By kch - 22 lip 2015, 02:09
Posty: 359
Rejestracja: 18 wrz 2010, 20:58
Posty: 359
Rejestracja: 18 wrz 2010, 20:58
- 22 lip 2015, 02:09
#1434919
Tak, pewnie masz rację, lecz mnie poraża świadomość, że nasza "jaśniejsza" strona nałogu/hobby/zabawy ma być poddana takim obostrzeniom, prawie zagładzie, a wyroby "kolekcjonerskie", pomimo nawet ofiar śmiertelnych - nie.
Tak gdzieś mgliście przebija się myśl, że jakiejś grupie pasuje taki układ, bo obecnie zarabiają "mocarne" kwoty, a być może pasuje wielka, "mocarna" dyskusja, gdyż coraz głośniej słychać głosy popierające legalizację "miękkich". Być może ta sama grupa w razie czego będzie na "miękkich" dobrze zarabiać?
Dla równowagi - głosy o legalizację Tetrahydrocannabinolu grupy B, pomimo tego, że 17 kwietnia br. Trybunał Konstytucyjny zasygnalizował Sejmowi celowość działań ustawodawczych zmierzających do uregulowania kwestii medycznego wykorzystania tego preparatu - rząd nie kwapi się, by przyjść z pomocą ludziom beznadziejnie chorym i cierpiącym...
W takim układzie człowiek podejrzewa istnienie w tych działaniach drugiego, a może i trzeciego dna...
Podobnych przykładów pewnie można znaleźć więcej, to tak na szybko
Nie mogę się powstrzymać, muszę to napisać.
Jakiś czas temu wysłuchałem audycji w PR (I program)...
Otóż w naszym pięknym Kraju, w ściśle określonych przypadkach, po uzyskaniu zgody lekarzy, nadzoru medycznego i ministra zdrowia jest możliwość uzyskania zgody na leczenie marihuaną leczniczą, pozbawioną składników psychoaktywnych (chociaż niekoniecznie!). Tona papierów, czekanie i czas, czas, czas, którego chory nie ma... Lekarz po uzyskaniu pozwolenia przesyła skan recepty ZA GRANICĘ i stamtąd TEGO SAMEGO DNIA rusza kurier z lekiem, bo chory cierpi... Kurna, mam łzy w oczach.
W audycji brała udział matka chłopca, 5-ciolatka chorego od 3. miesiąca życia na padaczkę lekooporną. Biedaczek miał do 300!!!!!!!! (słownie: TRZYSTU !!!!!!) ataków padaczki DZIENNIE! Był wprowadzony nawet, dla ratowania życia, w śpiączkę farmakologiczną. Po wybudzeniu było jeszcze gorzej, był na OIOMie, matce powiedziano, żeby pozwoliła mu godnie odejść. Dzielna kobieta się nie poddała. Znalazła lekarza, który podjął się leczenia U NAS EKSPERYMENTALNEGO - marihuaną. W tej chwili, w ciągu pięciu miesięcy tej terapii dzieciak miał w sumie 150 ataków - powtórzę - nie 300 dziennie, lecz 150 w 5 miesięcy. Zaczął się rozwijać.
Tego nie zrozumie nikt, kto nie ma dzieci - ja je mam...
I teraz coś, co powinno zainteresować waperów - matka chorego dziecka rozmawiała z przewodniczącą komisji zdrowia w naszym sejmie (małe litery zamierzone!). I pani przewodnicząca zakończyła rozmowę mówiąc twardo - nie,bo nie, bo narkotyk. Ależ pokłady empatii, niezmierzona dobroć, litości całe morze, ba!, ocean! To jest obraz ludzi, którzy decydują o losach społeczeństwa. A na pohybel...
Mój kochany Ojciec, w końcówce życia, cierpiał, środki przeciwbólowe nie pomagały. W końcu lekarz pogotowia podał morfinę. Ojcu pomogło. Po jakimś czasie bóle zaczęły wracać, a lekarka (tym razem) pogotowia nie zdecydowała się choremu podać morfinę bo cyt "jeszcze zostanie narkomanem".... Chory terminalnie... Odszedł cierpiąc, niestety...
