Bolec pisze:gdzie każdy możne go przeczytać
Powracając do tematu, postaram się być całkowicie neutralny. Chciałbym tylko żeby mi ktoś wytłumaczył jak w takim razie taka ankieta naukowa miałaby wyglądać skoro:
1) nie chcemy pytań ogólnikowych, bo "odpowiedź nie ma sensu medycznego"
2) nie chcemy pytań szczegółowych, bo... bo nie.
Powtarzam - NIKT nie proponuje takich pytań do ankiety wypełnianej przez niefachowców. Stawianie natomiast pytań, na które odpowiedź nie ma sensu internistycznego stanowi o tym, że ankieta udaje tylko naprawdę medyczną.
I w ten oto sposób doszliśmy do punktu, w którym ja np. już kompletnie nie mam pojęcia jak powinna wyglądać ankieta medyczna z prawdziwego zdarzenia.
Pomożecie mi zrozumieć?
Postaram się, możliwie krótko, choć to niełatwe, bo trzeba tu streścić kilka podręczników i doświadczenie naukowca. Dla zrozumienia mojej wypowiedzi trzeba przeczytać wszystko do końca tego postu. Nie dlatego, że jestem taki "mundry", ale dlatego, że to jest naprawdę trudne.
Więc. Takich badań
nigdy i nigdzie nie prowadzi się metodą ankietową. Nie da się skonstruować ankiety, która gromadzi wszystkie niezbędne niuanse do oceny stanu zdrowia, wpływu preparatu (urządzenia) na zdrowie itd. (a o to niby ma w ankiecie dra G. chodzić). To się robi zupełnie inaczej.
Badania np. leków albo stanów chorobowych mogą być prowadzone tylko kompleksowo (ankietą się tego nie załatwi), i to przez wybrane ośrodki medyczne (na ogół kliniki uniwersyteckie i instytuty uczelniane, czasem państwowe). Nie są w stanie podołać temu zwykłe oddziały szpitalne ani poradnie, ponieważ nie są to ośrodki naukowe z odpowiednim personelem, wyposażeniem, kontrolą etyczną itd.
Wymagają gruntownej znajomości EBM (
evidence based medicine, medycyny opartej na niepodważalnych dowodach) i wysokich umiejętności w danej dziedzinie. Na badania tego rodzaju składają się: wywiad (pytania i wnioski z nich), badanie fizykalne i badania laboratoryjne / obrazowe - powtarzane wielokrotnie. Wynika to między innymi z tego, że ludzie (badani) nie są w stanie obiektywizować stanu swojego organizmu. To przekracza ich możliwości, więc nie można się opierać na ich opinii.
Na przykład zdanie (posłużę się przykładem
@Bolca) "Od miesiąca mam rzeżączkę" dla badającego lekarza nie niesie żadnej treści. Że każdy człowiek może mieć rzeżączkę, to wiemy. Ale czy akurat ten? To dopiero zbadamy. (Po badaniu okazuje się, że pacjent pomylił rzeżączkę z zapaleniem oskrzeli, bo coś mu w nocy w płucach rzęziło).
Przykład lepszy: lekarz nie powinien leczyć samego siebie, bo nie potrafi poprawnie rozpoznać ani zdefiniować objawów, które u niego występują. W 80% przypadków ustali niewłaściwe rozpoznanie, a leki zadysponuje (sobie) niecelowo, często po prostu ze szkodą dla siebie. Musi go badać i leczyć ktoś inny. (Powiedzenie
medice cura te ipsum - lekarzu, lecz się sam, jest ironiczne i / albo złośliwe).
Z tego właśnie powodu ankieta na temat stanu zdrowia lub wpływu na stan zdrowia mija się z celem, ankietowani są nieobiektywni, a zbudowanie pytań zmuszających do obiektywizmu jest niemożliwe. Sens mają tylko takie ankiety, które (w przemyślany zresztą sposób) badają stan umysłu (np. w psychiatrii i psychologii) oraz poglądy (w socjologii, marketingu). Nie ciała. Przygotowanie dobrej ankiety tego typu trwa długo, wymaga badań poprzedzających i testów sprawdzających rzetelność. Ankieta taka musi być wsparta precyzyjnym mechanizmem badania statystyk, doborem ankietowanych ze zrównoważeniem typów osób (nie mogą to być osoby dobrane przypadkowo, ponieważ wyniki będą się przesuwały na krzywej niezgodnie z prawdą o strukturze społecznej, o obiekcie badania i osobie badanej). O wynikach ankiety decyduje poprawnie zebrany zbiór danych. Nie może być chaotyczny.
