EPF
By jalens
#266836
Prace nad pierwszymi "bezpiecznymi" papierosami mają długą historię. I niejednokrotnie prowadzą w ślepe zaułki. Najbardziej chyba znany jest taki niewypał, jak wprowadzenie w latach 50. do papierosów Kent kilku generacji filtrów z tzw. krokidolitu, czyli odmiany... azbestu. Jak wykazały badania, filtry te nie przepuszczały sporej części substancji uznanych wówczas za rakotwórcze. Takie leczenie dżumy cholerą - krokidolit po kilku latach okazał się o wiele bardziej kancerogenny od spalania wszystkiego, co w tytoniu najgroźniejsze.

Od lat 60 coraz więcej i dosadniej mówiono o szkodliwości papierosowego dymu. W kolejnej dekadzie koncerny tytoniowe zaczęły przegrywać pierwsze procesy o odszkodowanie wytaczane przez adwokatów palaczy, którym palenie tytoniu zaszkodziło. W latach 80 niemal każdy palacz, który dostał rozedmy, raka płuc czy krtani mógł się spodziewać pieniędzy od producentów papierosów. Po 1990 o odszkodowania występowały też niepalący członkowie rodzin palaczy. I wielu takie odszkodowania otrzymało.

Paradoksalnie osądzeniu nie podlegał dym tytoniowy i te 4 tys. niezdrowych substancji, jakie wdychają "papierosiarze", ale głównie reklama, na którą koncerny tytoniowe wydawały miliony dolarów. Amerykańscy prawnicy są specjalistami od wynajdowania "kruczków" i wyszukiwania faktów, które da się udowodnić przed sądem. Wszak Al Capone poszedł do kryminału nie za gangsterkę, ale za oszustwa podatkowe. Odszkodowania płacone przez koncerny tytoniowe nie były zasądzane za trucie klientów, ale za ich oszukiwanie w reklamach o "zdrowych i bezpiecznych" papierosach. Jeszcze nikomu nie udało się udowodnić, że potrafi wyprodukować papierosy, które mniej szkodzą. W każdym razie nie udało się przed amerykańskim sądem.

Bezpieczniejsze palenie stało się w latach 50. obsesją wielu firm produkujących papierosy. W latach 80. RJ Reynolds oraz Philip Morris pracowały nad bezdymnym papierosem Premier. U źródła stał marketingowy pomysł, aby skupić się w promocji na fakcie, iż jest to forma zażywania tytoniu, która nie szkodzi otoczeniu. Oba koncerny, głównie RJR, rażone już przez prawników wysokimi odszkodowaniami, chciały się zabezpieczyć na wszystkie strony i każdy etap prac nad Premierem okupywany był drogimi badaniami w niezależnych ośrodkach chemicznych, farmaceutycznych i medycznych. Głównie na takie ekspertyzy poszedł miliard dolarów.

Obrazek

Premiera wprowadzono na rynek w 1988 roku. Tak to już było w XX w., że większość wynalazków było po prostu twórczym rozwinięcie starych pomysłów. W tym wypadku do papierosa zaimplementowano znany od wielu pokoleń orientalny system palenia - to był taki shishowy mod. Oklejona bibułką papierosową aluminiowa gilza zawierająca tytoniowy granulat nasączony glikolem propylenowym to odpowiednik miseczki na tytoń z melasą, nad nim znajdował się odizolowany szklaną tkaniną "zbiornik na węgielek". Po rozpaleniu węgielka granulat nie był spalany, a prażony na podobnej zasadzie jak w fajce wodnej. Dym (czy raczej mgiełka glikolowo-tytoniowa) nie śmierdział jak ten z tradycyjnych papierosów, było go zresztą o wiele mniej niż w najsłabszym nawet e-papierosie z Chin.

RJR dmuchał na zimne - granulat, jaki otrzymywano z tytoniu miał być zdrowszy (ta obsesja!), więc dzięki specjalnej preparacji (podgrzewanie, nawilżanie, fitrowanie, wiązanie chemiczne) pozbawiano substancję do papierosów dużej części substancji rakotwórczych. Na dobrą sprawę, najpierw sporządzano z tytoniu coś na kształt niedoczyszczonego e-liquidu, którym potem nasączano coś na kształt tekturowych trocin-granulek. I właśnie te trociny poddawane zostawały węgielkowemu podprażaniu.

"Papierosy" do prażenia z czubkami z wkładką z węgla drzewnego pakowano normalnie, po 20 szt. i opatrzone ulotkami oraz prasowymi reklamami a także artykułami sponsorowanymi rzucono je do trafik, do drugstorów na na stacje benzynowe. Jak dzisiaj wspominają tytoniowi emeryci - z wielkimi nadziejami na ogromny zysk.

Premier poniósł straszliwą klapę. Palaczom nie smakował zupełnie - głównie przez to, że piekielnie trudno było węgielek rozpalić jedną zapałką. Kolejną złą cechą okazała się chłonność podówczas używanego węgla - wsysał wszystkie smrody z siarki z zapałczanych łebków, infekował się oparami benzyny, pielęgnował złe zapachy z mieszanek propanowo-butanowych. Na dobrą sprawę nie można było papierosa Premier położyć obok grilla czy kuchennego piekarnika - łapał kotleta w kilkanaście sekund. Chłonął też każdą chemię.

