By inkey$ - 02 kwie 2012, 16:12
Posty: 22
Rejestracja: 02 kwie 2012, 15:00
Posty: 22
Rejestracja: 02 kwie 2012, 15:00
- 02 kwie 2012, 16:12
#436527
Palilem od 18 roku zycia i juz kilka razy próbowalem rzucic analogi - raczej z mizernym skutkiem. Gumy do zucia i plastry byly do bani, przy gumach "dostawalem fioła" za normalna fajka a stosujac plastry jarałem dalej, tyle ze po kryjomu i troche mniej. Tak wiec w moim przypadku jedyne co mogly mi dac te srodki to kolorowe sny w przypadku plastra naklejonego na noc - nic poza tym. Elektroniczne fajki paliłem przez jakis czas bodajze w 2009, czyli ladnych kilka lat temu ale odstawiłem je jak padły mi po kolei baterie albo atomki czyli po jakichs czterech tygodniach i wróciłem do analogów bo stwierdziłem ze dokupywanie co kilka tygodni nowych komponentów jest bez sensu i nieekonomiczne - mimo, ze analogi trzeba wymieniac po kazdym paleniu
Tymczasem niedawno moja kolezanka z pracy rzucila fajki kompletnie. Nic dziwnego, bo palenie dla zdrowia obojetne nie jest, a podobno przestajac palic przed trzydziestka (a trzydziecha pcha sie juz do mnie drzwiami i oknami, bo koncze 30 lat za jakies 22 dni) mozna wydatnie przedluzyc swoje zycie oraz zmniejszyc prawdopodobienstwo zachorowania na raka ("raka boje sie strasznie" - powiedzial odpalajac kolejnego papierosa > scenka z filmu Dzien Swira) albo padniecia na zawal. Zakaz palenia w miejscach publicznych i knajpach wszelakich tez sprawil ze palacy sa na cenzurowanym i powoli mialem dosc pytania na wszelkiego rodzaju domówkach/spotkaniach w 'pabie' czy moge sobie wyjsc na zewnatrz/na balkon zapalic. U siebie w domu zreszta tez wychodzilem bo straszny byl ze mnie hipokryta: jaranie szlugów bylo OK, ale dym w powietrzu nieprzecietnie mi przeszkadzal!
Na poczatku zamierzałem poprostu rzucic palenie i poczytałem sobie nawet ksiazke J. Polito o rzucaniu fajek (swoja droga polecam) i dzieki niej zrozumialem mechanizm uzaleznienia od nikotyny.
Poniewaz rzucanie "na zimno" było koszmarne i ciagnelo mnie do analogów jak diabli, przypomniałem sobie o e-papierosach. Poczytalem co nieco i stwierdzilem, ze to swietna metoda, zeby "zjesc ciastko i nadal je miec" jak to mawiaja Anglicy. Znów kupilem sobie TECC Mini, tym razem po kilka baterii i atomków, akcesoria i liquidy. No i wytrzymalem cztery tygodnie bez analogów. Potem moje Mini diabli wzieli i zaczalem sie zastanawiac gdzie by tu skombinowac jakis lepszy sprzet co by wymiana komponentów byla latwiejsza i bez nerwówki zwiazanej z oczekiwaniem na przesylke. No i bateria w Super Mini wyładowywała sie zbyt szybko jak dla mnie. I tak zakupiłem sobie moda, czyli e-papieros który moge sobie sam bezproblemowo serwisowac (wymiana komponentów atomizera to 5 minut a 'drucik' i knot/siateczke SS mozna kupic w zapasie na kilka miesiecy vapowania). No i baterie oraz zapas liquidu w zbiorniku wystarczaja na caly dzien wapowania.
W kazdym razie odkad e-pale, analoga ostatni raz zapalilem kontrolnie trzy dni temu: od tamtej pory wiem, ze nie bede za nimi tesknic a i czuje sie o wiele lepiej niz gdy palilem - mam wiecej energii i o niebo lepsze samopoczucie! I co najwazniejsze, smak i zapach powrócil mi juz na tyle, ze do dzis zachodze w głowe jak w ogóle mogłem palic analogi. Teraz pykam sobie dymek o smaku wisienki albo melona i ani w głowie mi powrót do palenia fajek opartych na spalaniu
Pozdrawiam
inkey$
Tymczasem niedawno moja kolezanka z pracy rzucila fajki kompletnie. Nic dziwnego, bo palenie dla zdrowia obojetne nie jest, a podobno przestajac palic przed trzydziestka (a trzydziecha pcha sie juz do mnie drzwiami i oknami, bo koncze 30 lat za jakies 22 dni) mozna wydatnie przedluzyc swoje zycie oraz zmniejszyc prawdopodobienstwo zachorowania na raka ("raka boje sie strasznie" - powiedzial odpalajac kolejnego papierosa > scenka z filmu Dzien Swira) albo padniecia na zawal. Zakaz palenia w miejscach publicznych i knajpach wszelakich tez sprawil ze palacy sa na cenzurowanym i powoli mialem dosc pytania na wszelkiego rodzaju domówkach/spotkaniach w 'pabie' czy moge sobie wyjsc na zewnatrz/na balkon zapalic. U siebie w domu zreszta tez wychodzilem bo straszny byl ze mnie hipokryta: jaranie szlugów bylo OK, ale dym w powietrzu nieprzecietnie mi przeszkadzal!
Na poczatku zamierzałem poprostu rzucic palenie i poczytałem sobie nawet ksiazke J. Polito o rzucaniu fajek (swoja droga polecam) i dzieki niej zrozumialem mechanizm uzaleznienia od nikotyny.
Poniewaz rzucanie "na zimno" było koszmarne i ciagnelo mnie do analogów jak diabli, przypomniałem sobie o e-papierosach. Poczytalem co nieco i stwierdzilem, ze to swietna metoda, zeby "zjesc ciastko i nadal je miec" jak to mawiaja Anglicy. Znów kupilem sobie TECC Mini, tym razem po kilka baterii i atomków, akcesoria i liquidy. No i wytrzymalem cztery tygodnie bez analogów. Potem moje Mini diabli wzieli i zaczalem sie zastanawiac gdzie by tu skombinowac jakis lepszy sprzet co by wymiana komponentów byla latwiejsza i bez nerwówki zwiazanej z oczekiwaniem na przesylke. No i bateria w Super Mini wyładowywała sie zbyt szybko jak dla mnie. I tak zakupiłem sobie moda, czyli e-papieros który moge sobie sam bezproblemowo serwisowac (wymiana komponentów atomizera to 5 minut a 'drucik' i knot/siateczke SS mozna kupic w zapasie na kilka miesiecy vapowania). No i baterie oraz zapas liquidu w zbiorniku wystarczaja na caly dzien wapowania.
W kazdym razie odkad e-pale, analoga ostatni raz zapalilem kontrolnie trzy dni temu: od tamtej pory wiem, ze nie bede za nimi tesknic a i czuje sie o wiele lepiej niz gdy palilem - mam wiecej energii i o niebo lepsze samopoczucie! I co najwazniejsze, smak i zapach powrócil mi juz na tyle, ze do dzis zachodze w głowe jak w ogóle mogłem palic analogi. Teraz pykam sobie dymek o smaku wisienki albo melona i ani w głowie mi powrót do palenia fajek opartych na spalaniu
Pozdrawiam
inkey$