Z tym kryzysem to u każdego różnie bywa. Dla przykładu mój ojciec ( palił ze 45 lat ) i któregoś dnia powiedział że rzuca to w cholerę. I faktycznie rzucił, bez żadnych zamienników czyli plastrów, gum nikotynowych itp. Zapytałem go czy nie czuje głodu nikotynowego, a on mi na to że nie. Nie pali już ponad 10 lat i nigdy niemiał kryzysu. Ja bym natomiast tak nie umiał. Kryzys przychodzi i już ( ja paliłem analogi 30 lat ) Nie wiem skąd to się bierze ale przychodzą takie dni że ciągle myślę o papierosach. Mija dzień, drugi i kolejny, ja ciągle twardziej, mówiąc sobie że to minie a tu cały czas te myśli o papierosach. Kiedyś się złamałem i zapaliłem i odrzuciło mnie tak że kryzys automatycznie odszedł
Niestety te chwile powracają. Na szczęście coraz rzadziej ale powracają
Więc są ludzie jak mój ojciec, którzy żadnego problemu z tym nie mają i tacy jak ja, którzy niestety z nałogiem muszą walczyć cały czas ( chociaż analogi śmierdzą mi okrutnie )