Pytania ankietowe powinny być formułowane tak, żeby ankietowany je rozumiał, a jeśli rozumie, to nie opacznie. Klasyczny przykład z podręcznika metodologii nauk:
Pytanie (kierowane
do osób zdrowych) -
Czy miał(a) Pan(i) dzisiaj rano wypróżnienie. Odpowiedzi: 2/3 odpowie
tak, 1/6 odpowie
nie, 1/6 odpowie
nie wiem. Natomiast, gdyby zadano pytanie poprawnie:
Czy robił(a) Pan(i) dzisiaj rano kupę, wszyscy odpowiedzieliby
tak.
W ocenie ankiety dra Goniewicza w ogóle nie wypowiadam się, jak należy tę ankietę sformułować, do czego ma służyć i co autor chce zbadać. To jego sprawa. Problem polega na tym, że z tej ankiety kompletnie nic nie wynika, ale kształt niektórych pytań wskazuje na
z góry przyjętą tezę skierowaną przeciw e-papierosowi.
Jest bardzo prawdopodobne, że autor zastosował "technikę pytania pojedynczego". Polega ona na tym, że chcąc uzyskać odpowiedź na jedno pytanie, obudowuje się je dziesiątkami innych, tak żeby odpowiadający nie wiedział, które pytanie jest naprawdę istotne. Taki sposób badania ankietowego stosują między innymi dziennikarze, marketingowcy, z rzadka psycholodzy, czasem ktoś, kto chce udowodnić kontrowersyjną tezę albo obalić tabu. Osobiście (jako potencjalny ankietowany) zawsze obawiam się takich ankiet, bo mogą być skierowane przeciwko mnie.
Przykład: Trener reprezentacji piłkarzy chciał wiedzieć, czy publiczność zaakceptuje pewnego piłkarza w kadrze. Poprosił więc pewien portal internetowy, żeby umieścił ankietę zbudowaną następująco:
Pytanie 1. Który piłkarz najlepiej się spisał w meczu takim a takim (tu seria nazwisk wypisanych spod dużego palca, a wśród nich nazwisko ważne dla trenera).
Pytanie 2. Który piłkarz dysponuje najlepszą techniką gry (znowu te same nazwiska).
Pytanie 3. Który piłkarz najlepiej się sprawdzi, jeśli sędzia wykluczy jednego lub dwóch zawodników z drużyny (nazwiska).
Pytanie 4. Którego piłkarza wypowiedzi w mediach uważasz za najciekawsze i najtrafniejsze (nazwiska).
Odpowiadający sądzili, że chodzi o ranking piłkarzy, a chodziło tylko o to, czy dany piłkarz zostanie wybrany w jednym z pytań. Oczywiście odpowiedzi na pytania 1., 2. i 4. były zupełnie nieistotne. Rzeczywista ocena zawodnika w umyśle odpowiadających zawierała się w globalnej odpowiedzi na pytanie 3., ale to naprawdę trudno zgadnąć, jeśli się tej ankiety samemu nie konstruowało. Jeżeli nazwisko piłkarza znajdzie się wśród często wskazywanych osób w tym właśnie pytaniu, to znaczy, że zostanie zaakceptowany przez ogół. Większość zaakceptuje takiego zawodnika, który sprawdza się w najtrudniejszej sytuacji (tzn. tu: kiedy drużyna gra w dziesiątkę lub dziewiątkę).
Nie dziwię się, że grupa naszych kolegów skierowała do Śląskiego Uniwersytetu Medycznego pytania, o co w tym wszystkim właściwie chodzi i kto za tym stoi. Czy dr Goniewicz, powołując się na tę uczelnię, naprawdę ją w tej ankiecie reprezentuje?
Przy okazji: tu znajduje się adres do całej mojej wypowiedzi nt.
ankietyPS. Do innej wypowiedzi @Bolca.Lekarz nie musi pytać konkretnie, "czy pan ma rzeżączkę / wiewióra", bo ma w swoich zasobach językowych o wiele lepsze pytania. Najczęściej stosuje się pytania złożone (często celowo nie po kolei): naprowadzające, krzyżujące i podsumowujące (sprawdzające). Byłoby to mniej więcej tak: "Czy miewa pan wyciek ropny z cewki moczowej?" Jeśli "tak", to następne: "Czy odczuwa pan ból w czasie oddawania moczu?". Jeśli na poprzednie było "nie", to "Czy widział pan krew w swoim moczu?" - i tak dalej. Odpowiedzi sumują się we wniosku, który z tego odpytywania wyciągnie lekarz. Zasada jest prosta: to nie jest proste.