- 24 kwie 2016, 22:43
#1642743
W swojej ewolucji żałuje chyba tylko jednego, że nauczyłem sie wapować na dużych przeciągach. Kiedyś wybitnie ich nie lubiłem, a jednak sprawdza się by nigdy nie mówić nigdy. Przez to same problemy, trzeba butelke ze soba nosic, dolewac, czesciej wate wymieniac, czesciej plynu dorabiac, wiecej ogniw zapasowych przy sobie mieć.
No i problem podstawowy, gdy duzy przeciag, to wiecej dymu, a gdy dymu duzo, to wieksze szanse na to ze ktos sie przyczepi, ze go to boli.
A sentymenty... za dwa, trzy lata odkopie ktoś ten wątek i napisze "mój pierwszy mod to był ajdżast, to były czasy, łezka sie w oku kręci".
I racje mieć będzie, jak i my mamy wspominając nostalgicznie badziewny w porównaniu do dzisiejszego sprzęt.
Dać ludziom wspólnego wroga albo wspólny problem a zapomną o wszelkich waśniach i sie zjednoczą.
I tu chyba leży sedno ów sentymentu. miłe wspominanie wspólnego torowania ścieżki w świat e-papierosów. Wzloty i upadki. Wspolne problemy i ich rozwiazywanie.
Wiem wiem, że na tym forum stosuje sie ein, tyle że gdyby pare lat temu pojawiło sie ein zamiast e-papierosa, to nie byłoby tego forum, problemu z gimbazą, zephyrusów i cuboidów. Cytując klasyka, nie byłoby niczego. Bo kto by kupił elektroniczny inhalator nikotyny?
Mysl o rzuceniu palenia była cieżka i oddalana, decyzja o próbie zamiany palenia analogów na e-papiorosa była tudna, "no ale może... bo to w końcu e-papieros czyli papieros tyle ze elektronizny a nie jakaś guma czy plaster?!?", ale gdyby ktoś wtedy powiedział rzuć to świństwo, wybierz ein! Ciekawe ile osób by sie skusilo?
Uważam też że nieprawdą jest, iż historia zatoczyła koło. Rynek odpowiada tylko, a raczej daje to co historycznie sie sprawdza na kazdym rynku. A sprawdza sie wiecej, wiecej i wiecej. Nowe i wiecej.
Wiecej mocy, wiecej pojemnosci, wiecej guzikow, wiecej elementow, wiecej cyferek na wyswietlacu, więcej funkcji.
Niektorzy staneli na pewnym poziomie ewolucji, to im starcza, ale to tez wymaga silnej woli i takiego a nie innego charakteru.
Inaczej mowiac sa ludzie ktorzy potrafia wejsc do tesco kupic bulke i wyjsc. To jaki to odsetek, to juz inna sprawa.
Ja tam lubiłem tamte czasy bo bylo miejsce na radosną twórczosć własną, opowieści dziwnej treści itd.
Wiadomo, ze problemy potrafia frustrowac, ale tez ta ulga i duma jaka rozpierala a które nastepowaly w momencie znalezienia rozwiazania. Może to i trąci lekkim masochizmem, a może tylko próżnością.
Także Zbierało sie laury, mozna bylo doradzac. A teraz? Nie ma co ulepszac, nie ma co poprawiac, poza tym nie bardzo sie da. W syrenie mozna bylo na poboczu przegub wymienic, a teraz żarowke nieraz trudno. W modach jak cos z elektroniki siadzie, to kosz albo reklamacja. Kiedys mozna bylo glowice z ego wyjac, wymienic elektronike, albo ja wywalić i wstawic zwykly mikrowylacznik, ktory 10 watów jakos tam znosił przez jakiś czas.
Wady starego sprzetu chyba jako pierwszy - z masowego rzutu - wyeliminowal kajtek. Łączenie grzałki na śrubki to wg mnie milowy krok. Owszem pojawiały sie wczesniej z grecji, zlotego greka jakies parowniki, jednak byly drogie i nieliczni je mieli. Se2 tez wczesniej sie pojawil, ale tez nie na kazda kieszen i nie mial łączeń na śrubki. Do przełomów dodałbym jeszcze baterie z wymiennymi ogniwami. I odkrycie waty. Pamietam czasy, gdy to poszukiwalo sie magicznego materialu z jakiego zrobiona byla owijka w kartomizerach watkowych typu dct czy soft tip. Ludzie dzielili na czworo - dosłownie - platki kosmetyczne i to był chyba jeden z pierwszych etapów wprowadzania waty, odkrycia palnego materialu jako ewentualnego nosnika.
Także fajnie było, ale dobrze, że jest jak jest.