EPF
Rzuciłeś palenie lub e-palenie? Podziel się z innymi jak to zrobiłeś!
By jadwigapi
#277928
Palę - bo lubię.
Zamieniłam nałóg papierosowy na e-papierosowy i z tego powodu wcale nie czuję się zniewolona i nie widzę powodów do kompleksów.

Zamieszczam artykuł, który przechowuję już parę lat i pod którym się też mogę podpisać.

"Kiosk - Onet.pl Wiadomości - 23.11.2006
Anna Szulc/06:00
Prasa polska: Przekrój
Dyktatura niepalących

Niepalący są w większości, a za ich plecami stoi światowa moda na niepalenie. Dlatego gnębią polskich palaczy psychicznie i ekonomicznie.
Nowy totalitaryzm dotyka nawet polskich noblistów.

Polski palacz miewa dziś ponure sny - śni mu się paczka papierosów za 10 i więcej złotych, na
którą i tak nie będzie go stać, bo za palenie zostanie usunięty z pracy. Śni mu się pub, do którego
przyszedł użalić się nad swoim losem, lecz w którym piwo podaje się już jedynie klientom bez
nałogów. Śni mu się nawet własny balkon wzięty pod czujną kontrolę niepalącego Wielkiego Brata.
Polskiemu palaczowi śni się dziś amerykański sen.

"Mili niepalący, którzy tak bardzo zapatrzyliście się na piękną Amerykę, przy których nigdy bez
waszej zgody nie zapalę, bo byłoby to zwykłe chamstwo, chcę wam powiedzieć, że uwielbiam palić
- wyznaje na jednym z internetowych forów 23-letnia studentka Karolina z Wrocławia.
- Uwielbiam to robić, bo palenie mnie inspiruje, bo dzięki papierosom przychodzą mi do głowy wspaniałe pomysły,
bo to, że palę, odróżnia mnie od kółka różańcowego i mojego psa Leona, bo dzięki papierosom znalazłam cudownych przyjaciół,
bo papierosy palą dziś oprócz robotników głównie studenci, artyści, pisarze i poeci. Uwielbiam zaciągać się szkodliwym dymem,
jak inni uwielbiają niszczyć sobie wzrok, grając co noc w madżonga na komputerze, a inni rujnować swoje zdrowie,
obżerając się hamburgerami.
I nikomu nic do tego".

Społeczny odpad
A jednak innym wiele do tego. Przede wszystkim właśnie niepalącym, których w imię zdrowia
publicznego i walki z biernym paleniem wspierają dziś jawnie politycy, pracodawcy, a nawet
kilkudziesięciu działaczy osiedlowych w Poznaniu. Ci ostatni niedawno przegłosowali zakaz palenia
na balkonach blokowiska zasiedlonego przez osiem tysięcy mieszkańców. W związku z czym
osiedlowi nałogowcy mogą dziś kopcić jedynie w mieszkaniach, w których dotąd nie palili z szacunku dla niepalących członków rodziny.
Nieliczni z nich mogą jeszcze zapalić w pracy, o ile w ich zakładzie pracuje ponad 20 osób, a pracodawca szanuje obowiązujące jeszcze prawo
i przygotował dla swoich pracowników palarnię, najczęściej w ciasnym, źle wentylowanym pomieszczeniu w okolicach pracowniczej toalety.
- Choć takich jak ja jest wciąż w Polsce dziewięć milionów, to większość czuje się jak społeczny
odpad - żali się krakowska pracownica biurowa Agata Wolibóg, palaczka z 15-letnim stażem. - Od
śmieci odróżnia nas jedynie to, że śmieci nie mają poczucia winy, a w nas wywołuje się takie
poczucie na każdym kroku. Jak tak dalej pójdzie, nikt nie będzie widział we mnie kompetentnego
fachowca, a jedynie chodzącego na dwóch nogach raka płuc.
Jej pracodawca od czasu do czasu puszcza sobie ukradkiem dymka w swoim gabinecie. - Ale ze
względu na polityczną poprawność zepchnął palących pracowników do podziemia. W przenośni, bo
coraz głośniej przyznaje, że oczyści firmę z ,palącego problemu", i dosłownie, bo palarnię urządził
nam w starej kotłowni. Ostatnio paliłam w towarzystwie kota szczurołapa. A przecież należą mi się
takie same prawa jak innym, nie jestem gorszym pracownikiem niż ci, którzy na przykład nałogowo
piją kawę albo łykają garściami tabletki od bólu głowy - zwraca uwagę Agata Walibóg.
Na razie jednak o kawoszach i lekomanach jest w Polsce cicho. Na cenzurowanym jest palenie,
choć wiele statystyk wskazuje, że ani coraz bardziej restrykcyjne zakazy, ani regularne podwyżki
cen papierosów - w przyszłym roku najpodlejsze papierosy mają kosztować co najmniej osiem
złotych - nie mają większego wpływu na liczbę palaczy, także w Polsce (patrz "Przekrój" numer
9/2006). - Mają jedynie wpływ na skalę przemytu zza naszej wschodniej granicy - twierdzi Jerzy
Skiba z Krajowego Stowarzyszenia Przemysłu Tytoniowego.