Były to jednak - jak się okaże w niespełna 10 lat później wady do szybkiego usunięcia. Tak naprawdę Premiera dobili amerykańscy prawnicy... Marketingowcy nie wytrzymali - pomysł aby skupić się w trakcie kampanii promocyjnej na mniejszej szkodliwości nowych "papierosów" dla otoczenia, wydał się specjalistą od reklamy niewystarczający. Znów ukazały się na ulotkach oraz w prasie sabały o papierosach "bezpiecznych" dla palaczy. I tuś mi bratku - do producenta trafiły niemal natychmiast pisma przedprocesowe. Od antynikotynowych stowarzyszeń, od autorytetów oraz osób prywatnych, a nawet w imieniu lokalnych samorządów.

Koncern wynajął firmy, które w całym kraju zebrały ze sklepów wszystkie paczki Premiera, zawiozły je na wysypiska i komisyjnie spaliły. Miliard w plecy!

O nie, z takimi stratami trudno się amerykańskim kapitalistom pogodzić. Po 2 czy 3 latach do pomysłu powrócono, aczkolwiek przez kolejne lata pracowano nad "projektem Eclipse" w tajemnicy takiej, jaka miała miejsce w Penemunde przy projekcie V2.

W 1996 roku Eclipse (po polsku "zaćmienie") wprowadzone zostaje do sprzedaży w kilku stanach i kilku miastach USA. Wyeliminowano większą część wad Premiera, dopracowano się lepszego granulatu, uaktualniono większość poprzednich ekspertyz i, przynajmniej na początku, skoncentrowano na mniejszym wpływie Eclipse na biernych palaczy. 2 smaki - tytoniowy oraz mentolowy, każdy smak po 2 moce.

Eclipse doczekało się też prawdziwej instrukcji obsługi, gdzie wyjaśniono budowę i zasadę działania "papierosa".

Obrazek

Całość mieściła się w kilkusegmentowej tulejce z tekturki i cieniutkiego aluminium. Tuleja oklejona była standardową bibułką papierosową, zaś ustnik zwykłą oklejką w kolorach pomarańczowym i białym. W pokrowczyku z włókna szklanego mieścił się pręcik specjalnego paliwka węglowego. Zapalał się o wiele łatwiej od tego w Premierze i nie był tak chłonny jak węgiel medyczny. Aby ułatwić zapalanie "górę" papierosa wykładano luźnymi warstwami bibuły. Poniżej "paleniska", dzięki wyłożeniu fragmentu tulei aluminium, utworzono komorą waporyzacyjną. Ta warstwa papierowego granulatu tytoniowego (opisywałem wyżej) nasycona była gliceryną roślinną.

Jakoś się te Eclipse z '96 roku sprzedawało, aczkolwiek nie całkiem spełniało oczekiwania handlowców i marketingowców. Hasła reklamowe, ulotki, pierwsze informacje internetowe wciąż były nastawione na nieszkodzenie otoczeniu. Ograniczono nieco produkcję, ale przygotowywano się do kolejnego etapu - w roku 2000 wyprodukowano nowe wersje, ograniczono smako-moce do dwóch i rozpoczęto sprzedaż w Teksasie. Ale specjaliści od reklamy znowu dostali zaćmienia - hasło o biernych palaczach uogólniono i zastąpiono sloganem, że papierosy Eclipse niosą mniejsze ryzyko zachorowania na raka związanego z paleniem tytoniu...

Bodaj dwóch miesięcy trzeba było, żeby znów zaczęto mówić o oszustwie zdrowotnym związanym z Eclipse. Od 2005 roku przed sądem w Vermont toczą się procesy po pozwach wniesionych przez kilka prokuratur stanowych oraz Dystrykt Columbia. W kilku regionach wstrzymano sprzedaż, w kilku obłożono produkt takimi podatkami i taksami, że paczka Eclipse kosztuje ponad 50 dolarów. Ci, którzy przywykli do palenia tych papierosów (wciąż można spotkać entuzjastyczne opinie żon i teściowych nie zasmradzanych analogami) jeżdżą po nie specjalnie do rezerwatów Indian, które są wyłączone z podatków stanowych i dla wszelkiej maści nałogowców (alkohol, tytoń, hazard, panienki) stanowią wolnocłowe raje.

Na rynku także znajduje się rozwinięcie linii Premier-Eclipse, czyli pierwszy prawdziwie elektroniczny papieros - coś w rodzaju archeo-E-sticka. W specjalnym pudełeczku z elektronicznym, mechanicznym i grzewczym układem prażeniu zostają poddane "e-papierosy" Accord. Jak widać na zdjęciu, są one nawiązaniem do "papierosów" z zasilaniem paliwkiem węglowym. I choć zdarzają się w wielu stanach problemy w handlowaniu e-papierosami, to Accord nie mieści się z definicji liquidowych "chinczyków" i tu i ówdzie można go nabyć, jako lekko nienormalny produkt tytoniowy. (Ostatnie zdanie zostało poprawione po uwadze SzamanaDM w jednym z postów poniżej...)

