By gizmo - 27 cze 2019, 17:36
Posty: 754
Rejestracja: 20 wrz 2009, 22:47
Posty: 754
Rejestracja: 20 wrz 2009, 22:47
- 27 cze 2019, 17:36
#1898346
Nie wiem, czy to odpowiednie miejsce, ale chciałabym, żeby przeczytało jak najwięcej osób.
Lubię wszystkiego spróbować i przekonać się organoleptycznie o wadach i zaletach wapowania. No w tym wypadku podgrzewania.
Kupiłam (w promocji po konsultacji z "ekspertem" Iquos 2.4 plus. Zapłaciłam 150 Pln za zestaw koszujący w normalnej sprzedaży 270 Pln. Dodatkowo dostałam 60 (trzy opakowania) wkładów - wybrałam najbardziej intensywny smak tytoniu beż dodatków, normalna cena jednego opakowania 15 Pln. Gdyby nie spełniał moich oczekiwań, mogę zwrócić po dwóch tygodniach. Zresztą wzięłam tylko dlatego, bo nawet ciekawość nie skłoniłaby mnie do wyrzucenia tylu pieniędzy (315 złotych).
Próbę przeprowadziłam na sobie - 40 lat palenia (Sporty, Ekstramocne, Caro, potem Wiarusy, Lucky Strike, Camele, Marlboro i Chesterfieldy). Od dziesięciu lat wapuję, początkowo e-papierosy, później mody. Obecnie tytoniowe liquidy samoróbki 8 - 10 mg, na grzałkach 0,4 - 0,6 Ohm i przy mocy 12 - 18 W. To żeby było wiadomo, z czym porównywałam Iqosa. Ale zacznę od początku.
Opis próby:
Instrukcja po polsku i angielsku, w każdym języku bardzo mętna. Nie da się opanować urządzenia bez informacji ze strony Iquos, zakładka Pomoc. Brak (w obu miejscach) podstawowych danych technicznych, np. pojemności baterii i podręcznej ładowarki.
Na wkładach nie ma informacji o zawartości nikotyny.
Po zebraniu rozproszonych informacji przygotowałam sprzęt. Diody migały, jak należy, więc przystąpiłam do "podgrzewania".
Włożyłam wkład, przytrzymałam guzik do wibracji - gotowe. Ciągnę i nic. po jakichś pięciu, dziesięciu sekundach czuję, że zasysane powietrze się nagrzewa, po chwili pojawia się biała mgiełka, bardzo nikła, dla mnie bez żadnego smaku (zdaniem męża to słaby smak podłego tytoniu). Zaciągam się z dziesięć razy, płyciutko, bo inaczej się nie da. Dioda miga na czerwono - podgrzewacz się rozładował. Tak zresztą w przybliżeniu miało być - czternaście zaciągnięć lub pół minuty. Wyjmuję wkład zgodnie z instrukcją, ale cała zawartość papierka zostaje na grzałce. Trudno. Wytrzepuję i oglądam, co wypadło - coś jakby zgnieciona krepina lekko przyczernion na styku z grzałką. Doładowuję podgrzewacz. Szybko idzie, jakieś półtorej minuty. Zakładam nowy wkład. Przebieg operacji taki sam - najpierw zimne powietrze, potem ciepławe, zanim dobrze się rozgrzeje i cokolwiek poczuję, bateryjka wyczerpana. Wyjmuję wkład bardzo ostrożnie. Tym razem zawartość w nim siedzi. Ładuję podgrzewacz, zakładam ten sam wkład i powtarzam. Po wyczrpaniu baterii robię sekcję wkładu - wysypują się poczerniałe "igiełki" (w nieużywanym wkładzie są brązowe. Nie wiadomo, co to jest) i kawałek nadtopionego z jednej strony przezroczystego plastiku. Reszta to chyba filtry, jeden bibułkowy, drugi nie wiem z czego. Pakuję Iquosa razem z niezużytymi wkładami do odesłania. Niedobór nikotyny mnie męczy, więc łapczywie przysysam się do mojej ósemki... dwa maszki, co za ulga.
Wnioski
Iquos w żadnym wypadku nie zastąpi analoga nikomu, kto palił więcej niż dwa papierosy dziennie, czyli "dla ozdoby".
Jeśli ktoś jest palaczem (od 10 sztuk dziennie) musiałby chyba "podgrzać" z dziesięć wkładów, żeby zastąpić papierosa. I dostać szału, bo w kółko trzeba ładować podgrzewacz. Na ile ładowań podgrzewacza starczy ładowarka, nie wiem. Producent pisze tylko , że ładuje się ją półtorej godziny.
Smak i opar w praktyce nie istnieją, o "kopie" (mam na myśli to odczucie w gardle przy zaciągnięciu, a nie szok nikotynowy) nie wspominając.
W moim mniemaniu to sprzęt dla osób niepalących i raczej celebrytów, nie szarych ludzi, bo kogo stać na urządzenie za 270 i pewnie ze trzy paczki wkładów dziennie. I kto ma tyle czasu na obsługę. Napewno nie dla kogoś, kto próbował wapowania.
Jednym słowem - totalna porażka. Nawet dla kogoś, kto jeszcze ciągle czasem używa "maluszków", klasycznych 510 lub KR808D 280 mAh z atomizerami watkowymi lub clearomizerami 0,6 ml (tak, Chińczycy nadal to produkują!).