Najgorsi neofici
Tymczasem wszystko wskazuje na to, że los palaczy z poznańskiego osiedla stanie się wkrótce
udziałem wszystkich palących Polaków. W Sejmie trwają prace nad przepisami, które na wzór
rozwiązań stosowanych przede wszystkim w Stanach Zjednoczonych, ale także w niektórych
krajach Europy, mają doprowadzić do tego, że papierosy, przynajmniej oficjalnie, będzie można
palić wyłącznie we własnym domu.
Taką opcję promuje przede wszystkim poseł PiS i były palacz Tadeusz Cymański.
- Popadniemy w skrajność, zmusimy sporą część naszego społeczeństwa do szukania rozwiązań
niezgodnych z prawem - prorokuje Ewa Kopacz, posłanka PO, przewodnicząca sejmowej komisji
zdrowia (paląca). - Nie wierzę, by Polacy dostosowali się do zakazów w stylistyce Wielkiego Brata
kontrolującego wszystkie sfery naszego życia. To nie leży w naszej naturze.
Zdaniem Kopacz, która zasadniczo jest za ograniczeniem palenia w przestrzeni publicznej, zbyt
rygorystyczne podejście do palaczy wynika, po pierwsze, z mody, która prędzej czy później,
podobnie jak moda na prohibicję, minie. A po drugie, wynika z braku szacunku dla słabości
bliźnich.
- Najgorsi są neofici - zauważa Maciej Miąsik, programista i znany twórca gier komputerowych,
niepalący. - To oni najchętniej wciskają społeczeństwu, że palacze niszczą ich zdrowie. A prawda
jest taka, że palacze niszczą zazwyczaj wyłącznie swoje zdrowie i mają do tego święte prawo.
Minęły już dawno czasy, w których wszyscy musieli robić i myśleć to samo. Ja też pamiętam czasy
terroru nikotynowego, w których niepalący nie mieli prawa do obrony. Dziś osobiście nie znam
palącej osoby, która nie liczyłaby się z obecnością osoby niepalącej.
Niestety, coraz częściej bywa odwrotnie. - Palaczy spycha się do publicznych nizin - mówi Miąsik -
coraz częściej dając im do zrozumienia, że są głupi, słabi i bez sensu. A ja tymczasem zawsze
chętnie przebywam tam, gdzie palacze. Zawsze tam, gdzie zbierają się nałogowcy, atmosfera jest
może zadymiona, ale jednocześnie gorąca i twórcza. Lubię palaczy i bardzo im dzisiejszych czasów
współczuję. Mam nadzieję, że miną.
Krakowska malarka Teresa Wań, nałogowiec od 12 lat, nie ma wątpliwości co do przyszłości
palących w Polsce. - Będziemy prześladowaną powszechnie elitą, znaczącą kulturowo alternatywą
dla kolorowej, plastikowej popkultury o świeżym oddechu gumy do żucia - twierdzi. - Będziemy we
własnym gronie śmiać się z kolejnych misjonarzy, którzy będą nawracać nas na drogę
antynikotynowego zbawienia, będziemy ich bojkotować równie mocno, jak oni bojkotują dziś nas.
Fakt, misjonarzy jest coraz więcej. W Bydgoszczy niepalący pracownicy prywatnego zakładu
mięsnego dostają 50 złotych dodatku do pensji. Właściciel firmy zmusił całą załogę do podpisania
oświadczenia, że nikt w pracy palić nie będzie. Coraz częściej palący mają mniejsze szanse na
znalezienie pracy niż kandydaci bez nałogu. Co zresztą niezgodne jest z unijnymi przepisami, które
wyraźnie nakazują równe traktowanie pracowników nie tylko ze względu na kolor ich skóry czy
wyznanie.
- Wydawało mi się do niedawna, że żyjemy w wolnym świecie, a palenie papierosów jest
dopuszczalne, skoro wciąż możemy je kupić w kioskach - przyznaje Wanda Krotkiewicz,
urzędniczka z Katowic, której pracodawca zagroził niedawno zwolnieniem z pracy. Rzecz jasna, z
powodu papierosów. Urzędniczka próbowała już rzucić palenie siedem razy. - Zawsze z
przekonaniem, że wreszcie dołączę do grona szczęściarzy wyzwolonych z nałogu - dodaje. - Ale
dobra wola palacza nie zawsze wystarczy. Czasem w grę wchodzą inne czynniki, choćby stres, z
którym nie wszyscy potrafimy się jednakowo uporać. A czasem po prostu w rzuceniu palenia
przeszkadza nam sympatia dla papierosa.

