By Kozmik - 10 lis 2013, 21:09
Posty: 53
Rejestracja: 10 lis 2013, 19:55
Posty: 53
Rejestracja: 10 lis 2013, 19:55
- 10 lis 2013, 21:09
#901937
Witam.
Od 12 lat palę papierosy. Dużo (choć dla niektórych to mało) bo co najmniej 2 paczki dziennie. Zdarzało mi się i więcej. Rzucałem na wszystkie sposoby (zarówno te znane i popularne, jak i całkiem niedorzeczne)
Dotychczasowy rekord to około 4 miesiące bez papierosa (pomogła książka Allena Carr'a) ale po wypadku samochodowym żony, poczęstowany zapaliłem odruchowo, nie myśląc nawet o tym. Nim skończyłem go palić, kupowałem już paczkę.
Z e-papierosami zetknąłem się już bardzo dawno temu (kiedy ta "nowość" kosztowała krocie i w zasadzie nijak się miała do obecnych) Wygląd, rozmiar identyczny jak z analogami, ale sparzyłem się na nich okrutnie. Bez smaku, z baterią na 20 minut, przeciekające, brudzące wszystko. A do tego masa liquidu dosłowni wszędzie. Dałem sobie spokój, aż około dwóch lat temu kolega z pracy namówił mnie na zakup Ego-T. Obaj sceptyczni kupiliśmy zestaw na próbę. Całkiem fajnie. Po pierwszym dniu zrezygnowałem. Kolega jeszcze z pół roku walczył kupując liquidy (nie chce nawet wiedzieć skąd je brał - większego paskudztwa nigdy nie dymiłem)
I tak sobie ten Ego-T leżał ze dwa lata w szufladzie, wyciągany sporadycznie i "popalany" w ramach testu "a może się uda"
Zmieniłem pracę, trafiłem w nowe otoczenie, wielu e-palaczy (panuje u nas absolutny zakaz palenia - analogowcom jak zwykle to nie przeszkadza, choć widok dorosłych ludzi ściśniętych w toalecie na "dymku" łamie nawet moje morale - zatwardziałego palacza) Większośc pali hybrydowo, niby e-palą, ale jeśli tylko nadarzy się okazja "wyskakują na dymka" do toalety. Twierdzą wprost, że, e- papieros, to nie sposób na palenie, ale na chwilowe (kilkugodzinne) przetrwanie męki bez analoga.
Po kilku rozmowach trafiłem wreszcie na e-palacza, który całkowicie odstawił już analogi i posiada wiedzę, którą chętnie się podzielił. Przyniosłem mojego Ego staruszka, obejrzał, pochwalił dobrą kondycję baterii, i pokazał dlaczego tak mnie gryzie e-palenie.
Cóż - dostałem jak obuchem w głowę. Dowiedziałem się co to bóbr (to grzałkę się czyści ?) co to porządny liquid, i że buteleczki bez napisów za 3zł sztuka to nie liquidy a chemiczne świństwo. Wyczyścił, poinstruował jak to robić na przyszłość, zalał dobrym liquidem i kazał palić
I paliłem, aż się liquid skończył. Głodny wiedzy i gadżetów już następnego dnia, kazałem się zawieźć do najbliższego sklepu stacjonarnego celeb obejrzenia, pomacania itd. Ucieszyło mnie to, że od ostatniego czasu jak zastanawiałem się nad e-paleniem, liczba sklepów (zarówno stacjonarnych jak i internetowych) wzrosła (ba - wtedy ciężko było znaleźć)
I tutaj rozbiłem się o pierwszy mur. Mentalny.
Niby głupota, ale w moim zatwardziałym mózgu palacza, wydawanie miesięcznie ".....set" złotych na analogi jest ok, ale kupić coś porządnego to już strata pieniędzy. Bo może walnę tym o ścianę trzeciego dnia. Być może dotyka to tylko mnie, a może więcej jest takich osób.
