - słabsze liquidy. Trzeba będzie zjechać z nikotyną do zera. Wtedy - jak piszą tuzy na forum - może zacząć trochę ciągnąć do analogów - wtedy dobrze mieć małą flaszeczkę 18, albo 24mg. Tak na wszelki wypadek.

Ja mam jeszcze jedną przeszkodę do przeskoczenia. Jestem chory. Nieubezpieczony. Praca do skończenia. Muszę wyzdrowieć. Nie będzie łatwo. Ale takie drobne infekcje wirusowe jeszcze nikogo nie zabiły. Przez większość życia miałem odporność do bani. Ale kiedyś, przez cały rok byłem zdrowy. Wszyscy wokół normalnie chorowali. Grypy, anginy, inne cholerstwa - a ja nic. Przez cały rok nie było mi zimno nawet w najgorszy mróz. I tak mogłoby zostać, gdybym nie załatwił się wtedy fajkami. Fajki najpierw zatłukły sport, potem zdrowie, na końcu charakter.

Jedno wiem na pewno - jak w końcu odzyskam zdrowie, nigdy nie będę już takim idiotą, żeby je stracić na własne życzenie. Dlatego młodzi tak się łatwo wpieprzają w palenie papierosów - nie czują utraty zdrowia. Mogą palić biegnąc, jadąc na rowerze. Mogą jeszcze normalnie rano wstać. Są pełnosprawni. Nawet do głowy im nie przyjdzie, że zwykłe wstanie z fotela może sprawić wysiłek. Że można dostać zadyszki po małym spacerku. Że można na okrągło chorować przez cały rok. A ta degradacja postępuje bardzo stopniowo, powoli, tak że się prawie tego nie zauważa. To jakby przyśpieszone starzenie.

Za to przy rzucaniu palenia efekty pojawiają się szybciej. Na początku z bolesnymi efektami odstawienia. Ale... Jak latem jeździłem na rowerze - bez papierosa czułem przyrost mocy już po pierwszym dniu. I w sypialni mogłem zaszaleć :). Ten efekt pojawiał się też praktycznie od razu.

Wracało się do palenia - bo czegoś brakowało. Bo człowiek czuł się pozbawiony ważnej części życia. Pewnego rytuału folgowania sobie. Nagradzania się. Uspokajania. Poprawiania humoru w zły dzień. E-p załatwia te sprawy. Po co wracać do analogów? Niepalenie analogów wymagało u mnie wysiłku woli przez pierwszych 5 dni. Góra przez tydzień. Zanim odkryłem e-p - najdłużej nie paliłem przez pół roku. Każdy dzień z tej ponad setki - był katorgą i walką. Każdy jeden. Mało było takich godzin, w których nie pomyślałbym o papierosie. To na prawdę przytłacza. Pytałem się ludzi którzy rzucili, żeby szczerze powiedzieli mi, jak długo to będzie mnie jeszcze ciągnąć. Czasami po roku jeszcze ciągnie. Czasami nawet po 2 i 3. A teraz nie minęły nawet 2 tygodnie i analogi przestały mnie po prostu obchodzić. Pewnie mógłbym je palić z braku materiałów, jako kiepski substytut, ale w zasadzie, po co?
Awatar użytkownika
By szczuro
#50174
pies_harry pisze:A teraz nie minęły nawet 2 tygodnie i analogi przestały mnie po prostu obchodzić


I to jest wlasnie piekne w e-papierosach - tez nie chcialo mi sie wierzyc na poczatku, ze to takie latwe bedzie.

Ja palilem krocej /15lat/ i mniej /srednio paczka dziennie/
Udalo mi sie rzucic raz i nie palilem przez miesiac.
Kiedys mama kupila mi gumy - tego swinstwa nie da rady opisac - jak wiekszosc bralem gumy i palilem analogi.
Moj wujek, ktory rzucil palenie w wieku 35 lat, w wieku 44 lat zaczal palic znowu i tak do dzisiaj ciagnie.