Czule zobowiązani
Z papierosem w Polsce najgłośniej sympatyzuje Marcin Świetlicki:
"Mój mały przyjacielu papierosie. / Spędziłem z tobą więcej czasu niż z kimkolwiek. / Niszczymy się
nawzajem, czule / zobowiązani" - pisze poeta nieustająco poirytowany dyktaturą niepalących.
Podobnie jak poetka noblistka Wisława Szymborska, która większość swoich wierszy napisała w
pozycji leżącej, z tlącym się w ręku papierosem. A w jednym z felietonów wyobraziła sobie, co by
było, gdyby w gronie niepalących Polaków znalazł się człowiek, któremu udało się dotrzeć do
bieguna północnego nago bez żadnych odmrożeń. I co by się stało, gdyby nagle zapalił? Obnażyłby
się znacznie bardziej niż dotychczas.
"Nie byłoby końca pytaniom: czemu pali, od kiedy pali, czy próbował rzucić i dlaczego jeszcze nie
przestaje" - pisze z pewną ironią Szymborska.
Z tymi, którzy rozumieją i szanują jej słabość, poetka chętnie dzieli się anegdotą o pewnym
polskim mieszkającym na stałe we Francji profesorze zaproszonym na sympozjum do Stanów
Zjednoczonych [chodzi prawdopodobnie o profesora Piotra Słonimskiego, światowej sławy genetyka
- przyp. aut.]. Kiedy profesor dotarł do amerykańskiego hotelu, grzecznie poprosił o pokój dla
palących.
- Nie mamy pokojów, w których można palić - usłyszał od recepcjonisty. Naukowiec postanowił
więc puścić dymka w hotelowym holu.
- Nie mamy holu, w którym można palić - usłyszał ponownie. Kiedy dowiedział się, że palić nie
wolno mu nawet przed hotelem, chwycił za walizki i zamówił taksówkę. Na lotnisko. I pierwszym
lepszym samolotem wrócił na Stary Kontynent.
To zdarzyło się jednak kilka lat temu, w czasach gdy - przynajmniej w Europie - palący z
niepalącymi żyli w poszanowaniu swoich praw i w sporej symbiozie.

poleca:
Więcej na http://www.przekroj.pl »
Dyktatura niepalących - Kiosk - Onet.pl Wiadomości - 23.11.2006"
By 1krzysztof
#278192
Z regionów, które znam, to właściwie jedynie w krajach azjatyckich (z wyjatkami, jak n.p. Hongkong), palenie jest powszechne i powszechnie akceptowane.
W strefach t.zw. "cywilizowanych" robi się prawdziwa paranoja z zakazami palenia i stosunkiem do palących. Zaczyna to przypominać Orwell'owski świat.
Z tego zresztą powodu, przerzuciłem się na e-p i mam to wszystko w dupie.
By jadwigapi
#278217
Wszyscy przeszliśmy na e-p i mamy to w d... , ale ja nie udaję że chcę zerwać z nałogiem.
Uwielbiam e-p.
By Nep
#278328
Bardzo fajny art. Niesamowicie prawdziwy.

1krzysztof pisze:Z regionów, które znam, to właściwie jedynie w krajach azjatyckich (z wyjatkami, jak n.p. Hongkong), palenie jest powszechne i powszechnie akceptowane.

