JacekTW pisze:Nie mogę zrozumieć idei "dripowania". Rozumiem, że na RDA uzyskuje się większą chmurę i lepszy smak. Ale zniechęca mnie to, że trzeba co chwilę zakraplać i płyn ma tendencje do wyciekania przez otwory.
Wiesz, idee się ciągle zmieniają i ewaluują. Ostatnio główną ideą drippowania stają się gigantyczne moce i gigantyczne chmury. Ale nie zawsze tak było. Kiedyś główną ideą był jednak piękny smaczek. Drippery były mniejsze, moce były mniejsze, a chmury nie tak spektakularne.
Chodziło też o inną sprawę. O zachowanie stylu i nawyków pochodzących z palenia analogowego. Papieros się zaczyna i kończy się. Wyciągasz papierosa za paczki, wyciągasz zapałki lub zapalniczkę, odpalasz. Wciągasz te kilkanaście/dziesiąt buchów i papieros się kończy. Koniec palenia. Kiepujesz kiepa i zapominasz o paleniu na godzinę czy dwie...
E-papierosy są inne. Mają coraz większe pojemniki. Zapas płynu jest na wiele, wiele godzin. To sprawia że e-papieros się "nie kończy". To jest niby zaleta, ale też zagrożenie. Możesz się przyssać do ustnika na amen. To wcale nie jest takie dobre. Człowiek musi też mieć czas na oddychanie świeżym powietrzem.
A co ma do tego dripper? Ano to że miał być ekwiwalentem papierosa analogowego. Zakroplenie miało być ekwiwalentem użycia zapałek czy zapalniczki. Zakraplasz te 5-10 kropel, i to ma być zamiennik
pojedynczego papierosa. Wciągasz kilkanaście/dziesiąt buchów, czujesz że już wysycha. Koniec palenia. Nie kiepujesz kiepa, tylko chowasz go do kieszeni, nic nie wycieknie bo już jest (prawie) suchy, i zapominasz o paleniu na godzinę czy dwie...
Czy zakraplanie jest uciążliwe? No chyba nie jest dużo bardziej uciążliwe od użycia zapałek czy zapalniczki. A niektórzy nawet czerpią swego rodzaju przyjemność z tego rytuału zakraplania