W kilku sferach e-p ma i będzie miało wroga:
- tytoniarze - maja rynek, technologie, fabryki, dystrybucję - tak długo jak to będzie dobrze działać tak długo będą zwalczać e-p. Gdy tradycyjny rynek zacznie sie kurczyć sami z impetem ruszą na nowe ścieżki, w tym e-p. Ale wtedy to oni spiją nektar...
- pigularze - e-p wypiera NTZ tym samym dojna krowa wystawia ryj w innym kierunku, cyc w innym, a i dojarze nie ci sami co do tej pory. Pigularzom nie jest potrzebna zdrowa ludzkość...
- skarbówka - doraźne interesy budżetu są narażone przez brak wpływu z akcyzy i innych danin. Fakt, że prawdopodobnie zdrowszy naród to mniejszy wydatek na ochronę zdrowia to mało istotny artefakt, gdyż nie występuje w tej ani następnych debatach budżetowych... Więc dla naszych politykierów go nie ma...
Przy trójce tak silnych wrogów (a jeszcze szamani od odzwyczajania i inni) e-p ma marneeee szanseeee na spokojny żywot. Ale przetrwa, a gdy ww położą na nim łapki to będzie nawt kwitł. Jeno już w cenach jarania zwykłego lub wyżej...
A e-p ma "miękkie podbrzusze" - krótka historia sprawia, że brak miarodajnych i wiarygodnych badań o ich faktycznym długofalowym wpływie na zdrowie. To i jeżdżą po e-p jak po starej kobyle...
ale mnie to już będzie dyndać kalafiorem... Już praktycznie ejaram dla smaku, a nie dla nikotynki... więc se poradzę