Wydaje mi się że wypowiedź prof. Ludwickiego mimo wszystko zasługuje na uwagę; nie można jej włączać do steku innych medialnych głupot i manipulacji.
Nie znalazłem całości wypowiedzi, nie znam kontekstu ale zdaje się prof. Ludwicki wypowiada się przede wszystkim jako pracownik PZH i objaśnia aktualną politykę państwa w zakresie
atestacji różnych wyrobów. W dużej mierze nie jest to tylko problem medyczny czy chemiczny, ale także etyczny. W skrócie, nasze państwo mówi: niektórych używek nie zakazujemy ale też nie wydamy glejtu mówiącego że są nieszkodliwe.
Kolejną rzeczą jest czy ta polityka nie powinna ulec rewizji. PZH atestuje np. wyroby przemysłu moto, płyny do naczyń czy proszki do prania, a przecież oczywiste jest że najzdrowiej byłoby mieszkać na pięknej łące, chodzić piechotą i prać gatki w potoku albo w ogóle latać na golasa - tyle że zgadzamy się na kompromis w imię rozwoju cywilizacji. Skoro EP pozwalają porzucić śmierdziele i prawdopodobnie są wielokrotnie mniej szkodliwe, to być może tutaj też powinniśmy taki kompromis zawrzeć.
Ale atestowanym produktem leczniczym również nie bardzo mogą być:
http://starychemik.wordpress.com/2011/1 ... jako-leki/Oczywiście znam się na atestacji jak na mongolskim balecie i mogę się mylić.