By ojten - 20 sty 2015, 01:20
Posty: 34
Rejestracja: 09 lis 2012, 12:14
Posty: 34
Rejestracja: 09 lis 2012, 12:14
- 20 sty 2015, 01:20
#1277597
Dzień dobry,
w listopadzie 2012 roku, kupiłem swojego pierwszego e-papierosa. Był to zwykły egon z "wyspy" w kerfurze. Zaraz po tym, zarejestrowałem się na forum i przywitałem z Wami (http://www.e-papierosy-forum.pl/post563960.html#p563960) opisując swój pierwszy zakup i próbę przerzucenia się na e-papierosy po 15-letniej karierze z papierosami zwykłymi. Mój startowy zestaw (ego-C Upgrade + Vivi Nova) wytrzymał ponad rok. Dokupiłem sobie do tego jeszcze zapasową baterię i miałem pełny zestaw. W między czasie zacząłem sam przygotowywać liquidy - to spowodowało, że koszty wapowania drastycznie spadły. Na aromaty dużo nie wydawałem, bo po pewnym czasie przestałem czuć smaki poszczególnych płynów. Oczywiście czarną porzeczkę odróżniałem od mięty, ale jakichś głębszych nut smakowych nie wyczuwałem (największe wrażenie zrobił na mnie smak kupnego banana - mojego pierwszego liquidu. Nigdy później już takiego uczucia nie doświadczyłem). Po pewnym czasie zacząłem eksperymentować z mocą liquidu. 12mg nikotyny to była wartość bazowa. Stwierdziłem, że jak podskoczę z nikotyną to rzadziej będę sięgał po papierosa. No cóż, to nie była prawda. Po papierosa sięgałem tak samo często, więc podtruwałem się większą dawką nikotyny. Spróbowałem więc w drugą stronę - po roku udało mi się zejść do ok 8-9mg nikotyny.
W grudniu 2013 roku postanowiłem przejść na wyższy poziom. Poczytałem, poszukałem i kupiłem na bazarku moda mechanicznego, baterie i siatkę. Do tego RSST i drut od edyma. Postępując zgodnie z instrukcjami znalezionymi na forum, skleciłem knot meshowy, nawinąłem drut, zalałem i spróbowałem. Zero bobra, dymu dużo i mocny kop w płuco. Smak był inny niż ze sznurka na egonie, ale najważniejsza była satysfakcja, że udało mi się poskromić "mitycznego" mesha. Przy mechaniku i mocy, którą na nim uzyskiwałem, szybko musiałem zejść z nikotyną. Nie chcę kłamać, ale chyba gdzieś po pół roku zauważyłem, że do liquidów wlewam śladowe ilości nikotyny a mimo to wapowanie zapewnia mi odpowiednie odczucia w płucach, które zaspokajają moją potrzebę palenia. Tym sposobem w ogóle zrezygnowałem z nikotyny. Po drodze gdzieś zrezygnowałem też z gliceryny (winiłem ją o tłuste szyby w pokoju - ile w tym prawdy, nie wiem), tak więc wapowałem sam glikol z aromatem - miesięczne koszty palenia były praktycznie zerowe.
W grudniu 2014 miałem niemiłą przygodę. Epapieros wypadł mi z kieszeni i tak niefartownie uderzył w podłogę, że uszkodził się RSST. Musiałem trochę tutaj podpiłować, tam naciąć i nawet udało się go przywrócić do życia. Nosiłem się z zamiarem kupienia czegoś nowego. W E-dymie akurat w "Zapowiedziach" pojawiła się jakaś nowa wersja RSST, więc postanowiłem na nią poczekać. Nowa wersja jednak się nie pojawiła w ogóle. W między czasie okazało się, że mój clearek trochę przecieka, więc odkładanie go stało się trochę problematyczne, bo wszystko brudził. Stwierdziłem, że spróbuję go znowu naprawić zanim wybiorę jego następcę. Rozkręciłem go, ale żona coś ode mnie chciała, więc naprawę zostawiłem na potem. Potem też nie miałem czasu i w rezultacie leży taki rozłożony do dziś.