Jak zaczalem palic e-p to pierwszego dnia wypalilem analoga do porannej kawy -zostal jeden w paczce /wyrzucic szkoda bylo/, potem przez 2-3 kolejne dni mialem 1 kryzys dziennie - chcialo mi sie analoga, ale nie zapalilem /mimo ze pisali, zeby zapalic jak sie chce/ i tak juz zostalo - choc raz pokonalem swoj stary nalog.
Miesiac temu byla znajoma na grillu i z ciekawosci sprobowalem 3 machy - nie smakowal, alekatastrofy nie bylo - moze musialbym calego wypalic. To tyle w skrocie.
Oczywiscie problemy jakies byly i sa nadal z e-paleniem - typu brak mocy, nie moge sie napalic - ale to sporadycznie i zupelenie mi to nie przeszkadza.

Powodzenia dla wszystkich co zaczynaja i to czytaja, jak i rowniez dla tych co juz e-pala.
Awatar użytkownika
By decadus
#50176
OT: Posty harrego czyta się jak opowiadanie - rewelacja. Myślałeś o pisaniu własnego bloga?

Z mojej strony, to mnie tez przestało ciągnąć po paru dniach do analogów, nawet jak moja podpala tu i ówdzie w okolicy. Może to wynikać z tego, że właściwie mam non stop e-fajka przy sobie i inhaluje... Szybko przeszedłem na liquid MED, obawiając się stałego stanu przedawkowania nikotyny. Ale nawet na HIGH nie miałem żadnych objawów takiego stanu :shock: Mam nadzieję, że w pewnym momencie to się trochę uspokoi i będę go odkładał na dłuższy czas i częściej :(

Pozdrawiam
Dec
By bodzio102
#50223
To równie dobrze mogłoby być w "Kiepski dzień"...
Sprzeczka w pracy... Złość na twarzy, rozdygotane ręce, ostre słowa... Trzaśnięcie drzwiami, wychodzę na ulicę... Bateria rozładowana... "Masz, zapal". Sięgam po analoga, wyjmuję zapalniczkę. Noszę ją zawsze w kieszeni, nawet teraz, gdy nie mam już papierosów przy sobie. Taki dawny nawyk, a może przeczucie, że kiedyś się przyda? Powrót do domu - szuflada - zapalniczka - dłonie wciąż drżą... Podwójna dawka, dziesiątki tysięcy odprawiany rytuał. A może setki tysięcy?
Gebbeth uwolniony tak dawno temu stoi naprzeciw mnie. I tylko początek historii inny niż w Ziemiomorzu - wtedy nie było grzmotów, atmosfery horroru, przeczucia, że zło zostało oswobodzone... Była atmosfera podniecenia, poczucia, że robi się coś niedozwolonego, dreszcz niezwykłości chwili. A potem okłamywanie się, że w każdej chwili mogę to rzucić. 9 miesięcy bez papierosa - zwycięstwo! Kłamstwo - powrót był jeszcze gorszy, pozostawił mnie ze świadomością całkowitej porażki.
Gebbeth uwolniony tak dawno temu stoi naprzeciw mnie. Mogę dalej uciekać, ale on i tak mnie odnajdzie. Gdziekolwiek się schowam. Wychodziłem mu naprzeciw: dzień bez papierosa , nazajutrz tylko jeden... dwa.. trzy... Gorycz kolejnej porażki.
Szuflada zamknięta, w ręku e-papieros. Minęło kilka godzin, uspokojenie, powrót do tego, co robię od siedemdziesięciu paru dni. "Czy się powinno"? Jestem jak alkoholik, który do tej pory pił denaturat. Teraz piję wysokogatunkowe trunki, ale nadal pozostaję alkoholikiem. "Czy się powinno"? Mózg dostał to, co chciał. Chociaż nie, spodziewałem się czegoś innego, że "sponiewiera" mój organizm. Nic z tego... To nie działa. Już nie...
Coś się zmieniło. Nie ma poczucia porażki. Zapaliłem? Co z tego. Pojedynek nie został jeszcze zakończony, wciąż mam szansę. Najważniejsze, że nie muszę wchłaniać znowu dymu i całej tej chemii. Od tego się uwolniłem. Jednorazowe porażki nie mają wpływu na kolejne dni. Jeszcze parę miesięcy temu spalałbym kolejnego analoga z rosnącym poczuciem przegranej. Na złość światu, na złość samemu sobie. Ze świadomością, że popełniam powolne samobójstwo. Coś się zmieniło...
Czytam
viewtopic.php?f=68&t=2408http://forum.e-papierosy-forum.pl/viewtopic.php?f=68&t=2408
tomba 65 godzin. Nie dam rady tak, jak on. Pali od 160 dni, a więc jest nadzieja... Zaciągam się 6 mg. Low, "niska zawartość nikotyny" - wystarcza. Powrót do normalności...