Okej, ale zwróćmy uwagę na kulturę palenia.
Kiedyś, dawno temu, byłem w Auschwitz. Naturalnie napotkałem kilka wycieczek azjatyckich. ŻADEN palacz nie wyrzucił JEDNEGO kiepa na ziemię. Nie ważne, czy w samym obozie, czy poza jego terenem.
Powiem więcej - KAŻDY palacz miał ze sobą pudełeczko, do którego strzepywał popiół. Pudełeczko opróżniał dopiero przy śmietniku.
I nie do pomyślenia było dla nich palenie przy niepalących - czy w grupkach, czy pojedynczo, zawsze oddalali się od niepalących.
Niestety prawda jest taka - u nas się pali na klatkach, przy przystankach, w toaletach, w grupie ludzi itp. a kiepy wyrzuca się gdzie popadnie. Akurat śnieżek stopniał i mamy piękny przykład "przebiśniegów".

jadwigapi pisze:Wszyscy przeszliśmy na e-p i mamy to w d...

A ja właśnie w czterech literach tego nie mam. Nienawidzę narzucania woli, braku konsekwencji.
Jak to Wolter powiedział:
„Nienawidzę twoich poglądów, ale będę do końca życia bronił twojego prawa do ich głoszenia”

Oglądał ktoś może South Park? Kojarzycie odcinek "The Death Camp of Tolerance"? Fragment z wycieczką do Muzeum Tolerancji:
Museum of Tolerance lady: We have to accept people for who they are and what they do. (she sees a man smoking) Hey! What the hell are you doing!?!
Man: I was just uh......
Museum of Tolerance lady: There's no smoking in the museum!
Man: But I'm not in the museum.
Museum of Tolerance lady: Get out of here you filthy smoker!
Gerald: Yea dirty lungs!
Sharon: Go ahead and kill yourself stupid tar-breath!
Chris: Dumbass!
Mr. Tweek: Get outta here!

I tak najpiękniejszym dla mnie jest to, że nie ma takiej nagonki na alkohol! Fakt, alkohol piją niemalże wszyscy (oczywiście przy różnych okazjach, w różnej formie i różnych ilościach), no ale porównajmy nałogowe palenie do nałogowego picia. Jeśli palisz:
- nie zrujnujesz finansowo swojej rodziny;
- nie spowodujesz wypadku po zażyciu;
- nie będziesz agresywny;
- nie wpadną ci do głowy "fajne pomysły";
- nie zaniechasz obowiązków pracowniczych. I tak dalej, i tak dalej.
Ergo - paląc szkodzisz głównie sobie, pijąc nałogowo - najczęściej też wszystkim wokół.
I dlaczego nagonki nie ma? Raz, jak mówiłem - piją prawie wszyscy. Dwa - niesamowite zyski państwa. Trzy - pijanym społeczeństwem łatwiej się steruje (tak tak, wódka tanieje) :wink:
A pomyślcie, ilu widzieliście bezdomnych (a nikt nie powie, że państwu czy społeczeństwu przynoszą oni pożytek), którzy stracili wszystko z powodu palenia?

Geez. Tego właśnie nienawidzę. Chore manipulowanie ludźmi. Udane! :wink:
By 1krzysztof
#278338
jadwigapi pisze: ale ja nie udaję że chcę zerwać z nałogiem.

Ja też nie. :D

Nep pisze:Okej, ale zwróćmy uwagę na kulturę palenia.

Zwróćmy uwagę na kulturę w ogóle. I nie ma to nic wspólnego z papierosami. Niedopałek, czy skasowany bilet lub papierek od cukierka.
By Nep
#278339
Nie zgodzę się. Większość znajomych mi ludzi żadnych papierków na ziemię nie rzuci, kiepa - oczywiście. Bo raz - wszyscy tak robią, dwa - papierki to sobie można w kieszeń wrzucić i opróżnić ją przy okazji, a z kiepami co? Nosić w łapie aż się napotka jakiś śmietnik, których ciągle brakuje? Czy szukać miejsca do odgaszenia, a później nosić - jak papierki - w specjalnie do tego przeznaczonej torebce, może jeszcze martwiąc się, czy się nie tli albo nie wysypuje?
Dwie różne sprawy.
By 1krzysztof
#278347
Może masz rację. Nie przyglądam się specjalnie zachowaniom ludzi. Kiedy jeszcze paliłem analogi, to wyrzucając niedopałek szukałem kosza lub, w ostateczności, spuszczałem go do studzienki (jak już palił w palce :D ).
Stąd moja ocena według osobiście stosowanych norm.
Awatar użytkownika
By misiut
#301518
jadwigapi pisze:Ci ostatni (działacze osiedlowi - przyp.) niedawno przegłosowali zakaz palenia
na balkonach blokowiska zasiedlonego przez osiem tysięcy mieszkańców.