Nie palę już trzy tygodnie. Od czasu do czasu pojawiają się myśli - zapaliłbym. Wszak przez ostatnie dwa lata nie rozstawałem się z epapierosem ani na moment i co parę minut wciągałem "dym" do płuc. Może to się wydawać głupie, ale w takich momentach wystarczy (proszę się nie śmiać), że wezmę głęboki oddech (taki jak przy ziewaniu) i wszystko wraca do normy. To uczucie "zapaliłbym" jednak nie jest tak dokuczliwe i mocne jak to bywało podczas rzucania zwykłych papierosów czy chociażby przechodzenia ze zwykłych na elektroniczne.
Jak widać na moim przykładzie, epapierosy pomagają rzucić palenie. Oczywiście nie wiadomo ile bym jeszcze wapował, gdyby nie uszkodzenie klirka. Nie mniej jednak wyszedłem z nałogu i uważam to za spory sukces, chociaż wcale nie opłacony jakimś specjalnym wysiłkiem czy siłą charakteru. Raczej nie sądzę, żebym miał wrócić do palenia. Do tradycyjnych papierosów na pewno nie. Raz że mi strasznie śmierdzą odkąd przestałem je palić, a dwa, że od czasów kiedy paliłem producenci chyba skład zmienili i dzisiaj smakują dużo gorzej. Do elektronicznych raczej też nie wrócę, bo jednak wygodniej jest nie palić nic. Nie trzeba tego nosić cały czas ze sobą ("gdzie jest mój papieros?", "już idę, tylko sobie doleję"), na wyjazdy nie muszę targać całego zestawu do robienia grzałek (na wypadek gdyby coś padło), ładowarki itd.
Cieszę się, że coś takiego jak e-papieros powstało. Cieszę się, że koszty wapowania można obniżyć praktycznie do zera. Cieszę się, że jest to forum a na nim ci ludzie, ich wiedza i ich doświadczenie.
Z tego miejsca życzę Wam podobnych osiągnięć. Nie oszukujmy się - epapieros obojętny dla zdrowia raczej nie jest i lepiej nie wdychać niż wdychać
Pozdrawiam
w listopadzie 2012 roku, kupiłem swojego pierwszego e-papierosa. Był to zwykły egon z "wyspy" w kerfurze. Zaraz po tym, zarejestrowałem się na forum i przywitałem z Wami (http://www.e-papierosy-forum.pl/post563960.html#p563960) opisując swój pierwszy zakup i próbę przerzucenia się na e-papierosy po 15-letniej karierze z papierosami zwykłymi. Mój startowy zestaw (ego-C Upgrade + Vivi Nova) wytrzymał ponad rok. Dokupiłem sobie do tego jeszcze zapasową baterię i miałem pełny zestaw. W między czasie zacząłem sam przygotowywać liquidy - to spowodowało, że koszty wapowania drastycznie spadły. Na aromaty dużo nie wydawałem, bo po pewnym czasie przestałem czuć smaki poszczególnych płynów. Oczywiście czarną porzeczkę odróżniałem od mięty, ale jakichś głębszych nut smakowych nie wyczuwałem (największe wrażenie zrobił na mnie smak kupnego banana - mojego pierwszego liquidu. Nigdy później już takiego uczucia nie doświadczyłem). Po pewnym czasie zacząłem eksperymentować z mocą liquidu. 12mg nikotyny to była wartość bazowa. Stwierdziłem, że jak podskoczę z nikotyną to rzadziej będę sięgał po papierosa. No cóż, to nie była prawda. Po papierosa sięgałem tak samo często, więc podtruwałem się większą dawką nikotyny. Spróbowałem więc w drugą stronę - po roku udało mi się zejść do ok 8-9mg nikotyny.