"Skoro nie jest tak, jak miało być
I nie da się żyć, tylko pić i pić,
To jedyny sposób, by zupełnie nie zwariować
To spróbować się czasem ze sobą pomocować.

Jutro obudzę się wysoki jak ktoś,
Komu w końcu znudziło się narzekać na los.
Swobodna ma myśl przepłynie przez mur
Zamiast kryć się, jak kiedyś, i szukać w nim dziur." (VooVoo)
By pies_harry
#50226
Ten opis jak żywcem z Palińskiego "4 pory mroku" :) Swoją drogą polecam, jak ktoś nie czytał, trochę pastiszowe i nierówne, ale jak ktoś lubi dobry kicz tak jak ja, nie będzie zawiedziony.

BTW, po mojej półrocznej przerwie w paleniu powrót też był przez pracę. Papieros w palarni. "Ale przecież ty już nie palisz? Ej stary, daj spokój, ile to już miesięcy? - Po prostu daj tego szluga!" A później, "No, w tej sytuacji to trzeba od czasu do czasu, chociaż jednego". W końcu zmieniłem pracę.
By bodzio102
#57045
Ale mnie potargało :!: Zachciało mi się zapalić analoga tak dla sprawdzenia, jak to jest przed setką. Głupota ludzka nie zna granic, a że "errare humanum est" i "homo sum; humani nil a me alienum puto", to wyciągnąłem z szuflady szluga, co mi został z dawnych czasów. Kurczę, tego się nie spodziewałem - klasyczne objawy zatrucia organizmu :shock: ! Najbardziej ucierpiało serduszko, po 2 godzinach jeszcze się nie uspokoiło. E-p leży obok, ale na niego też nie mam ochoty. Co to się porobiło, ja zatwardziały palacz "załatwiony" przez zwykłego śmierdziela?! I z jednej strony głupio mi, że zapaliłem :oops: . I z drugiej strony cieszę się, że tego doczekałem :D . Dzięki e-paleniu odtrułem organizm - bezcenne! A przy okazji mózg dostał nową informację - palenie analogów nie jest już przyjemnością. I niech lepiej to zapamięta, bo nie mam ochoty na powtórkę z dzisiejszych przeżyć. To by było na tyle, gdyby ktoś się pytał: "Czy się powinno?" :D .
Awatar użytkownika
By StaryChemik
#57124
Do kąta! I wstydzić się! 99 dni? I teraz przyjdzie zresetować licznik... co? ;)
Awatar użytkownika
By decadus
#57127
Jaki reset? :P

W sobotę też wymiękłem (wizyta u teściów :D ). Teściowie jarają analogi jak kominy. A ja właśnie miałem jakąś chwilę bez kopa, później okazało się, że bateria się kończyła. No to poprosiłem teścia o analoga i tu zonk bo też kopa nie miał - czułem tylko duszący dym. Po drugim machu kontrolnym - nic się nie zmieniło - analog trafił pod buta. Nowa bateria i banan na twarzy - jest kop, jest impreza :D
Awatar użytkownika
By roback
#57129
od kupna epe nie miałem analoga w ustach i nie zamierzam nawet próbować. Od kupna epe robię sobie pranie mózgu, żeby w razie awarii epetka nawet przez myśl mi nie przeszło brać się za analoga. Wmawiam sobie, że uratuje mnie guma do żucia :P
Przed kupnem epe, w drodze do pracy wypalałem 3-4 fajki. Teraz jak się zapomnę to pierwszy buch epe następuje po paru godzinach pracy :D
I jeszcze jedno: wprowadziłem żelazną zasadę: nie palę przemieszczając się po mieście na nogach. Wtedy guma do żucia. Na początku było dziwnie, teraz traktuję to jako coś normalnego.
By bodzio102
#57133
StaryChemik pisze:Do kąta! I wstydzić się! 99 dni? I teraz przyjdzie zresetować licznik... co? ;)

