Rozumiem i rozumiałem wcześniej. Zobacz za co dawno temu zostałem zminusowany ;P
Na eksport idzie więcej niż połowa produkcji i jest to tendencja rosnąca. Eksport i rynek krajowy dają łącznie te 8-9% wpływów do budżetu.
Nie słyszałem żeby polski przemysł wyspecjalizował się w produkcji śmierdzieli smakowych, mentoli, slimów czy czego tam UE chce zakazać. Czyli jeśli polityka UE okaże się skuteczna (w co jeśli dobrze rozumiem Migalski wierzy), to nastąpi zmniejszenie popytu na rynku detalicznym i stąd polski przemysł będzie miał odpowiednio mniejszy zbyt.
Dynamicznie rozwijający się polski przemysł tytoniowy może skompensować zmniejszenie popytu przejęciem rynku na zwykłe śmierdziele, większym eksportem poza UE itd
A skuteczność polityki UE oznacza zmniejszenie liczby palaczy i to jest dobre. Palacze nie przerzucą na nikogo skutków swojego palenia.
W tej chwili Migalski mówi: nie przyjmujmy skutecznych rozwiązań, palmy jak najwięcej, bo przemysł i budżet będzie miał problemy. Nie akceptuję tej logiki.
No chyba że Migalski nie wierzy w skuteczność polityki UE, polski przemysł specjalizuje się w eksporcie smakowych, o czym nie wiem - to wtedy istotnie nic nie zyskujemy, bo ilość palaczy nie zmniejszy się a tylko tracimy bo przemysł będzie miał problemy.
Jak dla mnie ciągle nie wiadomo o czym Migalski mówi. W reklamie nie da się zawrzeć całego wywodu, ale na jego portalu
http://www.migalski.eu też nic nie ma.