Ot, co tam, pryszcz, moje jest mojsze...
cyho pisze:Unicestwienie czegoś nowego w zarodku jest dużo lepsze niż walczenie z rozlazłym tworem 2 pokolenia później.
Tak, pewnie masz rację, lecz mnie poraża świadomość, że nasza "jaśniejsza" strona nałogu/hobby/zabawy ma być poddana takim obostrzeniom, prawie zagładzie, a wyroby "kolekcjonerskie", pomimo nawet ofiar śmiertelnych - nie.
Tak gdzieś mgliście przebija się myśl, że jakiejś grupie pasuje taki układ, bo obecnie zarabiają "mocarne" kwoty, a być może pasuje wielka, "mocarna" dyskusja, gdyż coraz głośniej słychać głosy popierające legalizację "miękkich". Być może ta sama grupa w razie czego będzie na "miękkich" dobrze zarabiać?
Dla równowagi - głosy o legalizację Tetrahydrocannabinolu grupy B, pomimo tego, że 17 kwietnia br. Trybunał Konstytucyjny zasygnalizował Sejmowi celowość działań ustawodawczych zmierzających do uregulowania kwestii medycznego wykorzystania tego preparatu - rząd nie kwapi się, by przyjść z pomocą ludziom beznadziejnie chorym i cierpiącym...
W takim układzie człowiek podejrzewa istnienie w tych działaniach drugiego, a może i trzeciego dna...
Podobnych przykładów pewnie można znaleźć więcej, to tak na szybko
Nie mogę się powstrzymać, muszę to napisać.
Jakiś czas temu wysłuchałem audycji w PR (I program)...
Otóż w naszym pięknym Kraju, w ściśle określonych przypadkach, po uzyskaniu zgody lekarzy, nadzoru medycznego i ministra zdrowia jest możliwość uzyskania zgody na leczenie marihuaną leczniczą, pozbawioną składników psychoaktywnych (chociaż niekoniecznie!). Tona papierów, czekanie i czas, czas, czas, którego chory nie ma... Lekarz po uzyskaniu pozwolenia przesyła skan recepty ZA GRANICĘ i stamtąd TEGO SAMEGO DNIA rusza kurier z lekiem, bo chory cierpi... Kurna, mam łzy w oczach.
W audycji brała udział matka chłopca, 5-ciolatka chorego od 3. miesiąca życia na padaczkę lekooporną. Biedaczek miał do 300!!!!!!!! (słownie: TRZYSTU !!!!!!) ataków padaczki DZIENNIE! Był wprowadzony nawet, dla ratowania życia, w śpiączkę farmakologiczną. Po wybudzeniu było jeszcze gorzej, był na OIOMie, matce powiedziano, żeby pozwoliła mu godnie odejść. Dzielna kobieta się nie poddała. Znalazła lekarza, który podjął się leczenia U NAS EKSPERYMENTALNEGO - marihuaną. W tej chwili, w ciągu pięciu miesięcy tej terapii dzieciak miał w sumie 150 ataków - powtórzę - nie 300 dziennie, lecz 150 w 5 miesięcy. Zaczął się rozwijać.
Tego nie zrozumie nikt, kto nie ma dzieci - ja je mam...
I teraz coś, co powinno zainteresować waperów - matka chorego dziecka rozmawiała z przewodniczącą komisji zdrowia w naszym sejmie (małe litery zamierzone!). I pani przewodnicząca zakończyła rozmowę mówiąc twardo - nie,bo nie, bo narkotyk. Ależ pokłady empatii, niezmierzona dobroć, litości całe morze, ba!, ocean! To jest obraz ludzi, którzy decydują o losach społeczeństwa. A na pohybel...
Mój kochany Ojciec, w końcówce życia, cierpiał, środki przeciwbólowe nie pomagały. W końcu lekarz pogotowia podał morfinę. Ojcu pomogło. Po jakimś czasie bóle zaczęły wracać, a lekarka (tym razem) pogotowia nie zdecydowała się choremu podać morfinę bo cyt "jeszcze zostanie narkomanem".... Chory terminalnie... Odszedł cierpiąc, niestety...
Ot, co tam, pryszcz, moje jest mojsze...
Jestem wstrętnym spożywaczem e-tytoniu w/g niejakiego Zembali