Tutaj ukłon w stronę sprzedawcy. Nie naciskał, wszystko objaśnił, dał "posmakować" kilka liquidów. Zdecydowałem (szybka kalkulacja w głowie) że kupię "coś" pobawię się chwile e-paleniem i jeśli mi się spodoba, to pomyślę nad czymś lepszym. Jeśli nie, to przynajmniej żałował nie będę. Kupiłem zestaw (skromniutki) z dwoma bateriami 650mAh, i atomizerami (nieszczęsne watki) Do tego liquid (jako porządny analogowy palacz, oczywiście tytoniowy o mocy 24) I pędem do domu. Generalnie, watki osłabiły mój zapał do e-palenia, ale pozostał mi mój nieśmiertelny dwuletni tank, który po gruntownym myciu, chmurzył aż miło. I kolejne rozczarowanie zaledwie po dwóch napełnieniach. Bo i pojemność za mała (a ciągłe napełnianie psuło mi humor) i smak nie ten (bo jako początkujący, wmówiłem sobie, że skoro moc liquida dobra, i smak tytoniowy - to przecież powinno być dokładnie tak samo jak z analogami)
Kolejny dzień, kolejna wizyta, kolejny dylemat moralny (bo przecież nie chcę kupować drogich rzeczy - tłumaczenia nałogowca) Wybór padł na Vapeonly BCC Mega (bo wyprzedaż, bo tani, bo duża pojemność, a do tego ten wygląd) aluminiowy ustnik (bo promocja, bo ładny) i Liquid - pierwszy porządny owocowy Dillon's Tutti Frutti (piszcie co chcecie - dla mnie bardzo fajny smak) o mocy 20 (choć sprzedawca twierdził, że akurat te liquidy są ciut mocniejsze)
I nastały piersze początki e-palenia (choć dalej hybrydowo) Z dwóch paczek analogów dziennie zszedłem do jednej, "kopcąc" w między czasie e-papierosa. Ogromne wyrzuty moralne, że nie e-palę a tylko dopalam niby tą drugą paczke analogów. Dwa tygodnie analogi i e-pety, w między czasie doszedł kolejny BCC Mega (tak na wszeli wypadek - wszak wyprzedaż trwała) jakiś T3, jakieś tanki (kupowane za grosze bo te nieszczęsne WYPRZEDAŻE) i piersza "porządniejsza" bateria Ego-T Upgrade (zdecydowała stabilizacja napięcia - podobna dobra rzecz) Próbowałe masę liquidów (owocowych - tytoniowe mi jakoś nie podchodzą co mnie palacza analogów dziwi) różnych marek, od LiQueen, Dillon's, skończywszy na P1 (pozytywnie zaskoczony, naprawdę mi podeszły) Jakoś przeglądając to forum nie zdecydowałem się na drJack'a ale pewnie sprawdzę kiedyś, czy rzeczywiście są gorszej jakości.
Dziś starałem się nie palić analogów. Nie jakoś "bardzo" się starałem, ale sprawdzałem sam siebie czy dam radę dłużej ich nie palić. Przez cały dzień wypaliłem z 10 (co przy moich 40-50 dziennie wcześniej to duży skok) ale nadrobiłem to liquidami. Przypłaciłem to sporym bólem głowy (bo moc za duża) dlatego szybki kurs do sklepu, zaopatrzenie się w słabsze, o różnych smakach, i jutro wielki test. CHCĘ cały dzień nie palić analogów. Jestem dobrej myśli, 3 baterie naładowane, zapas liquidów zrobiony (moce od 12-24, różne smaki) grzałki przepalone, wszystko wyczyszczone, podstawka DIY na e-papierosa na biurko zrobiona (żeby dostęp był szybki)
Wiem, że jeśli jutro dam radę, to zostawię analogi. Dziś po 6 godzinach z e-papierosem nie byłem w stanie wypalić do końca analoga (później już dałem radę )
A potem droga już prosta. Porządny akumulator, może jakiś mod, porządny sprzęt (tym razem bez wymówek) i zacznę nowy rozdział.
Trzymajcie kciuki.