Eeee tam... Ja nigdy nie ukrywałem, że zdarza mi się zapalić analoga. Do e-palenia podszedłem z marszu, nic nie obiecywałem, nie postanawiałem - tak jakoś wyszło, że bezstresowo przestawiłem się na e-p. Analog siedział (siedzi?) w mojej głowie i z tym problemem trzeba od czasu do czasu się zmierzyć, inaczej pozostanie nostalgia za czymś utraconym. Przez 99 dni wychodzi mi średnia 2 w miesiącu, jak dla mnie bomba. A od jutra spróbuję liczyć dni bez śmierdzieli, łatwiej będzie zapamiętać (dlatego dzień wcześniej zrobiłem małe pożegnanie z kilkudziesięcioma latami życia) :) .
Awatar użytkownika
By Marek Li
#57145
StaryChemik pisze:Do kąta! I wstydzić się! 99 dni? I teraz przyjdzie zresetować licznik... co? ;)

Nie :lol:
To wszystko zależy od filozofii.
Nie palę bo nie chcę, a nie, bo nie mogę. Mogę palić i jak będę chciał to zapalę!
Nie palę, bo to tak jakby się spotkać z porzuconą kochanką. Kiedyś było fajnie. Ale dzisiaj - można się spotkać ale tylko na kawie :!: Niech nie liczy na bóg wie co :P To samo analogi. Dawne "coś" minęło :lol:
Nie stresuj chłopaka :D
Awatar użytkownika
By poziomka
#57149
Zaczęłam popalać już w średniej szkole ...zresztą wszyscy palili na przerwie w kibelku ...taka to wtedy była moda na palenie :( Rodzice również palili, więc mogłabym powiedzieć, że paliłam od zawsze ...wtedy nikt nie wychodził na fajkę na balkon.
Nie mówiło się również o szkodliwości palenia. Paliło się wszędzie, w pociągu, tramwaju i w gabinecie lekarskim......
Moje uzależnienie od nikotyny nastąpiło bardzo szybko. Organizm jednak wcześnie zaczął dawać oznaki niezadowolenia ...pierwsze zapalenie oskrzeli w wieku 19-tu lat, a potem już ciągle ...najmniejsza infekcja kończyła się długą chorobą ...przyjmowaniem niezliczonej ilości antybiotyków ...a ja nie potrafiłam przestać palić :(
Każde następne zapalenie oskrzeli było trudniejsze do wyleczenia ...zaczęły pojawiać się duszności i stany astmatyczne.
A ja, niewolnica nikotyny inhalowałam do płuc leki, by złapać głębszy oddech ...po czym zapalałam papierosa :(
Dokładnie pamiętam napady duszności ...bałam się, że za chwilę się uduszę ...ale jednocześnie pragnęłam zapalić ...a chęć zapalenia była tak silna, że nie zważając na wszystko przypalałam papierosa ...dusiłam się ...paliłam ...i płakałam :( :(
W końcu w tym roku miarka się przebrała ...jak złapałam we wrześniu infekcję, tak choroba nie ustępowała ...nie pomagały już żadne leki ...choroba się nasilała. Syn w miedzy czasie kupił mi e-papierosa ....nie mogłam się do niego przekonać ...brałam leki i paliłam, trochę analogi, trochę e-papierosa. W końcu wylądowałam w szpitalu z przewlekłym obturacyjnym zapaleniem płuc:( Właśnie tam przestałam palić analogi ...ze wstydu!!! Może nikt nie uwierzy, ale po 5 dniach wróciłam do domu ...już pierwszego dnia niepalenia analogów przestało mi świstać w płucach ...i każdy następny dzień, to powrót do zdrowia :) Wróciłam do domu z postanowieniem, że więcej analoga nie zapalę ...wygrzebałam z szuflady wszystkie fajki i poszłam ostentacyjnie wywalić do śmietnika. Pobyt w szpitalu pomógł mi zrozumieć, że e-papierosy w zupełności mogą mi zastąpić analogi. Dzisiaj już oddycham normalnie i nie muszę sięgać po inhalator.......
Nie powiem, miałam jeden dzień słabości ...i gdybym wtedy nie wyrzuciła wszystkich papierosow z domu, to kto wie.....?
Co prawda krotki mój czas e-palenia, ale już nie ciągnie mnie do papierosa ....nawet boję się pomyśleć, że mogłabym go zapalić ...i znów nie móc normalnie oddychać ...normalnie żyć!
....a może dzięki e-fajce jestem tu z Wami.... :)
By bodzio102
#57157
Marek Li pisze:To wszystko zależy od filozofii.
Nie palę bo nie chcę, a nie, bo nie mogę. Mogę palić i jak będę chciał to zapalę!

