- 10 paź 2011, 11:44
#346086
Tak nieco metodycznie próbuję liquidów. Sklepami. Ostatnio zauroczyła mnie Virginia od Hangsena, sięgnąłem jednak i po płyny sygnowane DPV9. I zaskoczenie. Wydawało mi się, że nic co nietytoniowe nie zasmakuje mi za skarby... A jednak - Black Tea 18 mg/ml bardzo mi odpowiada. Może dlatego, że jestem wielkim amatorem herbaty.
Czarna Herbata od DPV9 nie jest - jak na odniesienie do tego boskiego napoju - niczym nadzwyczajnym Nie mam szans na popisanie się herbacianą erudycją. To coś bardzo zwyczajnego, ale jednocześnie bardzo rzetelnego. Na dodatek coś, co chyba każdy próbował w jakieś lato. Jest to ewidentny odpowiednik Lipton Ice Tea - konkretnie cejlońskiej Yellow Label leciutko złamanej dyskretnym plasterkiem cytryny dodanym już po schłodzeniu wywaru.
Czysty relaks, orzeźwienie, a jednocześnie jednak używka przyzwoitej klasy. 3 napełnienia baku Genisisa PL wypaliłem błyskawicznie w czystej postaci. Nie byłbym jednak sobą, gdybym nie zatęsknił do popielniczki - i kolejne napełnienia to 3/4 herbaty i 1/4 dodatku sześciomiligramowej kompaktowej samoróbki z zestawu DIY Hangsena USA MIX. Lipton przeważa zdecydowanie, ale nie ma wątpliwości, że jest to jednak odpowiednik jakiegoś tytoniku. 18 mg/ml to zbyt dużo, moim zdaniem, do atomizera na meshu, więc dzięki operacji mieszania obniżam sobie moc do ok. 14. I mam radochę jak na plaży w Stogach - zejście ze słońca, serdeczny buszek z "mocnego" złagodzony szklaneczką ICE TEA przechowywanego na górze lodówki.
Polecam, szczególne kolegom, których irytuje fakt, że niezmiennie tęsknią do paskudnych fetorków ze starego palenia. A ja się sam sobie dziwię - bo to wyłom w mojej nieprzejednanej miłości do tytoniu. Może przy następnym spotkaniu z dripowaniem, dodam do tej herbatki kropelkę brzoskwinki, bowiem Lipton Lodowy smakuje mi także z "piczowego" kartonika.