Obrazek

Dla ciekawskich => tutaj można obejrzeć Accordaw Googlowskiej wyszukiwarce patentów.

Jak znajdę chwilkę czasu, to poszukam kolejnych informacji o pierwszych Ruyanach - czyli pierwszych e-fajkach, e-papierosach i e-cygarach. Po kilku pytaniach zadanych Googlom, widzę, że historia nowoczesnych papierosów elektronicznych, to zderzenie technologii, politologii, prawa międzynarodowego i niemal krawędź trzeciej wojny światowej...
Ostatnio zmieniony 27 lut 2011, 10:34 przez jalens, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
By cieniu
#266844
Mnie także zainspirowałeś :wink:
Awatar użytkownika
By PucH2
#267000
Brakowało człowieka co by to do kupy sklecił bo historia naprawdę ciekawa. Najlepsze w tym że dalej się pisze. Czekam niecierpliwie na dalsze części. Muzeum elektronicznego papierosa wiele na tym zyska http://ep-muzeum.comze.com/test/index/viewpage.php?page_id=4.
Awatar użytkownika
By SzamanDM
#267008
To mnie zaintrygowalo:
O ile nie wolno w większości stanów handlować e-papierosami, o tyle Accord nie mieści się z definicji liquidowych "chinczyków" i tu i ówdzie można go nabyć, jako lekko nienormalny produkt tytoniowy.


Czy aby napewno nie wolno? Jest mnostwo amerykanskich sklepow internetowych sprzedajacych e-p. Czasami na nie trafiam gdy szukam czegos z rynku angielskiego.
By jalens
#267060
SzamanDM pisze:To mnie zaintrygowalo:
O ile nie wolno w większości stanów handlować e-papierosami, o tyle Accord nie mieści się z definicji liquidowych "chinczyków" i tu i ówdzie można go nabyć, jako lekko nienormalny produkt tytoniowy.


Czy aby napewno nie wolno? Jest mnostwo amerykanskich sklepow internetowych sprzedajacych e-p. Czasami na nie trafiam gdy szukam czegoś z rynku angielskiego.


TU MNIE WŁAŚCIWIE "MASZ"! I serdecznie dziękuję za tę uwagę. Sytuacja jest właściwie dużo bardziej skomplikowana i powinienem to zdanie poprawić, co zaraz uczynię... Jeśli mi skrypt pozwoli, to zmienię to zdanie na "I choć zdarzają się w wielu stanach problemy w handlowaniu e-papierosami, to Accord itd..." Otóż rynkiem leków i żywności w Stanach zarządza Food and Drug Administration (FDA) wchodząca w skład departamentu zdrowia i usług społecznych. Uznała ona e-papierosy za system dostarczania nikotyny i teoretycznie każdy model e-papierosa powinien był przez FDA, hm, akceptowany. FDA jednak od kilku lat wciąż prowadzi badania nad e-papierosami, chcąc je potraktować łącznie. Sytuacja jest w pewnym sensie "zawieszona". Prokuratura Generalna zaleciła prokuratorom stanowym "staranne przyglądanie się" zarówno e-papierosom, jak i opisanemu przeze mnie Eclipse oraz Accordowi. Bezpośrednim skutkiem tego "przyglądania" są procesy toczące się przed sądem w Vermont, o których wspominałem.

Omijanie prawa, tudzież operowanie na jego krawędzi nie jest wyłącznie słowiańską cechą i co nie jest zabronione ostatecznymi i prawomocnymi wyrokami, bywa więc dozwolone. Stąd te amerykańskie sklepy - nie tylko zresztą internetowe. Mój szwagier mieszkający w Austin palenie rzucał na kupionych w drugstorze chińskich papierosach elektronicznych.

Raz jeszcze dziękuję za tę uwagę.

-- [scalono] 25 lut 2011, 12:01 --

Czy takie pierdołki będą przydatne? To nie kokieteria, po prostu chciałbym ronić coś z sensem.
Awatar użytkownika
By yancia
#274321
jalens - przeczytałam od deski do deski z dużym zainteresowaniem, bardzo ciekawy artykuł :-)
Dziękuję Ci za poszerzenie mojej wiedzy w tym temacie...
Awatar użytkownika
By mojzesz
#274328
no to mamy w gronie dobrego felietonowa (czy felietonowca?).
Wątek prosiłbym bardzo kontynuować.
ursa nano miga 3 razy na biało

Przy włożonym podzie przy zaciąganiu się dioda mig[…]

Joyetech EGO NexO-kolejne AIO

https://i.ibb.co/SQjhFKf/vape-poland[…]

Pierwszy e papieros

Witam. Chcialbym zakupic swojego pierwszego e papi[…]

Hej, leżał epet w plecaku i gdy wracam po godzinie[…]

UWAGA! Na blogu Starego Chemika BARDZO WAŻNE informacje! Dotyczą zdrowia i życia.