I chyba najważniejsze, że mój syn nie usłyszy jutro od mamy: "nie wchodź do taty, tata pali jest strasznie nakopcone, później się z Tobą pobawi"
Nie będzie "później"
Od 12 lat palę papierosy. Dużo (choć dla niektórych to mało) bo co najmniej 2 paczki dziennie. Zdarzało mi się i więcej. Rzucałem na wszystkie sposoby (zarówno te znane i popularne, jak i całkiem niedorzeczne)
Dotychczasowy rekord to około 4 miesiące bez papierosa (pomogła książka Allena Carr'a) ale po wypadku samochodowym żony, poczęstowany zapaliłem odruchowo, nie myśląc nawet o tym. Nim skończyłem go palić, kupowałem już paczkę.
Z e-papierosami zetknąłem się już bardzo dawno temu (kiedy ta "nowość" kosztowała krocie i w zasadzie nijak się miała do obecnych) Wygląd, rozmiar identyczny jak z analogami, ale sparzyłem się na nich okrutnie. Bez smaku, z baterią na 20 minut, przeciekające, brudzące wszystko. A do tego masa liquidu dosłowni wszędzie. Dałem sobie spokój, aż około dwóch lat temu kolega z pracy namówił mnie na zakup Ego-T. Obaj sceptyczni kupiliśmy zestaw na próbę. Całkiem fajnie. Po pierwszym dniu zrezygnowałem. Kolega jeszcze z pół roku walczył kupując liquidy (nie chce nawet wiedzieć skąd je brał - większego paskudztwa nigdy nie dymiłem)
I tak sobie ten Ego-T leżał ze dwa lata w szufladzie, wyciągany sporadycznie i "popalany" w ramach testu "a może się uda"
Zmieniłem pracę, trafiłem w nowe otoczenie, wielu e-palaczy (panuje u nas absolutny zakaz palenia - analogowcom jak zwykle to nie przeszkadza, choć widok dorosłych ludzi ściśniętych w toalecie na "dymku" łamie nawet moje morale - zatwardziałego palacza) Większośc pali hybrydowo, niby e-palą, ale jeśli tylko nadarzy się okazja "wyskakują na dymka" do toalety. Twierdzą wprost, że, e- papieros, to nie sposób na palenie, ale na chwilowe (kilkugodzinne) przetrwanie męki bez analoga.
Po kilku rozmowach trafiłem wreszcie na e-palacza, który całkowicie odstawił już analogi i posiada wiedzę, którą chętnie się podzielił. Przyniosłem mojego Ego staruszka, obejrzał, pochwalił dobrą kondycję baterii, i pokazał dlaczego tak mnie gryzie e-palenie.
Cóż - dostałem jak obuchem w głowę. Dowiedziałem się co to bóbr (to grzałkę się czyści ?) co to porządny liquid, i że buteleczki bez napisów za 3zł sztuka to nie liquidy a chemiczne świństwo. Wyczyścił, poinstruował jak to robić na przyszłość, zalał dobrym liquidem i kazał palić
I paliłem, aż się liquid skończył. Głodny wiedzy i gadżetów już następnego dnia, kazałem się zawieźć do najbliższego sklepu stacjonarnego celeb obejrzenia, pomacania itd. Ucieszyło mnie to, że od ostatniego czasu jak zastanawiałem się nad e-paleniem, liczba sklepów (zarówno stacjonarnych jak i internetowych) wzrosła (ba - wtedy ciężko było znaleźć)
I tutaj rozbiłem się o pierwszy mur. Mentalny.
Niby głupota, ale w moim zatwardziałym mózgu palacza, wydawanie miesięcznie ".....set" złotych na analogi jest ok, ale kupić coś porządnego to już strata pieniędzy. Bo może walnę tym o ścianę trzeciego dnia. Być może dotyka to tylko mnie, a może więcej jest takich osób.