Muszę powiedzieć, że nie jest to takie absurdalne. W moim bloku pali sąsiad pode mną, i dym, w sensie zapachu, wlatuje do mojego pokoju. Nic dziwnego, skoro pali raptem 3-4 metry pode mną... Ponieważ jednak zdarza się to tylko 2-3 razy w ciągu wieczoru, mi - jako byłemu palaczowi, zbytnio to nie przeszkadza. Rozumiem potrzebę, i staram się stosować zasadę "żyj, i pozwól żyć innym". Poza tym gdybym się czepiał to byłbym hipokrytą, ponieważ średnio raz w tygodniu wybieram się do knajpy, w której dym można praktycznie kroić nożem ;)

Z drugiej strony, potrafię sobie wyobrazić sytuację, w której ten sam sąsiad kopci średnio co pół godziny, i to jeszcze jakieś wynalazki w stylu nabijanych tutek, najtańszym tytoniem na wagę, który wali bardziej niż Klubowe. W tej sytuacji rozumiem też osoby, chcące się uwolnić od problemu zalatującego smrodu.

jadwigapi pisze:W związku z czym
osiedlowi nałogowcy mogą dziś kopcić jedynie w mieszkaniach, w których dotąd nie palili z szacunku dla niepalących członków rodziny.

Myślę że sąsiadom też jakiś tam szacunek się należy, jeżeli weźmie się pod uwagę sytuację którą przedstawiłem w poprzednim akapicie. Może jestem naiwny, ale mam nadzieję, że scenka "modlitwy na balkonach" nakreślona w "Dniu świra", o ile smutno/śmieszna, to mimo wszystko była uogólnieniem...

jadwigapi pisze:... palarnię urządził nam (pracodawca) w starej kotłowni. A przecież należą mi się takie same prawa jak innym, nie jestem gorszym pracownikiem niż ci, którzy na przykład nałogowo piją kawę albo łykają garściami tabletki od bólu głowy - zwraca uwagę Agata Walibóg.


Niestety zarzut jest nielogiczny - przecież każdy ma prawo palić w tej kotłowni, nie tylko palacze? I nikt nie ma prawa palić poza nią? - to jest akurat przykład prawa traktującego równo wszystkich. Tak krzywdzące dla niektórych, ale to cena życia w społeczeństwie.
Natomiast porównywanie do niektórych innych używek mija się z faktami. Chciałbym zobaczyć "tolerancyjność" autorki wypowiedzi jeżeli ci uzależnieni od kawy mieli by np. silny problem z żołądkiem i po każdej kawie bekali przy wszystkich? A ci co łykają tabletki wymiotowali po nich i chcieliby to robić do podręcznej wanienki, bo co prawda innym to przeszkadza, ale nie chce im się wychodzić?
Już nie wspomnę o tych uzależnionych od fasolki po bretońsku... ;)

Podsumowując, w nawiązaniu do "zakazu balkonowego" i poczucia "nieuzasadnionej niesprawiedliwości" - niektórzy palacze muszą odpowiedzieć sobie na pytanie jak by reagowali, gdy ktoś z sąsiadów co chwilę robił sobie grilla na balkonie - to jest adekwatna analogia. Wtedy palacz ma sytuację, w której nie rozumie, jak ktoś może być uzależniony od pieczonych kiełbasek aż w takim stopniu, żeby mu smrodził cały dzień pod oknem. (BTW: jakby nałogowy grillownik zaczął gotować "na parze", to jak jakby przeszedł na e-P ;)

Natomiast co do sugerowanego stygmatu "odpadu" - niezaprzeczalnym faktem jest "zapach" osoby palącej, jeżeli komuś zapach przeszkadza, albo wręcz odrzuca, to dany palacz nie może się dziwić, że jest traktowany inaczej np. na gruncie towarzyskim. Ponownie przedstawiając analogię zrozumiałą dla palacza - sugeruję, żeby pomyślał szczerze o tym, jak reaguje na przesiąkniętą tanim winem osobę bezdomną.

Paliłem ponad 10 lat. Są mi znane problemy palaczy. Zamiast się użalać nad sobą poszedłem na kompromis - wybrałem E-P.
Baza nikotynowa

Siema. Tak jak w temacie. Poszukuję jakiegoś skle[…]

ursa nano miga 3 razy na biało

Przy włożonym podzie przy zaciąganiu się dioda mig[…]

https://i.ibb.co/Q6VVz26/freemax-gal[…]

JBL SMOKE BOX (JBL GO E-PAPIEROS)

Witam forumowiczów. Jest to mój pierwszy post w[…]

UWAGA! Na blogu Starego Chemika BARDZO WAŻNE informacje! Dotyczą zdrowia i życia.