Dokładnie! Dlatego bezstresowo podszedłem do dzisiejszego analoga. Na szczęście Tomba śpi, więc nie wysłucham od niego reprymendy :D .
Poziomko, "doszedłem tylko" do porannego kaszlu, to skłoniło mnie do zakupu e-p. I także to, że straciłem bliskich, którzy nie doczekali możliwości e-palenia. Widziałem ich śmierć, a przyczyną był właśnie ten mały śmierdziel, który dał mi tak dzisiaj "popalić"...
Awatar użytkownika
By StaryChemik
#57161
bodzio: mam nadzieję, że odczytałeś mój wpis zgodnie z intencjami, jako żart. 2-3 analogi miesięcznie to praktycznie jest zero. Mnie czasami kusi, aby spróbować jak bardzo to nie smakuje, ale wolę nie ryzykować. Tak właśnie wróciłem do analogów po półrocznym odwyku. Ot, tylko chciałem spróbować.
Nic to - ważne, aby baterie były zawsze naładowane, bo liquid to w kieszeni kurtki noszę na wszelki wypadek.
By bodzio102
#57169
StaryChemik pisze:bodzio: mam nadzieję, że odczytałeś mój wpis zgodnie z intencjami, jako żart.

Jak bym nie widział uśmiechniętej emobuźki :wink: .
StaryChemik pisze:Mnie czasami kusi, aby spróbować jak bardzo to nie smakuje, ale wolę nie ryzykować. Tak właśnie wróciłem do analogów po półrocznym odwyku. Ot, tylko chciałem spróbować.

Czasami lubię poigrać z ogniem :). Poza tym musiałem przekonać się na ile mój mózg mnie zwodzi. Nie ukrywam, że moim zamiarem było rzucenie w ogóle nikotyny pod każdą postacią, a wyszło to, co wyszło - czyli 100 na e-p ( :) ? :( ?).
A co do nieudanego rzucania palenia? Cóż... Mark Twain powiedział: "Rzucenie palenia papierosów jest łatwe; robiłem to już tysiące razy".
By bikermarek
#86104
Jak napisałem w poście powitalnym "palę' e-papierosa od półtora tygodnia. Skończyły mi się kartridże no i chcąc nie chcąc sięgnąłem po "rezerwową" paczkę analogów. Tak naprawdę to nawet nie była rezerwa - po prostu jeszcze je miałem gdy zacząłem e-palić.
Jakoś wcale mi nie smakują a wręcz przeciwnie. Palę bo organizm domaga się swojej dawki nikotyny :( Ale gdyby położyć przede mną gotowego do użycia e-papierosa i tradycyjnego to bez wahania wybrałbym tego pierwszego. Wyrzutów sumienia nie mam, bo nie widzę do tego powodu. wiem, że jak będę miał "zapas" akcesoriów, to tradycyjnego papierosa nie zapalę - nie mam takiej potrzeby. I wszystko to po 27 latach palenia "mocnych" papierosów :D
Na szczęście jutro jadę do Warszawy na zakupy i kupię jakieś dwie buteleczki liquidu.