Lubię wszystkiego spróbować i przekonać się organoleptycznie o wadach i zaletach wapowania. No w tym wypadku podgrzewania.
Kupiłam (w promocji po konsultacji z "ekspertem" Iquos 2.4 plus. Zapłaciłam 150 Pln za zestaw koszujący w normalnej sprzedaży 270 Pln. Dodatkowo dostałam 60 (trzy opakowania) wkładów - wybrałam najbardziej intensywny smak tytoniu beż dodatków, normalna cena jednego opakowania 15 Pln. Gdyby nie spełniał moich oczekiwań, mogę zwrócić po dwóch tygodniach. Zresztą wzięłam tylko dlatego, bo nawet ciekawość nie skłoniłaby mnie do wyrzucenia tylu pieniędzy (315 złotych).
Próbę przeprowadziłam na sobie - 40 lat palenia (Sporty, Ekstramocne, Caro, potem Wiarusy, Lucky Strike, Camele, Marlboro i Chesterfieldy). Od dziesięciu lat wapuję, początkowo e-papierosy, później mody. Obecnie tytoniowe liquidy samoróbki 8 - 10 mg, na grzałkach 0,4 - 0,6 Ohm i przy mocy 12 - 18 W. To żeby było wiadomo, z czym porównywałam Iqosa. Ale zacznę od początku.
Opis próby:
Instrukcja po polsku i angielsku, w każdym języku bardzo mętna. Nie da się opanować urządzenia bez informacji ze strony Iquos, zakładka Pomoc. Brak (w obu miejscach) podstawowych danych technicznych, np. pojemności baterii i podręcznej ładowarki.
Na wkładach nie ma informacji o zawartości nikotyny.
Po zebraniu rozproszonych informacji przygotowałam sprzęt. Diody migały, jak należy, więc przystąpiłam do "podgrzewania".
Włożyłam wkład, przytrzymałam guzik do wibracji - gotowe. Ciągnę i nic. po jakichś pięciu, dziesięciu sekundach czuję, że zasysane powietrze się nagrzewa, po chwili pojawia się biała mgiełka, bardzo nikła, dla mnie bez żadnego smaku (zdaniem męża to słaby smak podłego tytoniu). Zaciągam się z dziesięć razy, płyciutko, bo inaczej się nie da. Dioda miga na czerwono - podgrzewacz się rozładował. Tak zresztą w przybliżeniu miało być - czternaście zaciągnięć lub pół minuty. Wyjmuję wkład zgodnie z instrukcją, ale cała zawartość papierka zostaje na grzałce. Trudno. Wytrzepuję i oglądam, co wypadło - coś jakby zgnieciona krepina lekko przyczernion na styku z grzałką. Doładowuję podgrzewacz. Szybko idzie, jakieś półtorej minuty. Zakładam nowy wkład. Przebieg operacji taki sam - najpierw zimne powietrze, potem ciepławe, zanim dobrze się rozgrzeje i cokolwiek poczuję, bateryjka wyczerpana. Wyjmuję wkład bardzo ostrożnie. Tym razem zawartość w nim siedzi. Ładuję podgrzewacz, zakładam ten sam wkład i powtarzam. Po wyczrpaniu baterii robię sekcję wkładu - wysypują się poczerniałe "igiełki" (w nieużywanym wkładzie są brązowe. Nie wiadomo, co to jest) i kawałek nadtopionego z jednej strony przezroczystego plastiku. Reszta to chyba filtry, jeden bibułkowy, drugi nie wiem z czego. Pakuję Iquosa razem z niezużytymi wkładami do odesłania. Niedobór nikotyny mnie męczy, więc łapczywie przysysam się do mojej ósemki... dwa maszki, co za ulga.
Wnioski
Iquos w żadnym wypadku nie zastąpi analoga nikomu, kto palił więcej niż dwa papierosy dziennie, czyli "dla ozdoby".
Jeśli ktoś jest palaczem (od 10 sztuk dziennie) musiałby chyba "podgrzać" z dziesięć wkładów, żeby zastąpić papierosa. I dostać szału, bo w kółko trzeba ładować podgrzewacz. Na ile ładowań podgrzewacza starczy ładowarka, nie wiem. Producent pisze tylko , że ładuje się ją półtorej godziny.
Smak i opar w praktyce nie istnieją, o "kopie" (mam na myśli to odczucie w gardle przy zaciągnięciu, a nie szok nikotynowy) nie wspominając.
W moim mniemaniu to sprzęt dla osób niepalących i raczej celebrytów, nie szarych ludzi, bo kogo stać na urządzenie za 270 i pewnie ze trzy paczki wkładów dziennie. I kto ma tyle czasu na obsługę. Napewno nie dla kogoś, kto próbował wapowania.
Jednym słowem - totalna porażka. Nawet dla kogoś, kto jeszcze ciągle czasem używa "maluszków", klasycznych 510 lub KR808D 280 mAh z atomizerami watkowymi lub clearomizerami 0,6 ml (tak, Chińczycy nadal to produkują!).
Omnes perstilabit. Oprócz atomizerów Doggy style.
Wapuję od 20 sierpnia 2009
Wapuję od 20 sierpnia 2009