McGrinn pisze: Na wszystkich parownikach grzałki kręcę na trzech milimetrach, muji daję około pół centymetra. Tutaj zrobiłem tak samo, watę (bez kombinowania) po prostu wcisnąłem w kanały, prawie do samego końca. Jak na razie jest bardzo dobrze, więc Merlin niekoniecznie "wymaga zdecydowanie mniej waty niż inne". Przynajmniej u mnie.
Bo nie wymaga. Masz rację.
Zwyczajnie i po ludzku - wata ma wypełniać kanały, ale nie powinna być w nich ubita. U mnie w naturalny sposób tak jest przy grzałkach 2.5mm(po prostu ucinam, pakuję w kanał i tyle). Przy grzałkach 3mm trochę ją przerzedzam, żeby nie spowalniać transportu. Za dużo wytworzy tampon a nie transport.
A co do długości - po wielu setupach doszedłem do wniosku że najlepiej sprawdza się długość "do połowy okienka". Ale jak wyjdzie "prawie do dna" to też już zostawiam.
McGrinn pisze:Dżansjo pisze:W Merlinie jest tak, że on nie lubi ciasnego upakowania w kanałach.
Ciasnego może i nie, ale wychodzi na to, że musi on mieć kanały szczelnie wypchane watą. W przypadku nieszczelności nastąpi powódź.
Dokładnie tak. I to też piszę od początku. Powódź bierze się z niewypełnionego kanału. A od przesadzenia z ilością w kanałach bierze się brak smaku i/lub bobry.
W sumie żadnej filozofii tu nie ma
. No może poza spostrzeżeniem, że dla grzałek 2.5mm i mniejszych - lepiej jest z ogranicznikiem(i warto zmienić drip-a na nieco węższy), a dla grzałek 3-3.5+ lepiej jest bez ogranicznika i oryginalny drip rewelacyjnie się wtedy sprawdza.
McGrinn pisze:Dżansjo pisze:Mam parownik lepiej(jeszcze lepiej - to możliwe ale niełatwe) smaczący niż Merlin, ale biorąc pod uwagę całokształt - wygodę używania, bezproblemowość, smak, wygląd - to Merlin faktycznie jest perełką. Bo co z tego że tamten jeszcze lepiej smaczy...skoro nie mogę go używać inaczej niż w domu.
Pomijając moje przygody z nim, mogę stwierdzić, że jest całkiem niezły. Posiada sporo zalet, trochę wad mniej istotnych. Kiedy nie cieknie, to bardzo przyjemnie mi się na nim chmurzy. Jednak z K5 czy Skyline u mnie jednak przegrywa.
Mam nadzieję, że uda mi się utrzymać powtarzalność setupów. I będzie dobrze.
Ja mam dwa - jeden ze skrętką 2x0.3SS i jeden z claptonikiem 0.32+0.1 - i jak na moje preferencje to jest max z Merlina. oczywiście wielbicieli wielkich obłoków to nie zadowoli
Co ciekawe - jedne lq wypadają lepiej na jednym, inne na drugim. Co wpisuje się w mój prywatny - całościowy wniosek z 5 lat zabawy w te klocki - że jeśli chodzi o RTA to konstrukcje kayfunowate/skyline to praktycznie maks(ale jednak lepszy jest "postless"), reszta zależy od konkretnego setupu i lq. I dalsze wachlowanie/kupowanie/sprzedawanie parownikami nic już nowego nie wniesie. Merlin to podobna filozofia bazy co skyline przecież...
Dlatego ostatecznie zwijam "kolekcję" do dwóch merlinów, morph-a i mojego referencyjnego jeśli chodzi o smak - conquerora(postless). Wolę opanować na maksa trzy parowniki niż mieć dziesięć różnych i żadnego do końca rozpracowanego.