Pozdrawiam
bikermarek
By bodzio102
#86469
Gdzieś wygrzebał ten wątek? :D Zasadniczo dotyczył on pytania, czy powinno się spróbować jak "smakuje" papieros po dłuższym okresie e-palenia. Czy nie grozi to powrotem do nałogu. Sporo się tu "naprodukowałem", ale psychicznie byłem silnie uzależniony od analogów.
bikermarek, wracasz z konieczności do papierosów i wierzę, że będzie to krótkotrwały powrót. *GOOD* Tylko czemu masz zamiar kupić 2 buteleczki? No chyba, że odpowiedniej pojemności, bo lepiej już nie dopuszczać do podobnej sytuacji. Skoro e-palenie Ci odpowiada, to trzeba zainwestować w liquidy. Na papierosy byś znalazł pieniądze. :wink:
Daj jeszcze znak, jak potoczą się Twoje losy, na razie wygląda na to, że obaj jesteśmy optymistami. :D
Pozdrawiam Marek.
By Pilot353
#86497
Czy powinno? Przecież mamy codziennie styczność z osobami palącymi. Wchodzimy do pomieszczeń w których palił ktoś. Widzimy palaczy przy wejściu do marketu i zawsze dym uderzy w twarz. I jak zapach podoba się gdy już odzyskało się węch. Co robimy gdy w kolejce np do kasy stoi za nami ktoś z wyraźnym wyziewem analogowego palenia. I czy mozna zapomniec ten smak po tylu latach palenia. Mnie przed sięgnięciem po analoga wstrzymuje jedna myśl. Chcę i będę się chwalił że od pierwszego dnia gdy pojawił sie u mnie EP nie zapaliłem. I aby nie kusić losu zawsze będą przy mnie dwa sprawne e petki. Jest czasem myśl aby zapalić lecz po kilku machach ona mija. 18 dni bez. Czy to już czy dopiero czas pokaże.
Awatar użytkownika
By Dżako
#86501
Taaak podstawą do nie sięgania po analogi jest zapas sprzętu i liquidów.Jak widzicie e-palę stosunkowo niedługo ale dzięki temu forum wiedziałem że nie można sobie pozwolić na braki w sprzęcie:). Na dzień dzisiejszy mam 2 modele e-fajek (co i tak w porównaniu z innymi to jestem leszcz) i ponad 100 ml liquidów o różnych smakach i mocy.Do dzisiaj leży sobie tytoń i gilzy w szafce, nawet o nich nie myślę bo zawsze któryś z moich e-papierosów jest gotowy do użycia :)
By bikermarek
#86681
bodzio102 pisze:bikermarek, wracasz z konieczności do papierosów i wierzę, że będzie to krótkotrwały powrót. *GOOD* Tylko czemu masz zamiar kupić 2 buteleczki? No chyba, że odpowiedniej pojemności, bo lepiej już nie dopuszczać do podobnej sytuacji. Skoro e-palenie Ci odpowiada, to trzeba zainwestować w liquidy. Na papierosy byś znalazł pieniądze. :wink:
Daj jeszcze znak, jak potoczą się Twoje losy, na razie wygląda na to, że obaj jesteśmy optymistami. :D
Pozdrawiam Marek.


Miałem na myśli dwie buteleczki liquidu, właśnie po to by mieć zapas. I już mam. Po krótkotrwałym powrocie do analogów z przyjemnością sztachnąłem się (co za słowo :shock: ) e-papieroskiem. Utwierdziło mnie to (ta przyjemność), że do tradycyjnych papierosów nie ma już powrotu.
By bodzio102
#86693
Buteleczka buteleczce nierówna, na początku e-pali się około 2 ml, więc zależy ile kupiłeś.
Baza nikotynowa

Siema. Tak jak w temacie. Poszukuję jakiegoś skle[…]

ursa nano miga 3 razy na biało

Przy włożonym podzie przy zaciąganiu się dioda mig[…]

https://i.ibb.co/Q6VVz26/freemax-gal[…]

JBL SMOKE BOX (JBL GO E-PAPIEROS)

Witam forumowiczów. Jest to mój pierwszy post w[…]

UWAGA! Na blogu Starego Chemika BARDZO WAŻNE informacje! Dotyczą zdrowia i życia.