W grudniu 2013 roku postanowiłem przejść na wyższy poziom. Poczytałem, poszukałem i kupiłem na bazarku moda mechanicznego, baterie i siatkę. Do tego RSST i drut od edyma. Postępując zgodnie z instrukcjami znalezionymi na forum, skleciłem knot meshowy, nawinąłem drut, zalałem i spróbowałem. Zero bobra, dymu dużo i mocny kop w płuco. Smak był inny niż ze sznurka na egonie, ale najważniejsza była satysfakcja, że udało mi się poskromić "mitycznego" mesha. Przy mechaniku i mocy, którą na nim uzyskiwałem, szybko musiałem zejść z nikotyną. Nie chcę kłamać, ale chyba gdzieś po pół roku zauważyłem, że do liquidów wlewam śladowe ilości nikotyny a mimo to wapowanie zapewnia mi odpowiednie odczucia w płucach, które zaspokajają moją potrzebę palenia. Tym sposobem w ogóle zrezygnowałem z nikotyny. Po drodze gdzieś zrezygnowałem też z gliceryny (winiłem ją o tłuste szyby w pokoju - ile w tym prawdy, nie wiem), tak więc wapowałem sam glikol z aromatem - miesięczne koszty palenia były praktycznie zerowe.
W grudniu 2014 miałem niemiłą przygodę. Epapieros wypadł mi z kieszeni i tak niefartownie uderzył w podłogę, że uszkodził się RSST. Musiałem trochę tutaj podpiłować, tam naciąć i nawet udało się go przywrócić do życia. Nosiłem się z zamiarem kupienia czegoś nowego. W E-dymie akurat w "Zapowiedziach" pojawiła się jakaś nowa wersja RSST, więc postanowiłem na nią poczekać. Nowa wersja jednak się nie pojawiła w ogóle. W między czasie okazało się, że mój clearek trochę przecieka, więc odkładanie go stało się trochę problematyczne, bo wszystko brudził. Stwierdziłem, że spróbuję go znowu naprawić zanim wybiorę jego następcę. Rozkręciłem go, ale żona coś ode mnie chciała, więc naprawę zostawiłem na potem. Potem też nie miałem czasu i w rezultacie leży taki rozłożony do dziś.
Nie palę już trzy tygodnie. Od czasu do czasu pojawiają się myśli - zapaliłbym. Wszak przez ostatnie dwa lata nie rozstawałem się z epapierosem ani na moment i co parę minut wciągałem "dym" do płuc. Może to się wydawać głupie, ale w takich momentach wystarczy (proszę się nie śmiać), że wezmę głęboki oddech (taki jak przy ziewaniu) i wszystko wraca do normy. To uczucie "zapaliłbym" jednak nie jest tak dokuczliwe i mocne jak to bywało podczas rzucania zwykłych papierosów czy chociażby przechodzenia ze zwykłych na elektroniczne.
Jak widać na moim przykładzie, epapierosy pomagają rzucić palenie. Oczywiście nie wiadomo ile bym jeszcze wapował, gdyby nie uszkodzenie klirka. Nie mniej jednak wyszedłem z nałogu i uważam to za spory sukces, chociaż wcale nie opłacony jakimś specjalnym wysiłkiem czy siłą charakteru. Raczej nie sądzę, żebym miał wrócić do palenia. Do tradycyjnych papierosów na pewno nie. Raz że mi strasznie śmierdzą odkąd przestałem je palić, a dwa, że od czasów kiedy paliłem producenci chyba skład zmienili i dzisiaj smakują dużo gorzej. Do elektronicznych raczej też nie wrócę, bo jednak wygodniej jest nie palić nic. Nie trzeba tego nosić cały czas ze sobą ("gdzie jest mój papieros?", "już idę, tylko sobie doleję"), na wyjazdy nie muszę targać całego zestawu do robienia grzałek (na wypadek gdyby coś padło), ładowarki itd.
Cieszę się, że coś takiego jak e-papieros powstało. Cieszę się, że koszty wapowania można obniżyć praktycznie do zera. Cieszę się, że jest to forum a na nim ci ludzie, ich wiedza i ich doświadczenie.
Z tego miejsca życzę Wam podobnych osiągnięć. Nie oszukujmy się - epapieros obojętny dla zdrowia raczej nie jest i lepiej nie wdychać niż wdychać
Pozdrawiam
Ostatnio zmieniony 20 sty 2015, 09:36 przez ojten, łącznie zmieniany 1 raz.