Tutaj ukłon w stronę sprzedawcy. Nie naciskał, wszystko objaśnił, dał "posmakować" kilka liquidów. Zdecydowałem (szybka kalkulacja w głowie) że kupię "coś" pobawię się chwile e-paleniem i jeśli mi się spodoba, to pomyślę nad czymś lepszym. Jeśli nie, to przynajmniej żałował nie będę. Kupiłem zestaw (skromniutki) z dwoma bateriami 650mAh, i atomizerami (nieszczęsne watki) Do tego liquid (jako porządny analogowy palacz, oczywiście tytoniowy o mocy 24) I pędem do domu. Generalnie, watki osłabiły mój zapał do e-palenia, ale pozostał mi mój nieśmiertelny dwuletni tank, który po gruntownym myciu, chmurzył aż miło. I kolejne rozczarowanie zaledwie po dwóch napełnieniach. Bo i pojemność za mała (a ciągłe napełnianie psuło mi humor) i smak nie ten (bo jako początkujący, wmówiłem sobie, że skoro moc liquida dobra, i smak tytoniowy - to przecież powinno być dokładnie tak samo jak z analogami)
Kolejny dzień, kolejna wizyta, kolejny dylemat moralny (bo przecież nie chcę kupować drogich rzeczy - tłumaczenia nałogowca) Wybór padł na Vapeonly BCC Mega (bo wyprzedaż, bo tani, bo duża pojemność, a do tego ten wygląd) aluminiowy ustnik (bo promocja, bo ładny) i Liquid - pierwszy porządny owocowy Dillon's Tutti Frutti (piszcie co chcecie - dla mnie bardzo fajny smak) o mocy 20 (choć sprzedawca twierdził, że akurat te liquidy są ciut mocniejsze)
I nastały piersze początki e-palenia (choć dalej hybrydowo) Z dwóch paczek analogów dziennie zszedłem do jednej, "kopcąc" w między czasie e-papierosa. Ogromne wyrzuty moralne, że nie e-palę a tylko dopalam niby tą drugą paczke analogów. Dwa tygodnie analogi i e-pety, w między czasie doszedł kolejny BCC Mega (tak na wszeli wypadek - wszak wyprzedaż trwała) jakiś T3, jakieś tanki (kupowane za grosze bo te nieszczęsne WYPRZEDAŻE) i piersza "porządniejsza" bateria Ego-T Upgrade (zdecydowała stabilizacja napięcia - podobna dobra rzecz) Próbowałe masę liquidów (owocowych - tytoniowe mi jakoś nie podchodzą co mnie palacza analogów dziwi) różnych marek, od LiQueen, Dillon's, skończywszy na P1 (pozytywnie zaskoczony, naprawdę mi podeszły) Jakoś przeglądając to forum nie zdecydowałem się na drJack'a ale pewnie sprawdzę kiedyś, czy rzeczywiście są gorszej jakości.
Dziś starałem się nie palić analogów. Nie jakoś "bardzo" się starałem, ale sprawdzałem sam siebie czy dam radę dłużej ich nie palić. Przez cały dzień wypaliłem z 10 (co przy moich 40-50 dziennie wcześniej to duży skok) ale nadrobiłem to liquidami. Przypłaciłem to sporym bólem głowy (bo moc za duża) dlatego szybki kurs do sklepu, zaopatrzenie się w słabsze, o różnych smakach, i jutro wielki test. CHCĘ cały dzień nie palić analogów. Jestem dobrej myśli, 3 baterie naładowane, zapas liquidów zrobiony (moce od 12-24, różne smaki) grzałki przepalone, wszystko wyczyszczone, podstawka DIY na e-papierosa na biurko zrobiona (żeby dostęp był szybki)
Wiem, że jeśli jutro dam radę, to zostawię analogi. Dziś po 6 godzinach z e-papierosem nie byłem w stanie wypalić do końca analoga (później już dałem radę )
A potem droga już prosta. Porządny akumulator, może jakiś mod, porządny sprzęt (tym razem bez wymówek) i zacznę nowy rozdział.
Trzymajcie kciuki.
I chyba najważniejsze, że mój syn nie usłyszy jutro od mamy: "nie wchodź do taty, tata pali jest strasznie nakopcone, później się z Tobą pobawi"
Nie będzie "później"