- 13 lut 2017, 00:16
#1757246
miałem nie tyle kryzys, co...
Nocka w pracy zaczyna się o 21 (miałem nockę) wstałem o 17 w baniaku 1/4 , za chwilę będę palił knot, a wkurw nieziemski... [dlatego nieziemski bo nie wiem czy mnie przeniosą na inny dział, a godzina W już blisko... nerwy k... nerwy jak chu....] a tu nie ma już nic, żona ma analogi...zapalę bo to kiedyś przynosiło ukojenie na wszystko, odpaliłem przystawiłem do ust [teraz jestem bogiem tylko, gdzie moje 50mln na koncie] nie pociągnąłem....
na stacji cpn mieli tyllko jakiś szajs!! zwany "czarna kawa" ale do rana wytrzymałem... smak jakby była spalona grzałka i ciągnąłbyś nagar, ogólnie tragedia, ale pokonałem to.
a objezdziłem prawie pół zachodniego Krakowa, aby dostać jakikolwiek liquid :/